czwartek, 20 grudnia 2012

rozdział dziesiąty


- Julia, bo ja chyba czegoś nie rozumiem – usłyszałam głos swojego młodszego brata, który właśnie wrócił z wody i położył się obok mnie na ciemnym kocu. Rodzice zorganizowali rodzinny wyjazd na plaży, nad małym jeziorem koło Londynu. Zgodziłam się bez zastanowienia, ponieważ dawno nie spędzaliśmy ze sobą czasu, więc to dobry sposób, aby nadrobić wszelkie zaległości.
- Czego dokładnie ? – spytałam patrząc w jego stronę. Jego ciemne, dłuższe włosy były teraz sklejone pod wpływem wody, co sprawiało zabawny widok, więc delikatnie zaśmiałam się pod nosem i poprawiłam jego fryzurę.
- Bo mówiłaś, że Zayn cię zranił, pamiętasz? – kiwnęłam głową potwierdzając jego wypowiedź, a zarazem przypominając sobie naszą rozmowę w samochodzie na ten temat, jeszcze przed moją zgodą z Malikiem. – W takim razie dlaczego teraz wszyscy dookoła mówią, że jesteś jego nową miłością? – dokończył, a ja poczułam się niezręcznie. Był niezwykle mądry jak na swój wiek, co mnie trochę zdziwiło, ale zarazem sprawiło, że po jakiejś części byłam z niego dumna.
- Jedno wydarzenie może wiele zmienić. Był moim najlepszym przyjacielem w dzieciństwie, a potem.. przeprosił mnie za jego błąd i ja po prostu nie umiałam mu nie wybaczyć. Każdy zasługuje na drugą szansę – wyjaśniłam mu z uśmiechem, wspominając o tamtym wieczorze.
- Nigdy nie zrozumiem kobiet – powiedział, a ja tylko się zaśmiałam i potargałam jego mokre włosy.
- Właśnie Julia – do naszej rozmowy włączyła się mama, która leżała na kocu obok – może opowiesz nam, jak zmieniłaś zdanie do Zayn’a? – zapytała zainteresowana, a ja tylko przewróciłam oczami i oparłam się na łokciach.

/ MELANIE /

Usłyszałam jakieś rozmowy na dole, więc zainteresowana naszym gościem, wstałam od swojego biurka i skierowałam się schodami w dół. Widok, a raczej osoba, którą tam spotkałam, nie koniecznie przyprawiła uśmiech na mojej twarzy.
Niall stał przy drzwiach wejściowych, z gitarą przerzuconą przez ramię i z uśmiechem na twarzy, rozmawiałam z moją mamą, która najwidoczniej była odpowiedzialna za wpuszczenie go do środka. Kiedy mnie zobaczył, skierował wzrok na mnie.
- Co ty tutaj robisz? – spytałam z wyrzutem.
- Chciałem porozmawiać – odpowiedział.
- Nie mamy o czym – oznajmiłam i już miałam wracać do swojego pokoju, ale zatrzymał mnie złowrogi wzrok mojej rodzicielki.
- Mela, nie bądź niemiła – powiedziała do mnie i pokazała Niall’owi gestem dłoni, aby poszedł za mną, co sprawiło, że w myślach przeklinałam już obecną chwilę.
Kiedy doszliśmy do mojego pokoju, on zamknął za sobą drzwi, a ja się do niego odwróciłam, chcąc jak najszybciej mieć to za sobą.
- Melanie, przepraszam. Źle postąpiłem. Naskoczyłem na ciebie, chociaż nie powinienem. Powinienem ci dać szansę na wyjaśnienia – powiedział podchodząc do mnie.
- Wiesz co? Rozumiem, że byliśmy ze sobą jeden dzień i, że może nie ufałeś mi jeszcze wystarczająco dobrze, ale nie wiedziałam, że masz o mnie aż tak złe zdanie – zarzuciłam mu.
- To nie tak.. Wiesz, że nie często angażuje się w związku, a jak już to robię, dziewczyna jest dla mnie naprawdę ważna i ty właśnie taka jesteś. Chciałem zaryzykować, bo kiedy rozwijała się nasza przyjaźń, poczułem coś silniejszego. Proszę, wybacz mi – oznajmił.
- A co jeśli tak nie umiem, Niall? Co jeśli za każdym razem, kiedy będziesz widział moje zdjęcia w gazecie z jakimś znajomym, czy moją rodziną to będziesz wybuchał gniewem? – zarzuciłam mu. Był dla mnie ważny, fakt, ale nie umiałam tego przyznać. Byłam zbyt słaba, żeby powiedzieć mu to prosto w twarz, a to dlatego, że bałam się odrzucenia, czy powtórki z tamtego wieczoru, a do tego dopuścić nie chciałam.
- Obiecuję, że to się nie powtórzy – powiedział i znowu się do mnie zbliżył.
- Tak, jako przyjaciele obiecałeś mi także, że nie pozwolisz, żeby ktoś mnie skrzywdził, a sam to zrobiłeś – przypomniałam mu i poczułam jak łzy się gromadzą w moich oczach, jednak musiałam być silna, aby nie pokazać jak bardzo mi zależy. On nic nie odpowiedział, tylko wziął swoją gitarę i zaczął grać pierwsze nuty. Na rozpoznawałam tej melodii, słów tym bardziej.
- Hello, hello, I know it’s been a while but baby I got something that I really wanna let you know, yeah something that I wanna let you know – zaczął. - You say, you say that everybody that you hate me couldn’t blame you cuz’ I know I left you all alone, yeah I know that I left you all alone. – jego melodia była delikatna, ale zarazem energiczna, a słowa do tego dołożone odzwierciedlały dokładnie to, co działo się pomiędzy nami. - I was so stupid for letting you go but I-I-I know you’re still the one you might have moved on but girl you should know that I-I-I know you’re still the one I know it’s sayin’ too much but I will never give up I was so stupid for letting you go but I-I-I know you’re still the one. – jego głos sprawiał, że miałam motylki w brzuchu, a moje usta automatycznie chciały wędrować ku górze, ale zamiast tego, po moim policzku poleciały pierwsze łzy.
- Melanie, proszę. Postąpiłem źle i wiem, że może piosenka niczego nie naprawi, ale chciałem, abyś ją usłyszała. Następnego dnia po tym wydarzeniu, wziąłem w ręce swoją gitarę i słowa same się pisały, a to dlatego, że to wszystko pisałem z serca, że pisałem to z myślą o tobie i o tym, co tak naprawdę zrobiłem – wytłumaczył się.
- Niall, to nie jest takie łatwe – odpowiedziałam. Pragnęłam, aby znowu mnie przytulił, aby to wszystko wróciło na swoje miejsce, ale kierował mną również strach. Strach przed utratą jego, przed kolejnym cierpieniem, które mi sprawił przez zwykłą błahostkę.
- Owszem jest. Co ci teraz podpowiada serce? – zapytał.
- Nie wiem – oznajmiłam bezradnie.
- To może ja ci podpowiem – powiedział i zbliżył się do mnie, złączając nasze usta w jedną całość. Nie mogłam się mu oprzeć, nie chciałam, chociaż powinnam. Poczułam tylko jego silne dłonie na mojej talii, a ja wplątałam swoje palce w jego jasne włosy. Tęskniłam za nim, ale byłam zagubiona w swoich myślach, które prowadziły do tylko jednej, wspólnej odpowiedzi.
Uśmiechnęłam się do niego, kiedy się od siebie odsunęliśmy, a on zrobił to samo.
- Zawsze słuchaj serca, ono zawsze zna poprawną odpowiedź – doradził mi i ponownie się uśmiechnął, przytulając mnie do siebie. Odwzajemniłam uścisk i teraz nie miałam już żadnych pytań, co do sytuacji pomiędzy nami. Chciałam znowu zasmakować tego uczucia, znowu się w to zagłębić, jednak teraz ze szczęśliwszym zakończeniem. Wiem, że nie mogę być tego pewna, ale wierzyłam, że będzie lepiej.

