sobota, 26 stycznia 2013

rozdział trzynasty


            Otworzyłam oczy przerażona, a przed moimi oczami od razu pojawiła się scena wypadku. Moje łzy, jeden samochód, krzyk i ciemność. Poczułam jak z moich oczu wypływają łzy bezsilności i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie jestem sama.
Obok mnie stało dwóch sanitariuszy, którzy mnie obserwowali każdy mój ruch, a zarazem jeden z nich szukał czegoś w swojej kieszeni, a kiedy znalazł w niej małą latarkę, zaczął mi ją świecić po oczach.
- Gdzie on jest? – spytałam przerażona, mrużąc oczy pod wpływem światła. Kiedy skończył przeglądać mój wzrok, usiadł obok mnie, a ja nie odrywałam wzroku z przestrzeni przede mną. Mrugające czerwono-niebieskie światła, których było naprawdę wiele, kilku ludzi zebranych dookoła, a wśród nich moich rodziców, którzy kłócili się z policjantami. Na twarzy mamy widziałam panikę połączoną ze łzami, a tata był zły, niemal wściekły. Szybko zebrałam się na nogi, ignorując krzyki lekarzy, którzy mnie wołali, abym wróciła i szybko podbiegłam do rodziców.
- Julia! – krzyknęła moja mama, kiedy mnie zobaczyła, a ja się w nią wtuliłam, wybuchając jeszcze większym płaczem. Poczułam jak tata również mnie obejmuje, ale po mojej głowie szalało tylko jedno pytanie. – Gdzie jest Jake? – spytałam odchylając się od nich.
- Pani prowadziła samochód? – zapytał mnie funkcjonariusz stojący za mną. Kiwnęłam tylko głową potwierdzając jego wypowiedź, a on spuścił głowę, po czym ponownie na mnie spojrzał. W jego oczach widziałam współczucie i smutek. Tak jakby ktoś go zmusił do powiedzenia słów, które przed chwilą miał ogłosić. Tak jakby bał się tego zrobić, a jednak wiedział, że taki jest mus w tej pracy, którą wykonywał. – On nie żyje – poinformował mnie, a ja myślałam, że żartuje. Nie mogłam w to uwierzyć. Nie potrafiłam tego przyjąć do wiadomości.
- Przecież.. to nie może być prawda – zaczęłam niemal szeptem. – Proszę, to nie może być prawda – podniosłam swój ton, niemal krzycząc i poczułam na sobie wzrok wszystkich ludzi tutaj zebranych, ale nie obchodziło mnie to. Mama mocno przytuliła mnie do siebie, tak że poczułam jej słodkie perfumy, które dostała od taty na urodziny. – Zabiłam swojego własnego brata. To moja wina, że go tutaj nie ma – powiedziałam i z moich oczu poleciało jeszcze więcej tych łez, a najgorsze w tym wszystkim było to, że nie słyszałam słów pocieszenia, że nie słyszałam chociażby tego głupiego ‘Nieprawda’. Nie zaprzeczyli, zgadzali się tym. Obwiniali mnie za to, czego ja sama się brzydziłam.
Odchyliłam się od nich i tak po prostu uciekłam. Nie wiedząc gdzie, biegłam przez siebie, aż nie znalazłam się w dużej zaległości od tamtego zdarzenia. Wbiegłam do jakiejś ślepej, ciemnej uliczki i pierwsze co zrobiłam to zsunęłam się pod zimnym murem i wybuchłam głośnym płaczem.
Był za młody na śmierć. Miał przed sobą całe życie. Nie doświadczył jeszcze pierwszej miłości, prawdziwej zabawy czy tego wspaniałego okresu dojrzewania, gdzie wszystko staje się jasne czy wyraźne. Nie przeżył tego okresu buntu, gdzie na wszystko miałeś po prostu wylane i nigdy już tego nie doświadczy. Przeze mnie. Zabiłam go. Zabiłam swojego młodszego brata, który na to nie zasłużył. Byłam potworem.
Upadłam na sam dół i nie mogłam się podnieść. Myślałam, że potrafię latać. Myślałam, że mogę się sprzeciwić losowi i z nim wygrać, ale jakaś część mnie po drodze po prostu zaginęła. Byłam zbyt pełna siebie, aby nie zauważyć, że ginę pośród tłumu. Nie próbowałam się z niego wydostać, tylko spacerowałam dalej pośród pomyłek, które krzyczały moje imię. Które kazały mi się cofnąć i uciekać. Nie, ja zawsze byłam rozsądniejsza, prawda? I teraz mam swoją karę. Najgorszą, na jaką mogłam zasłużyć.
- Proszę, wybacz mi – szepnęłam bezsilnie i szlochałam jeszcze głośniej. – To nie ty powinieneś się tam znaleźć, ale ja. Ja na to zasłużyłam, nie ty – ciągnęłam, aby poczuć się lepiej, jednak to nie przyniosło ulgi, wręcz przeciwnie. Poczułam wyrzuty sumienia połączone z bezsilnością. Strach połączony z cierpieniem.
Krzyczałam, ale nikt mnie nie słyszał. Wołałam jego imię chcąc, aby tutaj przybiegł ze swoim radosnym uśmiechem i powiedział, że to tylko głupi żart, głupi sen, ale teraz.. wszystko stawało się głupią, szarą rzeczywistością, z której ja nie potrafiłam się uwolnić. Moje słowa obijały się jak głupie echo, a moje problemy stały się moim cieniem, które wszędzie za mną podążały. Moim własnym, niechcianym obiektem, który zjawiał się nawet w pochmurne dni.