/ EFFIE /

            Szłam jedną z zatłoczonych ulic Londynu, kierując się do swojego domu, który znajdował się jeszcze kilka kilometrów przede mną. W uszach miałam słuchawki, w których rozbrzmiewała właśnie piosenka Paramore.
Kiedy chciałam przejść ulicą na drugą stronę, zatrzymał się przede mną czarny samochód, a moje serce od razu przyspieszyło. Chciałam go ominąć i pozbyć się okropnych scenariuszy z głowy, lecz w tym momencie szyba od strony kierowcy zaczęła się opuszczać, a ja zobaczyłam pierwsze loki mojego przyjaciela.
- Wystraszyłeś mnie – powiedziałam wyciągając słuchawki z uszu.
- Ciebie też miło widzieć – oznajmił i się szeroko uśmiechnął. – Wsiadaj, podwiozę cię.
- Nie, dziękuje. Przejdę się – odpowiedziałam, nie chcąc mu się narzucać.
- Przestań, jeszcze trochę drogi przed tobą, a poza tym i tak miałem po ciebie jechać, bo dzisiaj mała impreza u nas – poruszył brwiami, a ja się tylko zaśmiałam, po czym zajęłam miejsce pasażera w jego aucie. Zapięłam pasy, a on ruszył przed siebie.
- A co to za okazja do świętowania? – spytałam zaciekawiona.
- A czy musi być jakaś okazja? – odpowiedział pytaniem i skręcił w ulicę, która prowadziła prosto do mojego domu.
Reszta drogi minęła nam w ciszy, ale wcale nam to nie przeszkadzało. W tle towarzyszyły nam tylko nowe hity muzyczne w radiu, które momentami podśpiewywaliśmy z moim towarzyszem pod nosem.
Harry podjechał pod mój dom i zgasił silnik.
- Wejdziesz? Muszę się jeszcze przebrać, wiec trochę to minie – wyjaśniłam.
- Spoko – odpowiedział swobodnie i oboje wyszliśmy z ciemnego auta. Podeszłam do domu i otworzyłam drzwi frontowe, wpuszczając Harry’ego do środku. Kiedy zamknęłam za sobą drzwi, usłyszałam dźwięk jak coś uderza o podłogę i łamie się na miliony kawałków.
Przeklinałam się w myślach, że pozwoliłam mu tutaj wejść, nie powinnam go wpuszczać, nie teraz.
- O CO CI ZNOWU CHODZI?! ZARABIAM NA WAS, HARUJE JAK WÓŁ, A TY MNIE ZNOWU OSKARŻASZ! – usłyszałam głośny krzyk swojego taty z kuchni.
- WIESZ DLACZEGO? BO ZNOWU TO ROBISZ! ZNOWU ŁAMIESZ MI SERCE! – odpowiedź mamy, a ja już miałam dość i poczułam tylko jak łzy gromadzą się w moich oczach.
- A TY ZA KAŻDYM RAZEM JESTEŚ TAKA NAIWNA I MI UFASZ, NIE UWAŻASZ, ŻE TO NIE MOJA WINA?! – miałam tego dość, więc porwałam Harry’ego i po cichu weszliśmy do  mojego pokoju, gdzie pierwsze łzy spłynęły po moim policzku.
- Przepraszam, że musiałeś być tego świadkiem – powiedziałam do Loczka, który stanął naprzeciwko mnie zdziwiony ową sytuacją.
- Jak długo to się dzieję? – odpowiedział mi pytaniem, a ja próbowałam się jakoś ogarnąć, chociaż nic nie działało. Łzy nasilały się jeszcze bardziej, a Styles widząc mój stan, podszedł do mnie i mocno mnie do siebie przytulił.
W głowie szukałam odpowiedzi na jego pytanie, ale nic nie znalazłam. Moje myśli się mieszały, błąkały po mojej głowie jak oszalałe, a ja pogubiłam się w tym toku. Kłótnia rodziców, której nikt nie powinien być świadkiem. NIKT. Nawet dziewczyny o niczym nie wiedziały, chociaż powinnam im powiedzieć. Skrywałam to wszystko przed światem, wstydząc się tej okrutnej prawdy. Co z tego, że miałam tak dużo, skoro nie miałam miłości od rodziców? Tak bardzo mi ich brakowało. Tak bardzo chciałabym, aby oni wrócili, aby znowu mi codziennie mówili, że mnie kochają, a potem zjedlibyśmy rodzinny obiad, opowiadalibyśmy sobie jak nam minął dzień i spędzili ze sobą czas jak prawdziwa rodzina. Brakuje mi ich bliskości, którą mają wszyscy dookoła mnie. Tego im zazdroszczę, że kiedy wracają do domu tam czekają na nie osoby, które w trudnych sytuacjach je przytulą, powiedzą te durne dwa słowa ‘Będzie dobrze’, a one w to uwierzą, bo zostały wypowiedziane przez tak ważne osoby, a ja? Wracam do domu tylko po to, aby się przebrać, wziąć potrzebne rzeczy i jak najszybciej się stąd wydostać, aby nie być kolejny raz świadkiem ich głośnej konwersacji i oszczędzić sobie kolejnych łez, które pojawiają się co wieczór.
- Nie wiem, ponad rok. Może i lepiej – powiedziałam poprzez łzy, a on nadal mnie do siebie przytulał i pocierał delikatnie moje plecy, w geście wsparcia.
- Dlaczego nic nie mówiłaś? Dlaczego nawet dziewczyny o tym nie wiedzą? – odchylił się ode mnie i spojrzał mi w oczy. – Jesteśmy przyjaciółmi, Effie. Zawsze ci pomożemy i zawsze z tobą będziemy, nie masz się czego wstydzić – oznajmił, a z moich oczu poleciało jeszcze więcej łez.
- Właśnie, że mam. Nie widzisz co się tutaj dzieje? To jest istne szaleństwo, nie tak powinno być. Mówią, że najwięcej śmieją się ci, którzy najbardziej cierpią i wiesz co? Ja chyba jestem najlepszym przykładem tego powiedzenia – ponownie wybuchłam płaczem i chciałam go wyminąć, ale on mi na to nie pozwolił. Znowu mnie do siebie przytulił, pomimo tego, że stawiałam opór.
- Pamiętaj o nas, zawsze. Kochamy cię jako swoją przyjaciółkę i zawsze z tobą będziemy. Kiedy to będzie miało miejsce, po prostu pierwsze co zrób to zadzwoń do mnie, jeśli nadal nie jesteś gotowa, żeby o tym mówić innym, ale wiedz, że powinnaś. Sekrety nie zbliżają, wręcz przeciwnie.
- Wiem, Harry, ale nie umiem. To jest zbyt trudne.
- A ty jesteś silna, żeby to znieść. Prawdziwi przyjaciele pozostaną z tobą na zawsze, nie ważne jak okrutna będzie prawda, którą im przekażesz.
- Dziękuje – wydukałam przez łzy, które opuszczały swoje miejsce i spływały prosto na ciemną koszulę mojego przyjaciela. Poczułam ulgę na sercu, bo w końcu mogłam to komuś powiedzieć i pomimo tego, że nie powinnam do tego dopuścić, nie żałowałam. Już nie, bo dzięki jego słowom mogłam uwierzyć w poprawę. Może nie postąpię z tym szybko, ale na pewno będę próbować.

/ JULIA /

- Gdzie jesteś? – głos Zayn’a, który rozbrzmiał po drugiej stronie telefonu, który właśnie odebrałam.
- Właśnie wracam do Londynu, będę za godzinę – odpowiedziałam swojemu chłopakowi czując na sobie zainteresowany wzrok swojej rodzicielki. Z przyjemnością słuchała mojej historii z Malikiem, do tego tata kiedy usłyszał, że jednak odnowiłam z nim kontakty, uśmiechnął się do mnie szeroko i powiedział, że bardzo się z tego cieszy. A ja? Ja byłam szczęśliwa, że nie byli na mnie źli, czy nie byli mocno zaskoczeni tym wydarzeniem tylko cieszyli się razem ze mną, nawet mój młodszy brat, który po części nadal miał dystans do mojego chłopaka.
- W takim razie poproś twoich rodziców, aby wysadzili cię u nas. Harry kombinuje jakąś małą imprezę u nas – poinformował mnie.
- Znowu? – zaśmiałam się, tak samo jak mój rozmówca.
- Harry’emu nigdy nie znudzi się imprezowanie – wytłumaczył i znowu się delikatnie zaśmiałam.
- W takim razie zobaczę co da się zrobić– pożegnałam się z nim i kliknęłam czerwoną słuchawkę na dużym ekranie.
- Rozumiem, że nie wracasz z nami do domu? – spytał tata.
- A będziecie mocno źli? – odpowiedziałam pytaniem z nadzieją.
- Nie, jasne że nie – włączyła się mama i posłała mi swój uśmiech. Odwzajemniłam jej gest i wystukałam na swoim telefonie nową wiadomość do Zayn’a.

‘Do zobaczenia, xx’

___________________________________________

Ktoś z was pod poprzednim rozdziałem powiedział, że jest mało o Effie, więc
postanowiłam trochę to zmienić i trochę rozbudować jej wątek. Mam nadzieję,
że się wam podoba, chociaż wiem, że wyszła trochę z tego sielanka :c 

WESOŁYCH ŚWIĄT! Święta coraz bliżej, więc życzę wam dużo szczęścia,
miłości, spełnienia marzeń i wszystkiego, czego zapragniecie. dziękuje wam
za to, że ze mną jesteście, to najwspanialszy prezent jaki mogłam dostać <3 


piątek, 30 listopada 2012

rozdział dziewiąty



'Ty + ja + Mela + Niall = kino. Dziś. O 5. Propozycja nie do odrzucenia.'

'Ja + moje łóżko = idealna para na conajmniej 4 godziny'.

'No błagam. To nawet ja się wygramoliłem szybciej z łóżka, co jest nie lada wyznaniem.'

'Siłą mnie nie zmusisz.'

'Siłą może nie, ale co innego z urokiem osobistym.'

'Och, jaki ty skromny.'

'Za 4 godziny jestem pod twoim domem i nie chcę słyszeć sprzeciwu :) x'

Nie zdążyłam odłożyć telefonu na szafkę nocną, kiedy dostałam mocno z ciemnej poduszki.
- Skoro już tak romansujecie z samego rana, to możesz ostrzec twojego chłopaka, że jeszcze jeden sms, a obiecuję, że przy najbliższej okazji pożegna się ze swoją idealnie ułożoną fryzurą. Ludzie, przecież jest jeszcze noc - usłyszałam zachrypnięty głos Rose.
- Tak dokładnie to jest - spojrzałam na zegarek na ścianie na przeciwko. - 12.34 - dokończyłam.
- No przecież mówię, że noc - oburzyła się i położyła się z powrotem na swoim materacu. Tym razem to ja wymierzyłam w nią poduszka, którą dostała prosto w głowę i jak poparzona uniosła się do góry do pozycji siedzącej.
- Hej, co się dzieje? - Mela przeciągła się na swoim 'łóżku', a zaraz po niej otworzyła oczy Effie.
- Nic, tak się tylko droczymy - odpowiedziałam i wytknęłam Rose język, po czym usiadłam na łóżku.
- O której chłopcy wrócili do domu? - spytała mnie Effie.
- Coś po czwartej, kiedy to Liam im przypomniał, że mają dzisiaj rano wywiad - oznajmiłam jej, przypominając sobie wczorajszy wieczór. Każdy z nas tego potrzebował. Aby odreagować od wszystkiego, a zarazem jeszcze bardziej się poznać i odkryć nowe tajemnice, które niektórych z nas zaskoczyły i ucieszyły. Nowe związki, nowe doświadczenia i nowa przyjaźń, która rozkwitała każdego dnia coraz bardziej.
- Ty coś pamiętasz? – spytała mnie zdziwiona Mela.
- Tak, nawet z najmniejszymi szczegółami – odpowiedziałam jej zadowolona z samej siebie. Nie wypiłam za dużo, w porównaniu do niektórych gości wczorajszego wieczoru. Chłopacy wyszli, trzymając Harry’ego pod ramieniem, bo nasz imprezowicz, jak zawsze zabalował, a co do dziewczyn, to tylko ja i Rose nie poszłyśmy spać pijane. Reszta uległa.
- Co powiecie na mocną kawę? - spytałam swoich gości, jednak nie usłyszałam odpowiedzi, tylko wszystkie cztery zeszłyśmy na dół schodami, kierując się do kuchni. Dziewczyny zajęły miejsce na okrągłych, barowych krzesłach przy blacie, a ja wstawiłam wodę na nasze 'poranne lekarstwo', po czym wstawiłam do tostera kilka grzanek, ustawiłam naprzeciwko dziewczyn różne słodkie kremy do naszych kanapek, dałam każdej z nich talerzyk oraz nóż i łyżeczkę.
Zanim zajęłam miejsce obok nich, podeszłam jeszcze do salonu, który znajdował się zaraz naprzeciwko kuchni i był z nią połączony. Były to dwa wielkie pomieszczenia, które nie były oddzielone żadnym korytarzem, a tylko innym kolorem paneli czy ścian, jednak tak, aby pasowały do siebie kolorystycznie.
Podeszłam do radia i włączyłam swoją ulubioną stacje BBC Radio 1, gdzie właśnie rozbrzmiewała nowa piosenka Linkin Park, do której nuciłam słowa pod nosem. Kiedy wróciłam do kuchni, nasypałam do czterech kubków po dwie łyżeczki naszej ulubionej kawy, zalałam każdą z nich wrzątkiem i podałam je dziewczynom. Upiłam łyk ze swojego kubka i od razu poczułam się lepiej. Po chwili podałam każdej z nas po dwa tosty i kiedy wszystko było już na stole, Mela pierwsza zabrała głos.
- Więc.. ty i Paul? - spytała z nutką ciekawości kierując pytanie do Rose.
- Więc ty i Niall? - dogryzła jej tym samym, a ja tylko zaśmiałam się pod nosem.
- Wszyscy jesteśmy ciekawi jak to się stało, że ty zmieniłaś zdanie co do Paul'a i jakim cudem nasza szalona Mela, zdobyła serce słynnego członka zespołu One Direction, za którym szaleją miliony dziewczyn na całym świecie. - odezwała się Effie, a ja ją poparłam.
- Ja i Niall to.. - zaczęła Mela, przerywając smarowanie tosta i spojrzała na nas. Minęła dobra minuta, a po jej minie było widać, że nie wie jak zakończyć rozpoczęte zdanie, natomiast my się coraz bardziej niecierpliwiłyśmy. - coś niespodziewanego. Zaczęło się od zwykłych, przyjacielskich rozmów, spotkań, a wczoraj na spacerze wszystko się zmieniło - wyjaśniła z uśmiechem na twarzy.
- Rozumiem, że wczoraj spełnił twoje marzenie, które istniało już przed ich spotkaniem? - zapytała Effie.
- Tak, zrobił to o czym marzy każda Directionerka - oznajmiła, a uśmiech nie opuszczał jej pięknej twarzy.
- Musisz być dla niego wyjątkowa. Wszyscy wiemy, że Niall nie często angażuje się w związki - skomentowałam i wzięłam gryza swojego tosta z nutellą, a Mela się zaczerwieniła.
- Ja tylko starałam się być dobrą przyjaciółką i nie potrafiłam odmówić, kiedy pytał o spotkanie - odpowiedziała po chwili.
- A on to docenił. Cieszę się razem z tobą. Obydwoje na to zasłużyliście - uśmiechnęłam się do niej, a ona odpowiedziała mi tym samym. W tym momencie wszystkie spojrzałyśmy na Rose, która jak gdyby nigdy nic, smarowała sobie tosta.
- Możesz podać mi czekoladę? - spytała, kierując pytanie do mnie, ale ja je zignorowałam. Wiedziała o co chodzi. Zawsze starała się ominąć temat chłopaków, ze względu na to, że wiąże z nimi niemiłe przeżycia z przeszłości. Nie raz płeć przeciwna ją zawiodła, a ona po pewnych zdarzeniach po prostu nie darzy jej szczególnym zaufaniem. Trzymała się od nich na dystans, aż do sytuacji z Paul'em. Jeszcze kilka dni temu go nienawidziła, a wczoraj dowiedzieliśmy się, że ta dwójka spotyka się ze sobą.
Rose przerwała swoją czynność, jednak nie uniosła swojego wzroku do góry.
- Poszłam na to wesele tylko po to, aby pomóc Tobie – spojrzała na mnie – wiedziałam, że to dla ciebie ważne i, że on jest dla ciebie ważny – zaczęła i ponownie spuściła głowę. – Sprawy jednak potoczyły się inaczej. Czułam się dobrze w jego towarzystwie. Zatańczyliśmy do kilku piosenkach, pomimo tego, że było niezręcznie pomiędzy nami. W międzyczasie wypiłam kilka drinków, ale panowałam nad sobą. Chciałam mu pomóc z kuzynem, z którym zawsze miał problemy, więc skłamałam, że jesteśmy razem, potem on poprosił mnie do wspólnego, ostatniego tańca i stało się – opowiedziała nam. – Sama nie wiem dlaczego się na to zgodziłam, ale widziałam, że on tego chce, a ja.. po części też chciałam. Chciałam go pocałować, chociaż wiem, że to głupio brzmi – wyjaśniła. Byłam zdziwiona, zwłaszcza myśląc o ich niemiłej przeszłości. Kiedy o tym opowiadała, myślałam tylko o jednym. O ich niemiłych rozmowach, o ich złowrogich spojrzeniach, które pomiędzy sobą wymieniali, a jednego wieczoru to wszystko zmieniło i zamieniło się na szczere uśmiechy i.. pocałunek. Czy ktoś kiedykolwiek to przewidział? Para wrogów, którzy zastąpili dotychczasową nienawiść na coś głębszego.
- Możecie mnie wyzywać od głupiej, od idiotki czy mnie za to znienawidzić, tak jak robiłyśmy to z nim przez tyle lat, ale nie zmienicie tego, co ja do niego czuję – tym razem skierowała się do Effie i Meli.
- Nie zamierzamy tego robić, Rose. Jesteś naszą przyjaciółką i skoro ten chłopak cię uszczęśliwia, to najważniejsze – powiedziała jej Mela z uśmiechem.
- Tak, jeśli ty się do niego przekonałaś, może i jest jakaś szansa nadziei na nasze pojednanie – dopowiedziała Effie, a na twarzy Rose pojawił się wielki uśmiech.
- Bardzo dziękuje – odpowiedziała i przytuliła do siebie dwie dziewczyny. Uśmiechnęłam się pod nosem, widząc ten widok.
Dziewczyny odsunęły się od siebie i brunetka, która przed chwilą opowiadała o swoim wieczorze z Paul’em, podeszła do mnie i mocno mnie do siebie przytuliła.
- Tobie też dziękuje, że mnie namówiłaś na ten wieczór – powiedziała.
- Widzisz, ja wiem co dla ciebie dobre – odpowiedziałam dumnie, a ona się zaśmiała i odchyliła się ode mnie, powracając na swoje miejsce. Wszystko było teraz idealne.

* * *

Trzymałam za rękę swojego chłopaka, który prowadził mnie do restauracji na kolację, która znajdowała się zaraz obok kina. Obok nas spacerowała Mela z Niall’em, również trzymając się za ręce. Przed nami kroczyło parę paparazzi, którzy wykrzykiwali imiona chłopaków, zadając masę pytań, jednak każde z nich zignorowaliśmy. 
Weszliśmy do ciepłego pomieszczenia, gdzie szybko znaleźliśmy wolny stolik i zajęliśmy swoje miejsca, zdejmując okrycia, które chroniły nas przed chłodnym powietrzem na zewnątrz. Zajęłam miejsce obok Zayn’a, a naprzeciwko nas usieli nasi towarzysze.
- Jak dzisiejszy wywiad? – spytałam.
- Oprócz tego, że Harry był ledwo przytomny i nie był w stanie odpowiedzieć na połowę pytań, to nie było tak źle – odpowiedział mi Malik, a ja się delikatnie zaśmiałam.
- Przy okazji mieliśmy niemiłą rozmowę z Paul’em po tym wydarzeniu, ale było warto – dopowiedział Niall i uśmiechnął się do swojej nowej dziewczyny. Byli słodcy. Niall traktował ją jakby ona była jedyną dziewczyną na świecie. Zachowywali się jakby byli ze sobą co najmniej jeden rok, nie dzień. Za każdym razem, kiedy oni się przytulali, czy całowali, na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Cieszyłam się z ich szczęścia, zwłaszcza jeśli chodzi o Melę. Marzyła o tym, odkąd go poznała, a teraz on spełniał jej marzenie, które jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się dla nas wszystkich wręcz nierealne, a jednak. Wszystko na tym świecie jest możliwe.
Podeszła do nas młoda kelnerka, która widząc kto siedzi przy naszych stoliku, uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Każdy z nas zamówił wybrane danie z menu, po czym młoda kobieta odeszła od naszego stolika.
- Jak zareagowali wasi fani na to wszystko? – spytała ostrożnie Mela, kierując pytanie do Zayn’a, jak i Niall’a.
- Przyznam, że nie było łatwo – zaczął Malik patrząc to na mnie, to na moją przyjaciółkę – i na początku zastanawialiśmy się czy o tym mówić.
- Ale dzisiaj rano postanowiliśmy, że nie chcemy okłamywać naszych fanów, a także że nie chcemy, żebyście to odebrały, że się was wstydzimy, więc tak po prostu to potwierdziliśmy – dokończył za niego Niall i delikatnie się uśmiechnął. Pomimo tego, że jestem z Zayn’em już prawie miesiąc, nie ujawniliśmy światu tego związku. W miejscach publicznych trzymaliśmy się na dystans, a wszyscy znali mnie jako jego przyjaciółkę z dzieciństwa, dlaczego? Aby uniknąć wszelkich nieprzyjemności ze strony fanów, jak i ludzi od chłopaków, którzy uważali, że jak któryś z nich znajdzie dziewczynę, będą przez to tracić fanów, a co za tym idzie? Mniej kasy za bilety na koncertach, mniej ludzi kupujących albumy, czyli nie za bardzo było im to na rękę, lecz cieszę się, że razem z Niall’em postanowili inaczej. Cieszyłam się, że teraz nie musieliśmy niczego ukrywać, tylko móc pokazać światu, co tak naprawdę do siebie czujemy.
Zayn złapał mnie za dłoń, która znajdowała się na moim kolanie i pogładził mnie delikatnie. Uśmiechnęłam się do niego wdzięcznie. Byłam z nim szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa. Taka, jaką dawno nie byłam przez ostatnie kilka lat. Ten chłopak, który powodował codziennie u mnie łzy, teraz zamienił je na szczerą radość.  