* * *

Znajdowałam się we własnym łóżku, gdzie leżałam na mokrej poduszce od łez, a dookoła mnie leżało kilka zużytych chusteczek higienicznych.
Nie potrafiłam zasnąć, nie potrafiłam nic innego robić jak po prostu obwiniać się za tą całą sytuację. Czułam tą winę, która na mnie ciążyła. Czułam te spojrzenia rodziców, którzy są na mnie źli, bo to przeze mnie stracili swojego ukochanego syna. Czułam się jak potwór, który zniszczył jego życie. Chciałam odejść. Miałam takie myśli podczas tej nocy. Aby po prostu do niego dołączyć i zapłacić tym samym. Śmiercią. Ale czy to nie byłoby zbyt łatwe? Przecież teraz musiałam pocierpieć, aby odpłacić za to. Aby poczuć ból i codziennie mnie to prześladowało, do końca swojego beznadziejnego życia. Abym codziennie budziła się z poczuciem winy i czuła jego obecność. Czuła jego zimny oddech i jego szept, który będzie wywoływał moje imię i obwiniał mnie za to, czego on nie może spróbować.
Spojrzałam na zegarek. 9:12. Na zewnątrz padał deszcz, uderzając o moje wielkie okno, a londyńska pogoda idealnie pasowała do mojego nastroju. Nie miałam ochoty się stąd ruszać i nie miałam takiego zamiaru, gdyby nie pukanie do drzwi.
Nie odwracałam się, nie miałam ochoty na rozmowy, czy jakiekolwiek towarzystwo, więc nie ruszałam się z miejsca. Kilka sekund później przed moimi oczami zobaczyłam nikogo innego jak Zayn’a, który patrzył na mnie z troską i usiadł na końcu łóżka, po czym chciał mnie do siebie przytulić, ale ja się oddaliłam.
- Odejdź – powiedziałam szorstkim tonem.
- Julia, wiem, że jest Ci ciężko. Wiem, że powinienem być tam wczoraj z Tobą..
- Zayn, nie rozumiesz? Doprowadziłam do tego wypadku, bo płakałam, a co było powodem mojego płaczu? Ty – nasiliłam ostatnie słowo zdenerwowana.
- O czym ty mówisz? – spytał udając niewiniątko, co sprawiło, że ja prychnęłam.
- Serio jesteś taki głupi czy tylko takiego udajesz? – odpowiedziałam mu. – To jak obściskiwałeś się z jakąś blondynką w klubie też Ci umknęło? – na samo wspomnienie o tej czynności w moich oczach zebrało się jeszcze więcej łez, które spłynęły po moim policzku.
- Byłaś w klubie? – spytał niedowierzając.
- Nie, kurwa, jestem jasnowidzem – zadrwiłam z niego. – Sam mi napisałeś smsa, abym się tam zjawiła. Chciałeś mnie zranić? Proszę, czemu nie zrobiłeś tego mówiąc mi, że chcesz ze mną zerwać prosto w twarz, a nie kosztem moich bliskich? – wykrzyczałam zdenerwowana.
- Julia, przepraszam, nie chciałem – chciał mnie złapać za dłoń, ale ja ją szybko cofnęłam.
- Twoje głupie przepraszam nie przywróci mu życia – na wspomnienie o nim w moich oczach zebrało się jeszcze więcej łez, których nie mogłam powstrzymać.
- Ale.. kocham Cię. Chcę być przy Tobie, kiedy wiem, że tego potrzebujesz. Chcę Cię przytulić i powiedzieć, że będzie dobrze, że nie masz się czego bać, bo jestem obok. Proszę, daj mi szansę. Sama mówiłaś, że powinno się wybaczać wszystko, pamiętasz?
- A ja chcę, abyś stąd poszedł i nigdy więcej nie wracał. Idź do swojej nowej dziewczyny, bo ja na pewno już nią nie jestem i nie zarzucaj mi, że to moja wina, a podziękuj sobie, przyjacielu – nacisnęłam na ostatnie słowo, tak jak on to zrobił poprzedniego wieczoru i niemal zobaczyłam jak w jego oczach zbierają się łzy.
- Byłem pijany, Jules. Byłem głupi – próbował się usprawiedliwić.
- To już nie mój problem – odpowiedziałam szybko.
- Proszę.. – powiedział niemal szeptem.
- Wyjdź – odpowiedziałam stanowczo, ale on się nie ruszał z miejsca, co przypomniało mi naszą dawną rozmowę, kiedy przyszedł do mnie z moja lalką. Zachowywał się identycznie. Błagał o wybaczenie, chociaż wiedział, że go nie dostanie. Był uparty, chociaż ja mu nie uległam. – Spierdalaj, rozumiesz? Nie chcę Cię znać, nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego! – wykrzyczałam, a on zareagował dopiero po chwili i ze łzami w oczach opuścił mój pokój, wcześniej wypowiadając ciche ‘Kocham Cię’, jednak ja nie mogłam odpowiedzieć mu tym samym. W tym momencie go nienawidziłam, jednak nie potrafiłam go obwinić za śmierć mojego brata. Brał w tym udział, jednak to ja prowadziłam ten cholerny samochód. To ja powinnam się bardziej skupić na jeździe, a nie na myśleniu o nim. To ja zawiniłam, kiedy najbardziej potrzebowałam skupienia. Zawiodłam samą siebie i wszystkich dookoła.  