* * *

Spacerowaliśmy wspólnie po wieczornym Londynie, którego oświetlały latarnie na ulicach, a my przechadzaliśmy po, zwykle tłocznej za dnia, ulicy na której teraz przechodziły tylko pojedyncze osoby. Niektóre sklepy były nadal otwarte, kusząc rabatami, które pojawiały się pod koniec dnia, tylko po to, aby pozbyć się starego towaru, a nazajutrz kusić już świeżym pieczywem czy mięsem w budkach z jedzeniem na wynos.  
- Co powiecie na pysznego precla? – spytał Niall, a my tylko wybuchliśmy śmiechem.
- Przed chwilą zjadłeś wielki talerz spaghetti – przypomniał mu mój chłopak, który obejmował mnie w pasie, natomiast nasi towarzysze spacerowali obok nas, również się w siebie wtulając.
- Co z tego, nigdy nie jest za późno na precla – odpowiedział mu Horan i przystanął przy pobliskim sklepie spożywczym, jednak zanim zamówił swoje wymarzone danie, jeden nagłówek gazety przyciągnął jego uwagę i szybko poprosił starszą kobietę o ten egzemplarz, zamiast jedzenia, którego nie mógł się oprzeć. Wytężyłam wzrok i dopiero teraz dokładnie zobaczyłam nagłówek codziennej gazety.

‘NOWA DZIEWCZYNA HORANA ZŁAPANA NA GORĄCYM SPOTKANIU Z NIEZNAJOMYM!

Niall szybko wziął gazetę w dłoń i spojrzał na pierwszą stronę. Trzymał ją pod takim kątem, że sama dobrze widziałam zamieszczone tam zdjęcie, gdzie znajdowała się Melanie z wysokim brunetem, który był ledwo widoczny w obiektywie aparatu.
- Co to ma znaczyć? – spytał Horan, niemal krzycząc. Widziałam, że Mela była zmieszana, ale zarazem nie zobaczyłam na jej twarzy strachu. Tak, jakby nie przejmowała się właśnie tym, co zobaczył jej chłopak, chociaż sama nie wiedziałam dlaczego. Irlandczyk był dla niej ważny, nie tylko przez ten jeden dzień, kiedy byli w związku, ale przez cały ten czas, kiedy go wspierała jako fanka, a teraz wszystko mogło prysnąć w jednym momencie. Czy to możliwe, żeby ona go mogła zranić? Na pewno tego nie chciała, nie planowała czegoś takiego. Nie, kiedy dostała taką szansę od losu.
- Niall, nie masz się czym przejmować, to jest tylko.. – zaczęła się tłumaczyć, ale Niall jej przerwał w środku zdania, podnosząc jeszcze bardziej swój ton.
- Nie mam się czym przejmować? Jeszcze wczoraj mówiłaś mi, że spełniłem twoje marzenie, że jesteś szczęśliwa, że mnie poznałaś. Jeszcze wczoraj wszystko było idealne, a już dzisiaj uciekłaś do innego?! – nie zwracał uwagę na ludzi dookoła, którzy zwracali na nas uwagę i interesowali się tym zjawiskiem, przez to, że właśnie Niall Horan, ze słynnego zespołu One Direction, publicznie krzyczał na swoją dziewczynę.
- To nie tak – powiedziała, chcąc się usprawiedliwić.
- Myślałem, że jesteś inna, ale się myliłem. Widocznie nie zdążyłem jeszcze poznać tej twojej mrocznej strony. To wszystko było udawane, tak? To całe szczęście u mojego boku, te kilka pocałunków przez wczorajszy, jak i dzisiejszy dzień? Jesteś tylko jedną z tych fanek, które chcą mnie wykorzystać, aby chociaż na chwilę zabłysnąć. Przyznaj to. Powiedz to na głos, proszę.
- Nigdy nie chciałam cię do niczego wykorzystywać. Jesteś dla mnie ważny, Niall. – wytłumaczyła się Mela, a ja poczułam się niezręcznie będąc świadkiem ich kłótni. Jeszcze kilka minut temu patrzałam na nich z uśmiechem na twarzy, mówiąc, że są idealni, a teraz właśnie wszystko się łamało na pół przez jeden niepowołany nagłówek, który tak wiele zmienił.
- Ważny? Chyba po to, abyś pojawiła się u mojego boku w mediach. W tej kwestii jestem dla ciebie ważny – odpowiedział jej. – Powiedz mi, jak długo chciałaś to robić? Jak długo chciałaś udawać swoją miłość do mnie?
- Czy ty w ogóle siebie słyszysz? – Mela również podniosła swój ton. – Nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobiła! Zwłaszcza po tym wszystkim, co dla mnie zrobiłeś. Zgadza się, to spotkanie miało miejsce dzisiaj, ale to nic takiego.
- Wiesz dlaczego tak rzadko udzielam się w związki? Bo one zawsze kończą się tak samo. Zawsze kończą się katastrofą. Żałuję, że dałem się na to nabrać – powiedział ściszając głos.
- Ja też żałuję, że uwierzyłam w to, że cokolwiek może pomiędzy nami być – po policzkach Meli spłynęły pierwsze łzy, a ona pobiegła w odwrotnym kierunku. Chciałam biec za nią, pocieszyć ją, ale sama nie wiedziałam jak. Była moją przyjaciółką, ale to co zrobiło, nie było w ogóle do niej podobne. Zraniła chłopaka, który pomógł jej spełnić marzenia.
Niall rzucił gazetę na chodnik i podszedł do najbliższej ściany budynku, o którą się oparł. Uniosłam czasopismo i zagłębiłam się bardziej w artykuł, a także w kilka zdjęć tutaj zamieszczonych.
Kilka słów o jej zdradzie, kilka wyzwisk, wpisy fanów z twitter’a i zdjęcia, które najbardziej mnie interesowały. Przyjrzałam się brunetowi i dopiero teraz ujrzałam to, co powinnam zrobić kilka minut temu.
- Jak ona mogła mi to zrobić? – spytał Horan, bardziej kierując pytanie do siebie, jednak ja, jak i Zayn go nie zignorowaliśmy. – Naprawdę ją polubiłem. Do jasnej cholery, dlaczego ja mam takie nieszczęście do dziewczyn? Myślałem, że jest inna, że nie jest jak wszystkie spotkane przeze mnie dziewczyny. – kopnął kamień, który znajdował się pod budynkiem i ponownie uniósł swój ton. – Oszukała mnie, tak po prostu mnie oszukała, a ja chciałem jej dać tak wiele.
- Niall – przerwałam mu jego monolog, który niekoniecznie był miły ze względu na to, że Mela była nadal moją przyjaciółką, jednak ten kontynuował. 
- Wpadłem w jej pułapkę. Była dla mnie miła, kochana, a tak naprawdę była to tylko iluzja – kontynuował.
- Niall! – krzyknęłam, a on na mnie spojrzał. – Melanie cię nie zdradziła, czy nie oszukała – wytłumaczyłam.
- Nie broń jej. Sama widzisz co jest na zdjęciu – wskazał palcem na bruneta, który całował Melę w policzek.
- To jest jej kuzyn.  

____________________________________

no i jest już dziewiąty rozdział. ostatnio się zastawiałam jak długo pociągnąć to 
opowiadanie, bo mam pomysł na końcówkę, tylko nie wiem co pomiędzy
wcisnąć, ale się zastanowię. mam już pomysł na nowe opowiadanie z 1D,
ale zacznę je dopiero po tym, haha :D 

PROSZĘ O SZCZERE OPINIE NA TEMAT ROZDZIAŁU, TO DLA MNIE
WAŻNE :) 

do następnego, xx.

poniedziałek, 5 listopada 2012

rozdział ósmy



/ MELANIE /

- Nigdy wcześniej tego nie robiłam – wyznałam, trzymając się mocno ścianki na torze wrotkowym, na który zabrał mnie Horan.
- Nigdy nie jeździłaś na wrotkach? – spytał zdziwiony i wyczułam na sobie jego lazurowe spojrzenie. Odwróciłam się w jego stronę i złapałam jego wzrok. Miał piękne oczy, które idealnie grały z blond włosami, lekko uniesionymi do góry, a zdziwiony wyraz twarzy dodawał mu uroku. Był marzeniem dla milionów dziewczyn, jeszcze niedawno również dla mnie, a jedno wydarzenie zmieniło tak wiele. Jeden koncert, jedna ukrywana prawda, która dała nam początek nowych doświadczeń. Wszyscy mówili, że to przez ten jeden koncert tak wiele się zmieniło, ale ja trzymałam się swojego zdania. To przez znajomość Julii z Zayn’em, my nadal utrzymywaliśmy z nimi kontakt. To Niall do mnie zadzwonił, prosząc o spotkanie z nami, z Julią w roli głównej, aby ta mogła wybaczyć Malikowi. To dzięki niemu, brunet przyszedł wtedy do mieszkania Rose i zaśpiewał ulubioną piosenkę Julii. To on ponownie ich uszczęśliwił, a teraz robi to samo ze mną. Teraz spełniał moje marzenie.
- Nie było okazji – odpowiedziałam na wcześniej zadane pytanie.
- W takim razie trzeba to nadrobić – oznajmił i podał mi swoją rękę. Zawahałam się nad swoim ruchem i kiedy tylko oderwałam rękę od barierki, czułam, że tracę równowagę, jednak Niall mocno mnie złapał za obydwie dłonie i poprowadził przed siebie.
Uśmiechnęłam się do niego wdzięcznie, nie ruszając nogami. Dałam się mu poprowadzić, bojąc się, że nawet jedno małe drgnięcie z mojej strony spowoduje upadek, nie tylko dla mnie, ale także dla mojego towarzysza.
Nawet się nie zorientowałam, kiedy zrobiliśmy jedno okrążenie wielkiej hali.
- Spróbuj sama – zachęcił mnie i powoli zaczął puszczać moje dłonie, jednak ja jeszcze mocniej się go złapałam.
- Nie dam rady – powiedziałam ze strachem przed tym wyzwaniem, ale on mnie nie posłuchał, tylko puścił moje dłonie i odjechał ode mnie na jeden metr na swoich czarnych wrotkach. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam swoją prawą stopą do przodu. Nic się nie stało, nadal czułam grunt pod nogami, więc powtórzyłam czynność z przeciwną nogą.
- Widzisz? Jest dobrze – pochwalił mnie Horan, a ja się szeroko uśmiechnęłam. Chciałam po raz kolejny powtórzyć czynność, kiedy straciłam równowagę i upadłam prosto na Niall’a, znajdującego się przede mną. On nie zdążył mnie złapać i skończyło się na naszym wspólnym upadku na środku hali, czyli porażce, której najbardziej się obawiałam.
- Przepraszam – zrobiło mi się głupio i niemal poczułam jak na mojej twarzy pojawiają się rumieńce ze wstydu.
- Nie masz za co – odpowiedział, wpatrując się mnie swoimi pięknymi oczami. Mogłabym się w nie wpatrywać dniami i nocami, były przepiękne. Jak spokojna woda w oceanie, w której to chcesz się zanurzyć. Po raz pierwszy widziałam je z tak bliskiej odległości i odnalazłam tylko jedno słowo, które je opisywało: IDEALNE.
Odchrząknęłam, czując się niezręcznie i powoli wstałam z Horan’a. Mój towarzysz uczynił to samo, po czym podjechaliśmy do najbliżej barierki, tym razem spokojniej i wolniej.
- Nie nadaję się do tego – skomentowałam ten kilkuminutowy wypad.
- Spokojnie, kilka treningów i wyprzedzisz samego mistrza – pocieszył mnie, a ja się zaśmiałam.
- Jesteś bardzo skromny – powiedziałam.
- A ty urocza – oznajmił, a na mojej twarzy po raz kolejny pojawiły się rumieńce, które starałam się ukryć, spuszczając głowę w dół. – Co powiesz na pyszną kawę? – zaproponował.
- Z przyjemnością – odpowiedziałam unosząc głowę, jednak nie spojrzałam na niego, bojąc się, że po raz kolejny nie będę mogła oderwać wzroku od jego pięknych oczu, a zamiast tego ruszyłam w kierunku wyjścia, wciąż trzymając się barierki.

Na mieście było wyjątkowo pusto. Dochodziła godzina 6 po południu i dziwiły mnie brak tłumów na Piccadilly Square, jednak to sprzyjało mnie i mojemu towarzyszowi. Nie przeszkadzali nam fotoreporterzy, czy jego fani. Byliśmy tylko my.
Niall zwolnił kroku, a po chwili całkowicie się zatrzymał, a ja razem z nim.
- Coś się stało? – spytałam troskliwie, a Horan, który miał spuszczoną głowę, po chwili spojrzał na mnie. Po raz kolejny zagłębiłam się w jego lazurowych tęczówkach, chociaż wiem, że nie powinnam, jednak nie umiałam się oprzeć. Były zbyt perfekcyjne.
- Czy jest możliwość, aby spodobała mi się fanka? – odpowiedział pytaniem, tym samym wyrywając mnie z ‘transu’, w który wpadłam poprzez jego tęczówki. Moje kąciki ust automatycznie powędrowały na dół, a mi zrobiło się.. przykro? Tak, chociaż nie wiedziałam dlaczego. Ostatnio dużo ze sobą rozmawialiśmy, staraliśmy się jak najczęściej spotykać, jednak nie przekraczaliśmy tej granicy przyjaźni. Z dnia na dzień poznawaliśmy się coraz bardziej i przez te kilka tygodni stał się dla mnie bliski, jako przyjaciel, jednak gdzieś wewnątrz mnie wciąż miałam nadzieję na coś więcej, a teraz to prysło, jak bańka mydlana..
- Jeśli tak, jest ona wielką szczęściarą – odpowiedziałam smutno, jednak stałam się jak najbardziej nie dać po sobie poznać, że jakkolwiek mnie to przejęło. Nie chciałam, żeby o tym wiedział. Może go okłamałam, a jako przyjaciółka nie powinnam była tego robić, jednak nie chciałam, żeby się mną przejmował. Nie chciałam być dla niego kłopotem, czy utrapieniem.
Niall nic nie odpowiedział, tylko się do mnie jeszcze bardziej zbliżył i zanim zdążyłam się zorientować, co takiego planuje, on złączył nasze usta w jedną całość. Po raz pierwszy poczułam jego malinowe usta na moich. Po raz pierwszy poczułam jego miętowy oddech, złączony z moim. Po raz pierwszy w moim żołądku pojawiły się tańczące motyle, które radośnie podskakiwały z każdym jego ruchem. Swoimi dłońmi objął moją delikatną twarz, a kiedy już brakowało nam tchu, oderwał się ode mnie.
- Miałem na myśli Ciebie – oznajmił, a ja poczułam jak wewnątrz otacza mnie radość, jakbym właśnie wygrała na loterii, jednak nie były to pieniądze, a jego uczucie, które wykraczało poza miano przyjaźni. Uczucie, które sprawiło, że poczułam się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, a przez które moje kolejne marzenie zostało spełnione.