/ MELANIE /

            Obudziłam się w silnych ramionach swojego chłopaka i od razu poczułam jego rękę owiniętą wokół mojej talii, co sprawiło, że na moją twarz wkroczył delikatny uśmiech. Odwróciłam się w jego kierunku i pierwsze co zobaczyłam to jego lazurowe tęczówki wpatrujące się we mnie.
- Dzień dobry, kochanie – przywitał się zachrypniętym głosem.
- Dzień dobry – odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem i chwilę się w siebie wpatrywaliśmy. Wczorajszy wieczór nie wyglądał tak, jak wygląda. Oglądaliśmy razem film w jego łóżku, wcześniej urządzając sobie małą walkę na popcorn, a potem po prostu zasnęłam w jego ramionach. Dlatego miałam na sobie swoje wcześniejsze ciuchy, a słony popcorn wbijał mi się w plecy.
- Pójdę zrobić śniadanie – powiedziałam do niego przerywając ciszę i cmoknęłam go w policzek. Zrzuciłam z siebie cienką kołdrę i opuściłam jego jasny pokój.
Kiedy zeszłam po schodach i dotarłam do kuchni, zobaczyłam pod drzwiami skulonego Zayn’a, który miał podwinięte kolana pod brodę, a z jego ust wydobywał się szloch.
Zawahałam się szybko czy powinnam się wrócić, czy do niego podejść, ale wybrałam drugą opcję, wiedząc że nie mogę go zostawić, kiedy on potrzebuje obecności drugiej osoby.
- Zayn, co się stało? – spytałam ostrożnie i usiadłam obok niego na podłodze. – Pokłóciłeś się z Julią czy..
- Ja.. zrobiłem coś okropnego, Mela. Tym razem ona nie zdoła mi tego wybaczyć. Tym razem.. – załamał mu się głos – jej nie odzyskam.
- Znam swoją przyjaciółkę bardzo długo i wiem, że potrafi wybaczyć wszystko, zwłaszcza osobom, które są dla niej ważne – pocieszyłam go zgodnie z prawdą.  
- Już nie. Jestem dla niej skreślony, już na zawsze – powiedział bezsilnie, a ja mocno przytuliłam go do siebie.
- Opowiedz mi o tym – poprosiłam.
- Czekaj, to ty nie wiesz? – podniósł głowę i spojrzał na mnie z niedowiedzeniem, a ja nie wiedziałam o czym on mówi. Cały wieczór spędziłam z Horan’em, nie sądząc, że coś mnie może ominąć. Zwłaszcza coś, co rozdzieliło dwójkę tych kochających się wzajemnie osób. – Jake nie żyje – kiedy to usłyszałam niemal poczułam jak moje oczy rosną do rozmiarów orbit i zaczęłam się zastanawiać czy to nie głupi żart, ale nic na to nie wskazywało.
- Jak.. to.. nie.. żyje? – ledwo mogłam wypowiedzieć te słowa.
- Mieli wypadek samochodowy, kiedy Julia wracała z klubu. Była zapłakana, przeze mnie – wytłumaczył i po jego policzku spłynęły kolejne łzy, a ja poczułam jak w moich oczach również zbierają się łzy. Nie mogłam uwierzyć, że Jake.. że on.. przecież był taki młody, za młody na śmierć. Zawsze uśmiechnięty zarażał wszystkich swoją pozytywną energią i rozśmieszał wszystkich dookoła. Był mądry jak na swój wiek i wiedział jak wywiązać się z kłopotów, czy pomóc rodzicom w obowiązkach domowych. Był młody, ale wiele rozumiał, a teraz..
- Hej, czemu tutaj taka smętna atmosfera? – usłyszałam głos Niall’a, który właśnie zszedł po schodach. – Co się stało? – spytał i do mnie podszedł, a ja się w niego mocno wtuliłam.
- Julia.. jej brat.. – wydukałam. – Muszę do niej iść, ona nas teraz potrzebuje – powiedziałam panikując.
- Dobrze, idź – powiedział do mnie Horan i złożył na moich ustach krótki pocałunek, aby mnie uspokoić, jednak tym razem jego słodkie usta i ciepły dotyk nie pomagały. Tym razem nic innego do mnie nie trafiało, jak ta jedna informacja, która ciągle mi krążyła po głowie.