* * *

            Ubrałam ostatnią poduszkę w fioletową poszewkę i rzuciłam ją na ostatni materac, który znajdował się pod moim oknem, obok drugiego.
- Julia! – zawołała mnie mama z dołu, więc szybko zbiegłam po naszych jasnych schodach i już po chwili zobaczyłam swoją rodzicielką z resztą rodziny przy drzwiach wejściowych.
- Będziemy jutro po południu. Pamiętaj, żadnych szaleństw, tylko dziewczyny, na nikogo więcej nie wyrażam zgody – ostrzegła mnie.
- A Zayn z przyjaciółmi? – poprosiłam, a ona się zawahała.
- Tylko dlatego, że ufam temu chłopakowi i go dobrze znam, nie mam nic przeciwko temu, ale jak tylko dowiem się o jakiejś większej imprezie, to obiecuję, że nie będzie miło – wyczułam niemal groźbę w jej słowie, jednak ja tylko wdzięcznie się do niej uśmiechnęłam.
- Dziękuje – pocałowałam ją w policzek, po czym wszyscy wyszli na zewnątrz.
- Miłej zabawy – krzyknęłam za nimi, a oni pomachali mi na pożegnanie i odjechali naszym czarnym jeep’em. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 6:47. Szybko wróciłam do swojego pokoju, zamieniając czarny dres na szarą koszulkę z kolorowym nadrukiem, która była na szerokich ramiączkach oraz dżinsowe spodenki, po czym spryskałam się jeszcze perfumami, kiedy zabrzmiał pierwszy dzwonek do drzwi.
Uśmiechnęłam się pod nosem i po raz kolejny zbiegłam na dół.
Otworzyłam drzwi frontowe i zobaczyłam w nich swoją przyjaciółkę o ciemnych włosach, które były rozpuszczone, natomiast na sobie miała czarne rurki, tego samego koloru baleriny oraz luźną, morską podkoszulkę, którą ozdabiał srebrny łańcuszek.
- Rose - przytuliłam ją na powitanie i gestem dłoni zaprosiłam ją do środka.
- Pomóc Ci w czymś? - spytała, kiedy weszłyśmy do kuchni.
- Możesz położyć te szklanki na stole w salonie? - poprosiłam i wskazałam na szklane naczynia.
- Jasne - odpowiedziała z uśmiechem i już miałam się zabierać za przygotowywanie przekąsek, kiedy usłyszałam kolejny dzwonek do drzwi. Pośpiesznie do nich powróciłam i tym razem po drugiej stronie ujrzałam Paula, który również był zaproszony na dzisiejsza 'imprezę'.
- Hej - przywitałam się z nim tym samym gestem, co wcześniej z przyjaciółką i również zaprosiłam go do środka. Rose momentalnie się odwróciła i spojrzała w kierunku przybyłego gościa, jednak zamiast złowrogiego spojrzenia, podarowała go delikatnym uśmiechem, co mnie zdziwiło.
- Dobra, co się wydarzyło na weselu, o czym nie wiem? - spytałam opierając się o blat kuchenny, do którego podeszła moja przyjaciółka, zajmując miejsce obok Paula.
- Czemu tak uważasz? - bronił się mój przyjaciel.
- Bo jeszcze kilka dni temu wystarczyło, że poczujecie się na kilometr i już pojawiały się złośliwe komentarze, a teraz widzę słodkie uśmiechy - wyjaśniłam zaciekawiona, a moi goście spojrzeli ku sobie, wahając się nad odpowiedzią.
- Pocałowaliśmy się - oznajmiła mi po chwili Rose, a ja omal nie zakrztusiłam się własną śliną.
- Ja.. wow.. nie wiem co powiedzieć - powiedziałam po chwili. Rose i Paul? Przecież oni się nienawidzili, na każdym kroku się wyzywali, a teraz coś pomiędzy nimi zaczęło się dziać? Nie wiedziałam czy to głupi żart, czy może szczera prawda. To wydawało się niemożliwe, a może cuda się zdarzają? Już raz byłam tego świadkiem, przy sytuacji, kiedy Zayn sobie o mnie przypomniał. Myślałam, że nigdy to nie nastąpi, a jednak.. wszystko jest możliwe, nawet miłość dwóch wrogów.
Już chciałam im powiedzieć, że bardzo się cieszę, iż utopili topór wojenny, kiedy po pomieszczeniu rozbrzmiał kolejny dzwonek. Oddaliłam się od nich i tym razem w drzwiach zobaczyłam swojego chłopaka oraz jego przyjaciół potocznie zwanych Larry'm.
- Cześć - na moją twarz automatycznie wkradł się uśmiech i zanim wpuściłam ich do środka, cmoknęłam Zayna w usta na powitanie i gestem dłoni wpuściłam ich do środka.
- Liam musiał iść do Danielle, bo ma dzisiaj ważny występ - Malik usprawiedliwił brakującego chłopaka, kiedy wymijał mnie w drzwiach.
- Szkoda, ale mam nadzieję, że pójdzie jej jak najlepiej - odpowiedziałam z uśmiechem. Lubiłam Peazer. Widziałam jaki Liam jest przy niej szczęśliwy i że w żaden sposób ten związek nie jest udawany. Nie tak samo jak w stosunku Louisa i Eleanor, ale to całkiem inna historia.
- Nie wypada przyjść z pustymi rękoma, wiec proszę - Harry się zatrzymał i wręczył mi wizytową torebkę, w której znajdowała się butelka Jack'a, na której widok się zaśmiałam.
- I pomyśleć, że to ty jesteś ten najmłodszy - skomentowałam.
- A widzisz, pozory mylą - odpowiedział, a ja się tylko uśmiechnęłam. Nie zdążyłam odłożyć prezentu do kuchni, kiedy przybyli następni, a zarazem ostatni goście. Mela, Effie oraz Niall. Przywitałam się z nimi i całą paczką zasiedliśmy w salonie przy stole, gdzie w tle rozbrzmiewały dźwięki muzyki, puszczanej przez jedną stację radiową.

* * *

- Za nas, naszą wspólną przygodę i nowe doświadczenia - wzniosłam swój kieliszek wypełniony czystą wódką do góry, a reszta towarzystwa zrobiła dokładnie to samo, po czym dotknęliśmy ze sobą wszystkie naczynia i każdy z nas jednym duszkiem opróżnił jego zawartość. Poczułam jak ciecz trafia do mojego żołądka, wcześniej pozostawiając ostre uczucie w przełyku, wiec szybko zlizałam sól ze swojego kciuka i od razu poczułam się lepiej. Odłożyłam kieliszek na stół i oparłam się o oparcie kanapy, tym samym wtulając się w siedzącego obok mnie Zayna.
- Proponuje grę w butelkę, co wy na to? - zaproponował najstarszy z nas i rozejrzał się wokół nas, jednak nikt się nie sprzeciwiał jego propozycji. Effie podała mu uzupełnioną już butelkę po alkoholu. Nawet nie wiedziałam, kiedy tak szybko poszła, jednak przeliczając jej zawartość na liczbę osób w tym pokoju, nie było tak źle. Pierwszy zakręcił Louis i szklane naczynie po kilku obrotach, wskazało na Rose.
- Pytanie czy wyzwanie? - spytał ją.
- Pytanie poproszę - odpowiedziała bez wahania.
- Czy jest jakiś chłopak w szkole, który może Ci się oprzeć? - zadał jej pytanie, a wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Nie mam dużej ilości wielbicieli, nawet nie wiem czy nie ogranicza się ona do zera, ewentualnie jednego - oznajmiła.
- Nie raz moi kumpli pytali o Twój numer telefonu - dopowiedział Paul, a ja się uśmiechnęłam pod nosem, widząc jak Ci dwaj się wzajemnie bronią, a nie działają na swoją niekorzyść.
- To nic nie znaczy - skomentowała.
- A czy to tak? - spytał i cmoknął ją w policzek. Całe towarzystwo rozbrzmiało w długie 'łuu', a Rose zawstydziła się obecną sytuacją i zaczęła kręcić butelką, która tym razem wskazała na Effie.
- Co wybierasz, siostro? - zapytała ją, a Effie, która siedziała obok mnie, przez chwilę się zawahała.
- Pytanie - odpowiedziała po chwili, a Rose zaczęła się głowić nad pomysłem.
- Co najbardziej podoba Ci się w.. - rozejrzała się po pomieszczeniu i zatrzymała swój wzrok na Stylesie - Harrym? - dokończyła.
- Jego włosy oraz dołeczki - oznajmiła moja przyjaciółka, a Hazza się do niej delikatnie uśmiechnął, jednak nic nie odpowiedział. Tym razem butelka trafiła na Nialla, który wybrał również pytanie.
- Czy jest jakaś rzecz, o której nie wiedzą chłopacy? - spytała go Effie.
- Tak - odpowiedział po chwili.
- No wiesz co? Jak ty mogłeś? - oburzył się Lou.
- Bo.. nie było kiedy, to wydarzyło się niedawno - bronił się blondyn.
- Jasne, jasne. Czy to ma związek z jakąś dziewczyną? - spytał go najstarszy.
- A to już jest następne pytanie - wybroniła go Mela, siedząca obok niego. Zobaczyłam jak Niall się do niej wdzięcznie uśmiecha, po czym sam zaczyna kręcić butelką. Paul, Zayn, a potem Lou, którego obrót trafił na Irlandczyka.
- Zadanie - odpowiedział mu wytykając język i zobaczyłam jak Louis się bulwersuje, jednak po chwili Hazza coś mu szepnął na ucho, a ten szeroko się uśmiechnął.
- Pocałuj Melanie przez 5 sekund - nakazał mu, a blondyn się nie zawahał tylko zbliżył się do mojej przyjaciółki, która również nie stawiała oporu i zaczął ją całować. Mogłam przysiąść, że minęło więcej, niż 5 sekund i gdyby nie krzyk Tomlinsona, pewnie zorientowaliby się dopiero po braku tlenu w ich ustach.
- Wiedziałem! - uradował się Hazza, przybijając piątkę z Lou.
- No więc, skoro już jest okazja, to.. – spojrzał na Melę, która tylko mu kiwnęła głową, a na mojej twarzy zawitał znak zapytania. – Od niecałej godziny mam przyjemność nazywać Melanie swoją dziewczyną – wytłumaczył wszystkim i splótł ich dłonie w jedną całość, a po całym pomieszczeniu rozniosły się brawa.
Moja przyjaciółka marzyła o tym od dawna. Nie tylko, kiedy go naprawdę poznała, ale już kiedy była ich fanką, najbardziej interesowała się Horanem. Byłam szczęśliwa, że spełniła swoje marzenie i, że on ją uszczęśliwia. Widziałam jak wcześniej ze sobą rozmawiali i to nie były przyjacielskie słówka, bo za każdym razem, kiedy ona dostawała wiadomość, na jej twarzy lądował uśmiech. Szczery uśmiech, który teraz dzieliła razem z nim.
Wstałam od stołu, idąc po więcej przekąsek, które się skończyły.
Kiedy sięgałam po jedną paczkę chipsów, które były na szafce powyżej, poczułam na swojej talii silne, męskie ręce, a cudowna woń mocnych perfum trafiła do moich nozdrzy. Uśmiechnęłam się pod nosem i pospiesznie odwróciłam, zapominając o ulubionej przekąsce swoich gości. Przeniosłam swoje dłonie, otulając je dookoła jego szyi i pocałowałam go namiętnie w usta. Po krótkiej chwili on jednak przeniósł swój pocałunek na moją szyję.
- Tęskniłem za Tobą – powiedział w przerwie.
- Ja za Tobą też – odpowiedziałam – ale chyba czas wrócić do naszych gości – przypomniałam mu po chwili, odchylając go od siebie. On tylko głęboko westchnął i ostatni raz cmoknął mnie w usta, po czym wzięliśmy miskę pełną chipsów i wróciliśmy do salonu.
Wszyscy się śmiali, zapewne z kolejnego żartu Lou, a na moją twarz automatycznie wkradł się uśmiech. Czułam się naprawdę szczęśliwa. Miałam u boku najlepszego chłopaka pod słońcem, a do tego przyjaciół, na których mogłam liczyć nie tylko w momentach smutku, ale także uśmiechu. Każdego dnia poznawałam ich coraz bardziej. Nie widziałam już w chłopakach tych rozpuszczonych gwiazd, które wybiły się dzięki X Factorowi, ale widziałam w nich bliskie mi osoby, które zawsze były przy mnie. Kiedy z moich oczu wylewały się litry łez, ale także kiedy czułam się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, tak jak teraz. Mając ich przy boku, nie bałam się o nic, a jedynie cieszyłam się wyborem losu, który tym razem mnie nie zawiódł.

________________________________________

Witam przy kolejnym rozdziale. Już ósmym. WOW. Mam nadzieję, że nie zawiodłam
co do treści, a jest on dedykowany ANI! <3 

OUTFIT : KLIK

Proszę o szczere opinie na temat rozdziału. Dla Was to tylko kilka sekund, a dla
mnie to wielki uśmiech na twarzy < 3


sobota, 20 października 2012

rozdział siódmy


- Baby, you light up my world like nobody else, the way that you flip your hair gets me overwhelmed, but when you smile at the ground it ain't hard to tell you don't kno-o-ow you don't know you're beautiful! – chłopcy zaśpiewali refren swojej najpopularniejszej piosenki, po czym wszyscy odsunęli mikrofony na dół. W tym samym momencie, ucichła muzyka, a oni szeroko się uśmiechnęli.
- Zaśpiewajcie tak na Igrzyskach, a wszystko pójdzie jak najlepiej – pochwalił ich Paul, a ja się uśmiechnęłam pod nosem, zgadzając się z jego słowami. To dla nich wielkie wyróżnienie, aby wystąpić na tak wielkiej imprezie. Pamiętam, kiedy się o tym dowiedzieli. Każdy z nich się cieszył, krzyczał i tańczył swoje dziwne tańce. Cieszyli się ze zdobytej szansy, a ja razem z nimi. Zasłużyli na takie wyróżnienie, poprzez swoją ciężką pracę i drogę, którą pokonali aby dojść na wymarzony szczyt. Nie było łatwo, ale dali radę. Dzięki sile, wytrwałości i marzeniom, które na żadnym kroku ich nie opuścili.
Wyszłam zza kulis, ruszając w kierunku mojego chłopaka, który układał mikrofon na stojak. Chłopacy w tym momencie, zeszli już ze sceny, a ja zaskoczyłam Zayn’a, wskakując mu na ramiona. On szybko zorientował się o co chodzi i złapał mnie pod kolanami, tak że teraz siedziałam mu na barana. Zaśmiałam się delikatnie, a on obrócił się kilka razy, po czym zeskoczyłam, czując grunt pod nogami. Poczułam jak Malik przyciąga mnie do siebie w talii i składa na moich ustach krótki pocałunek.
- Byliście świetni, jak zawsze – pochwaliłam ich pracę, kiedy się od siebie odsunęliśmy, a on obdarował mnie jednym ze swoich cudownych uśmiechów.
- Cieszę się, że Ci się podobało – odpowiedział i po raz kolejny mnie do siebie przyciągnął, chcąc złożyć na moich ustach pocałunek.
- Gołąbeczki, nie jesteście sami – przypomniał nam o sobie Louis, a ja się zawstydziłam.
- Nie mieliście iść czegoś zjeść? – dogryzł mu Zayn.
- Wszystko w swoim czasie, kolego – oznajmił mu Tommo z szerokim uśmiechem na twarzy, w czasie kiedy reszta chłopaków zajmowała się swoimi sprawami. Liam przeglądał jakieś papiery, Harry przyglądał się naszej rozmowie, natomiast Niall z kimś namiętnie smsował.
- Pozdrów ode mnie Melę – krzyknęłam w jego kierunku, a na jego policzkach pojawiły się rumieńce.
- Czyżby Samotny Chłopiec w końcu sobie kogoś znalazł? – zainteresował się Hazza.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła – odpowiedział mu blondyn.
- Uwierz, że dla niego miejsce tam czeka już od dawna – Louis dołączył się do ich rozmowy, zarzucając rękę na ramieniu Loczka, natomiast ten zadziornie się do niego uśmiechnął.
- To zdradzisz nam coś? – dopytywał się Styles.
- Tylko się przyjaźnimy – odpowiedział mu Niall spokojnie i odblokował swojego telefonu, czekając na kolejną wiadomość od mojej przyjaciółki.
- Tak, oni też tak mówili – Louis wskazał na nas, a ja po raz kolejny się zarumieniłam.
- Nas w to nie mieszaj – powiedział Zayn, przyciągając mnie jeszcze bardziej do siebie, a reszta chłopaków ponownie skierowała swój wzrok na Niall’a. Nawet Liam, który był zajęty papierami, odłożył je na bok i przysłuchiwał się naszej rozmowie.
- Ja.. ja.. – zaczął się jąkać blondyn.
- Jak będzie gotowy to nam o wszystkim powie – wybronił go Payne.
- Stary, po czyjej jesteś stronie? – powiedział Harry z wyrzutem w jego stronę.
- Po niczyjej, po prostu jak Horan nie chce nic powiedzieć to nie możemy go do tego zmusić – wyjaśnił Daddy Direction.
- Dziękuje, Li – odpowiedział mu wdzięcznie Horan i wrócił do odpisywania na dostaną przed chwilą wiadomość. Zobaczyłam jak Harry zagląda mu przez ramię, żeby tylko zobaczyć treść pisanego tekstu, a Lou się dumnie uśmiechnął. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu jakiejś twardej rzeczy i po lewej stronie zobaczyłam na czarnej misce, cztery jabłka. Oddaliłam się od mojego chłopaka w ich kierunku i złapałam jeden owoc w swoje palce, po czym rzuciłam je w stronę Stylesa. Czerwone jabłko uderzyło najmłodszego chłopaka w ramię tak, że ten jak oparzony odskoczył od swojego przyjaciela i spojrzał w moją stronę.
Uśmiechnęłam się do niego zadziornie i wróciłam do uśmiechniętego Zayn’a, który przybił ze mną piątkę w geście dumy.
- Masz cela, kochanie – pochwalił mnie.
- Mieszkanie z młodszym bratem robi swoje – odpowiedziałam mu, a on się zaśmiał. Uwielbiałam takie luźne, pełne zabawy momenty, które spędzałam z nim, bądź z chłopakami z zespołu. Mogłam wtedy po prostu się wyluzować, zapomnieć o Bożym świecie i po prostu powygłupiać się z najbliższymi.
Przyjaciele, czy tak mogę ich teraz nazwać? Spędzamy ze sobą każdą wolną chwilę. Nie tylko ja z Malikiem, ale z całym zespołem. Kiedy do niego przyjeżdżam, leżymy razem w salonie, a z nami inni członkowie zespołu. Nie zawsze, ale przeważnie i wcale mi to nie przeszkadza. W ciągu tych paru dni bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Oni znają moją prawdziwą historię, jaka mnie łączy z brunetem. Oni pomogli nam ponownie złączyć nasze ścieżki, a także respektują to, co się pomiędzy nami dzieje. Wiem, że mogę na nich liczyć, na każdego z nich bez wyjątku. Liam, jego cenne rady już zamieszkały w moim sercu i uchroniły mnie przed popełnieniem głupiego błędu. Niall pomógł mi, kiedy zobaczył mój pocałunek z Zayn’em. Nie nakrzyczał na mnie, nie zrzucił na mnie winy, ale pomógł mi ruszyć dalej. Nawet Harry i Lou, którzy nie wyglądają na zbyt poważnych, zawsze wyciągną w Twoim kierunku pomocną dłoń. Nie ważne jakby było źle, ta czwórka chłopaków przyjmie Cię z otwartymi ramiona, a piąty chłopak, otworzy przed Tobą serce i wpuści Cię do środka, aby pokazać Ci, jak bardzo mu na Tobie zależy.

* * *

Spacerowaliśmy razem jedną z mniej tłocznych ulic w Londynie, a ja mogłem poczuć jej ciepłą dłoń, która była złączona z moją, natomiast jej oczy były lekko przymknięte z powodu rażących promieni słonecznych. Wyglądała przepięknie. Byłem szczęśliwy, że miałem ją u swojego boku. Nie jako wroga, nie jako przyjaciółkę, ale jako swoją dziewczynę. Osobę, która zawsze była w moim sercu, jednak teraz była kimś więcej niż znajomą z przeszłością. Była moim szczęściem, moim uśmiechem i moim marzeniem. Pamiętam, gdy bawiliśmy się razem plastikowymi dinozaurami, które przynosiłem do przedszkola. Spotykaliśmy się wtedy na środku placu zabaw i wymyślaliśmy im przeróżne imiona. Ja swojego niebieskiego Tyranozaura nazwałem Drapy, a ona swojego czerwonego Plateozaura – Gancy. Wymyślaliśmy różne historie. Jedna z nich nadal krąży w mojej głowie. Kiedy Drapy chciał zjeść Gancy, z tego powodu, że był mięsożercą, jednak ona zaczęła tak słodko się bać, mówiła innym, miększym głosem, a ja poległem i zmieniłem bieg wydarzeń. Zamieniłam jeden szczegół, w którym to mój bohater zakochuje się w jej. Wiem, że to niemożliwe, ale jednak zrobiłem to, aby jej nie było smutno, chociaż wiedziałem, że to tylko zabawa. Już wtedy była dla mnie Aniołem, kimś na kogo zawsze mogłem liczyć. Od zawsze była bliska mojemu sercu i kto wie, może te wszystkie zachowania w jej stronę były wykonywane przez miłość, o której jeszcze nie mieliśmy pojęcia. Mieliśmy 5 lat, tak wiele rzeczy się zmieniło od tamtego czasu.
- Zayn! – z myślenia wyrwał mnie krzyk jakiegoś wysokiego mężczyzny, który pstrykał nam zdjęcia, stojąc metr przed nami. Uśmiech automatycznie zniknął z mojej twarzy, a ja chwyciłem mocniej rękę Julii.
- Jesteście razem?
- Przecież mówiłeś, że to Twoja przyjaciółka.
Te same pytania, na które nie odpowiadałem. Poprowadziłem tylko Julię w inny zakątek Londynu, który prowadził do mojego samochodu. Kilka metrów i już się przy nim znaleźliśmy. Otworzyłem przed brunetkę drzwi pasażera, po czym sam pospiesznym krokiem podszedłem do miejsca kierowcy, które również zająłem. Paparazzi nie ustępowali, nawet kiedy odpalałem pojazd, oni musieli to mieć na zdjęciu. Dopiero kiedy znajdowaliśmy się od nich w bezpiecznej odległości, spojrzałem na swoją dziewczynę.
- Przepraszam – powiedziałem z troską w głosie.
- Nie masz za co, to normalne, że śledzą Cię na każdym kroku – odpowiedziała smutno.
- Wiesz, że w najbliższym czasie może być trochę niemiło z tego powodu, że tak jakby wszystkich okłamałem? – nie chciałem przed nią ukrywać tej bolesnej prawdy, więc powiedziałem to, co powinienem kiedy zaczęliśmy się spotykać, nie jako przyjaciele.
- Wiem i nie chcę, żebyś stawał pomiędzy mną, a swoich fanów, dlatego to szanuję – oznajmiła, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, który odwzajemniłem.
- Dziękuje – powiedziałem wdzięcznie, bojąc się jej reakcji na to wszystko, jednak było całkiem inaczej. Po raz kolejny nie zawiodłem się na wcześniejszych słowach – miałem najlepszą dziewczynę pod słońcem.