/ JULIA /

- Mam Ci wyjaśnić słowo ‘spierdalaj’? – spytałam agresywnie słysząc kolejne pukanie do drzwi.
- Jules, to ja – usłyszałam ten melodyjny głos swojej przyjaciółki, co sprawiło, że szybko wstałam z łóżka i do niej podbiegłam, wtulając się w nią. Melanie szybko odwzajemniła uścisk, głaszcząc mnie po głowie.
- Dlaczego? Przecież on nie zasłużył – zaczęłam szlochając.
- Wiem, był za młody, jednak los chciał inaczej. Przychodzą momenty, kiedy musimy się z niektóry pożegnać wiedząc, że jest to pożegnanie na zawsze, a my nie jesteśmy po prostu na to gotowi, ale życie spisuje nam inny scenariusz – oznajmiła smutno.
- To moja wina. Gdybym była ostrożniejsza, on dzisiaj obudziłby mnie swoim radosnym uśmiechem opowiadając o wczorajszym meczu, a tak.. – znowu załamał mi się głos, a Melanie odchyliła się ode mnie i na mnie spojrzała.
- Jest teraz w lepszym miejscu. Tam, gdzie nic mu nie grozi, gdzie zaopiekują się nim cudowne stworzenia, o których my nie mamy pojęcia – próbowała mnie pocieszyć, co sprawiło, że przed oczami pojawił mi się przedstawiany przez nią obraz. Jake skaczący pomiędzy chmurkami, a za nim jakieś wesołe anioły. Na twarzy mojego brata widnieje wielki uśmiech. Właśnie taki, jaki zapamiętałam, a jego dłuższe, kręcone włosy unoszą się do góry z każdym jego kolejnym skokiem. Z jego twarzy bije energia, a promienie słonecznie oświetlają jego delikatną skórę, która teraz lśni. Wygląda szczęśliwie, jak każdego dnia na Ziemi. Nie nudzi się, nie krzyczy, nie płacze. Jest szczęśliwy.
Ale przecież to tylko jej wyobraźnia, nie rzeczywistość. Z mojej twarzy lecą kolejne łzy, a ja jedyne co teraz potrzebowałam to uścisku przyjaciółki i jej wsparcia. 