* * *

Siedziałem przy jednym z okrągłych, białych stołów, gdzie znajdowali się także dwaj moi kuzyni, którzy również przyszli z osobami towarzyszącymi. Rose tańczyła z moim chrzestnym, który poprosił ją kilka sekund temu o towarzyszenie mu podczas tej całkiem szybkiej piosenki. Gdy na nią patrzyłem, kiedy ta była roześmiana i pełna energii, czułem się dziwnie. Czułem wyrzuty sumienia, które nie wiedziałem czego dotyczą. Jej zgrabne ciało ozdabiała krótka, kremowa sukienka na ramiączkach, a nienaganne nogi wydłużały tego samego koloru szpilki. Kiedy odwróciła się w moją stronę, podarowałem jej jeden z moich nieśmiałych uśmiechów, a ona odpowiedziała mi tym samym. Była piękna. Pośród tych wszystkich par na parkiecie, ona się wyróżniała. Jej rozpuszczone i długie włosy rozwiewały z każdym ruchem szalonego tańca, a jej zgrabne ruchy sprawiały, że mój wuja sam czuł się zakłopotany.
Muzyka ucichła, a moja towarzyszka po chwili pojawiła się przy naszym stoliku, zajmując miejsce obok mnie. Pomimo tego, że można było w niej zaobserwować, iż alkohol zaczął działać ubocznie, ona chwyciła kolejnego drinka i upiła kilka łyków.
- Ładnie razem wyglądacie, Paul masz gust - usłyszałem od jednego z moich kuzynów, za którym nie koniecznie przepadałem. Zawsze się wywyższał, uważając, że jest we wszystkim lepszy. Pomiędzy nami trwała ciągła walka, w której on zawsze musiał być zwycięzcą. Kiedy w piątej klasie, podarowałem babci skromny bukiet kwiatów, uzbieranych po drodze, on następnego dnia przyniósł jej pięć razy większy, przywiązany ozdobnymi kokardkami i wstążkami. Kiedy pojechaliśmy nad jezioro i grając w piłkę, strzeliłem gola jego drużynie, on podłożył mi nogę, tym samym strzelając piłkę w naszą bramkę. Pieprzony egoista, który nie mógł znieść porażki. Wstydziłem się tego, że w jakiś sposób jestem z nim spokrewniony.
- Och, nie, my.. - zacząłem tłumaczyć nie chcąc kłamać, tym samym zniżając się do jego poziomu, ale brunetka przysunęła się do mnie i złapała mnie za moją prawą dłoń.
- To wspaniale jest mieć takiego chłopaka przy boku - wyjaśniła i cmoknęła mnie w policzek, a ja się nieco zdziwiłem. Nie byłem pewny czy działa tak na nią alkohol, czy może ta przepiękna istota z własnej woli uratowała mnie przed poniżeniem przez mojego kuzyna. Uśmiechnąłem się do niej wdzięcznie, po czym usłyszałem pierwsze nuty powolnej melodii.
- Czy zechcesz mi towarzyszyć podczas ostatniego tańca? - spytałem wyciągając w jej kierunku dłoń.
- Z przyjemnością - odpowiedziała z uśmiechem, a kiedy złapała moją dłoń, pociągnąłem ją delikatnie na środek parkietu. Położyłem swoje ręce na jej pasie, a ona natomiast otuliła swoje ciepłe dłonie na mojej szyi. Kolejne melodie piosenki rozbrzmiewały dalej, a w tym momencie zaczęły jej także towarzyszyć słowa. Ed Sheeran – Kiss Me. Piosenka, którą już od dawna darzyłem wielkim sentymentem.
- Dziękuję, że ze mną dzisiaj tutaj przyszłaś - powiedziałem do swojej towarzyszki, która uniosła swoją głowę, a ja po raz pierwszy widziałem jej piękne, brązowe oczy z tak bliskiej odległości.
- Zrobiłam to dla Julii, jednak nie żałuję - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem.
- Jesteś wspaniałą przyjaciółką - pochwaliłem ją, a na jej twarzy pojawiły się rumieńce.
- Po prostu wiem, że jesteś dla niej ważny - wytłumaczyła, tym samym sprawiając, że niemile wspomnienia, kiedy ta brunetka razem z dwoma innymi dziewczynami za mną nie przepadają, powróciły.
- Mogę Cię o coś spytać? - spojrzałem na nią.
- Jasne - odpowiedziała bez zastanowienia.
- Co ja Wam takiego zrobiłem, że za mną nie przepadacie? - pytanie, które dręczyło mnie od tak długiego okresu czasu, jednak wcześniej nie miałem odwagi go zadać, nawet Julii.
- Myślę, że stanowisz dla nas małe zagrożenie, jeśli chodzi o Julię - oznajmiła.
- Nigdy nie chciałem stawać pomiędzy Waszą przyjaźnią, a tym bardziej ją niszczyć - powiedziałem zgodnie z prawdą, a ona po raz kolejny na mnie spojrzała. W jej oczach odbijało się światło księżyca, a jej brązowe tęczówki po raz kolejny wpatrywały się w moje. Wtedy coś poczułem. Poczułem jak moje kąciki ust unoszą się lekko ku górze, a w moim żołądku pojawia się miłe ciepło, któremu towarzyszą roztańczone motylki. Czy to możliwe? Czy przez ten jeden wieczór tak wiele mogło się zmienić?
- Wiem, przepraszam - wyznała.
- Nie masz za co przepraszać, z czasem da się przyzwyczaić - uśmiechnąłem się do niej delikatnie.
- Nie lubiłam Cię tak naprawdę za nic - powiedziała z bólem w głosie.
- Chyba zdołam Ci to wybaczyć - zaśmiałem się, tak samo jak moja towarzyszka.
- Myślę, że ten wieczór dobrze nam zrobił - wyznała po chwili.
- Tak - zająkałem się. Nigdy nie byłem dobry w kłamaniu, zwłaszcza w sprawach miłosnych. Ponownie spojrzałem w jej oczy. Mogłem z nich wyczytać zakłopotanie połączone ze.. szczęściem? Nie, Paul, zaczyna Ci odbijać. Dopiero co się z tą dziewczyną zakumplowałeś, to nie możliwe, żeby ta brunetka poczuła do Ciebie coś więcej. Nie tak od razu. Jednak zagłębiając się jeszcze bardziej w jej brązowe tęczówki, chciałem spróbować. Chciałem jej pokazać co tak naprawdę się zmieniło podczas tego wieczoru, jakim uczuciem darze tą piękną dziewczynę.
- Wiem co chcesz zrobić - usłyszałem jej melodyjny głos, a ja zrobiłem zakłopotaną minę.
- Przepraszam, po prostu.. - zacząłem się głupio tłumaczyć, jednak ona zamknęła mi usta swoimi. Poczułem jej malinowe usta, kiedy muskały delikatnie moje. Jej miętowy oddech, który mieszał się ze smakiem alkoholu, jednak żadnemu z nas to nie przeszkadzało, jak i żadne z nas tego nie przerwało. W mojej głowie zaczęły się tworzyć miliony pytań, dotyczących tego wydarzenia, jednak na żadne nie mogłem znaleźć odpowiedzi. Nie teraz, kiedy ta brunetka była przy mnie, a ja chciałem się skupić tylko na tym pocałunku, który wkrótce został przerwany. Uśmiechnąłem się do niej ponownie, po czym Rose ponownie owinęła dłonie wokół mojej szyi i zagłębiliśmy się w dalszej melodii, wykonując przy tym parę obrotów i krótkich kroków.

_________________________________________________

I jest kolejny rozdział. Przepraszam, że tak długo na niego czekaliście,
ale zaczęłam teraz też nowe opowiadanie o Zaylenie, na które przy 
okazji chciałam Was zaprosić - KLIK, i tak wyszło. Rozdziały będą się 
pojawiać co trzy tygodnie, ze względu na dwa inne opowiadania. Mam 
nadzieję, że nie macie nic przeciwko, no i do następnego <3 

czekam na szczere opinie :) 

Za nagłówek bardzo dziękuje @iWannaNakedZayn jest prześliczny :*