_______________________________________________

korzystam z ferii, które właściwie już dobiegają końca i dodaję rozdziały :D
kiedy następny? nie tak prędko, bo szkoła się zaczyna, a ja muszę się
wziąć za parę przedmiotów :) chciałam również poinformować, że jak się 
pewnie domyślacie, opowiadanie niedługo dobiegnie końca. przewiduje
jeszcze z 3,4 rozdziały? sama dokładnie nie wiem, ale na razie nie będę
tym zakrzątała głowy, tylko ZAPRASZAM DO CZYTANIA I PROSZĘ
O SZCZERE OPINIE NA TEMAT TEGO ROZDZIAŁU <3

ZAŁOŻYŁAM ASK'A, GDZIE MOŻECIE ZADAWAĆ MI PYTANIA, ALE
TAKŻE PYTAĆ BOHATEROM MOJEGO OPOWIADANIA, NP. TEGO. 
NAPISZCIE TYLKO PRZED PYTANIEM #HP, JEŚLI DOTYCZY TO 
BOHATERA Z TEGO OPOWIADANIA, ABYM SIĘ NIE POGUBIŁA :)
ZAPRASZAM : KLIK


8 komentarzy:

  1. joignrogirmogprmigo. przez ciebie w tym momencie ścieram łzy, które bezszelestnie spłynęły chwilę temu po moich policzkach. rozumiesz to?! doprowadziłaś mnie do łez! biedna Julia, dlaczego zawsze ktoś komu udaje się dotrzeć na szczyt nagle z niego spada i traci wszystko co zostało mu dane?


    xx NANCY.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny! Poplakalam sie, biedna Julia :(
    -Kiinia

    OdpowiedzUsuń
  3. jezusie ja przez ciebie a raczej przez Twoje opowiadanie rycze jak gupia przed laptopem ! zajebisty ! i mam nadzieje ze dlugo czekac nie bd trzeba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. czytając poprzednie komentarze, dochodzę do wniosku, że coś jej ze mną nie tak, skoro nie płaczę.
    ten rozdział jest smutny i tragiczny, ale ja nie mogę pojąć rozumowania rodziców Julii. rozumiem, że ją obwiniają o śmierć jej brata, bo jakby nie było to jej wina, ale mimo wszystko powinni ją wesprzeć, w końcu to jej rodzice. nie było mi przykro z powodu Zayna, bo sam sobie na to zasłużył, ale jak zaczęłam czytałam o tym, że płacze, to coś we mnie pękło. nie wiem czy mam trzymać kciuki za to, aby jemu i Jules się udało, czy aby jej rodzice zmienili swój tok myślenia i sami się ogarnęli.
    strasznie jej współczuję i nie wyobrażam sobie, co ja bym zrobiła, gdyby to mój młodszy brat umarł.
    Twój styl pisania jest niesamowity? - mówiłam Ci to już?
    mam nadzieję, że jak zakończy się historia tego bloga, to założysz nowego, z równie dobrym opowiadaniem
    pozdrawiam i z wielka niecierpliwością czekam na kolejny (mam nadzieję, że trochę mniej smutny) rozdział
    @anitka_1D

    welcome-in-tomlinsons-house.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. przez ten płacz nic nie widzę. ;_;
    świetny rozdział i trochę dziwne, że jej rodzice no nie wesprzeli własnej córki. Trochę szkoda mi Zayna, a kiedy przeczytałam, że płacze coś we mnie pękło bardziej i sama się popłakałam. :c
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i zapraszam do siebie ;3 --> http://no-lies-just-loove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziwne że rodzice nie wspierają swojej własnej córki ;-;.
    Fajnie ,że płaczę.

    Hej, miałam informować więc informuję :> Pojawił się nowy, 6 rozdział na http://impossible-to-stay-alive.blogspot.com/ zapraszam do komentowania x

    OdpowiedzUsuń
  7. [SPAM]
    Niall Horan jeszcze nigdy nie wydawał się tak samotny. Jest wśród ludzi cały czas, jednak czegoś mu brakuje. Gdy poznaje zwykła kelnerkę z "Venezii" nie od razu wpada na to, że to właśnie jej szukał.
    Jeśli choć trochę ci się nudzi i masz ochotę coś poczytać zapraszam na http://have-waited-all-my-life.blogspot.com/
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś nominowana w Liebster Award w kategorii 'dobrze wykonana robota' ; ) Więcej szczegółów : http://sweet--mistakes.blogspot.com/search?updated-max=2013-02-07T12:02:00-08:00&max-results=1 :)

    OdpowiedzUsuń