-
Dlaczego nic nie powiedziałaś, że idziesz na koncert One Direction z.. – tutaj
urwała na chwilę głos – z tym Twoim kolegą – dokończyła z wyrzutem Melanie, a
ja czułam jak przez telefon by mnie teraz udusiła gołymi rękoma. Po pierwsze,
nie powiedziałam jej, że wybieram się na koncert jej ulubionego zespołu. Po
drugie, nie przepadała za Paul’em, tak jak reszta moich przyjaciółek i była
zła, że z nim wolę spędzać czas, zamiast z nimi, chociaż to była nie prawda.
Nie było żadnej wyższości pomiędzy nimi. Paul był dla mnie tak samo ważny, jak
dziewczyny. Pomimo naszej nieciekawej przeszłości.
-
Bo nie było się czym chwalić – powiedziałam kręcąc się na swoim białym krześle
przy biurku i patrząc w głęboką przestrzeń za oknem. Jak zwykle padał deszcz,
jak to w Anglii zwykle wypada, a pojedyncze krople opadały na moje duże okno.
-
Nie było się czym chwalić? Zwariowałaś?! – przyjaciółka wysoko uniosła swój
głos, a ja aż odsunęłam na moment swojego iPhone’a od ucha po czym się lekko
zaśmiałam.
-
Spokojnie, bo ogłuchnę – powiedziałam żartem.
-
Może wtedy zmądrzejesz – dogryzła mi Mela, a ja zrobiłam gniewną minę, chociaż
wiedziałam, że tego nie widzi.
–
Dzięki, siostro – oznajmiłam z ironią na drugie słowo i niemal słyszałam jak
się szeroko uśmiecha po drugiej stronie słuchawki.
-
Do zobaczenia za godzinę – pożegnała się swoim melodyjnym głosem.
-
Do zobaczenia – rozłączyłam się po czym położyłam telefon na biurku przed sobą.
Nie
miałam najmniejszej ochoty iść na tej koncert. Zwłaszcza, jeśli chodzi o
koncert tego nieszczęsnego zespołu. Nie przeszkadzała mi ich muzyka, czy
czterej chłopacy. Przeszkadzał mi on jeden. Kto wie, gdyby go nie było w 1D,
może szalałabym za nimi jak moje przyjaciółki? Niestety, rzeczywistość wygląda
całkiem inaczej. Mulat, któremu zawdzięczam tyle wylanych przeze mnie łez, miał
dzisiaj śpiewać na scenie i ranić mnie po raz kolejny. Nie miałam ochoty stać
za tymi gównianymi kulisami i udawać, że się dobrze bawię w rytm ich piosenki,
bo już na sam jego widok, łzy same wylewały się z moich oczu. On nadal pozostał
w moim sercu jako najlepszy przyjaciel z przedszkola i na pewno jeszcze długo w
nim zostanie, pomimo jego odtrącenia do mojej osoby.
Podeszłam
do szafy znajdującej się po mojej prawej stronie po czym wyciągnęłam z niej białą
sukienkę na grubszych ramiączkach, które miała czarne obszycie na dole i do
góry, a jej dekolt ozdabiały trzy guziczki, które również były pod czarnym przeszyciem.
Do tego dobrałam jeszcze czarną, zwykłą, małą torebkę, czarne, płaskie sandałki
oraz czystą bielizną w kolorze kremowym.
Wzięłam
pod rękę wszystkie rzeczy po czym ruszyłam do łazienki. Ściągnęłam krótkie,
czarne, dresowe spodenki, szarą bokserkę oraz swoją bieliznę po czym wskoczyłam
pod prysznic. Ustawiłam ciepłą wodę i rozkoszowałam się ciepłem, które
ogrzewało każdą część mojego ciała.
* * *
Dojeżdżaliśmy już do Areny o2, a ja z
każdym centymetrem, który dzielił mnie przed postawieniem kroku na tym podłożu,
czułam jak rośnie mi ciśnienie.
-
Wszystko okej? – spytał Paul, który siedział po mojej prawej stronie, prowadząc
samochód.
-
Tak – odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
-
Zachowujesz się jakoś.. dziwnie – powiedział wjeżdżając na parking pod areną.
Widziałam miliony samochodów postawionych jak najbliżej wejścia do areny. Paul
szybko wyhaczył jakiś mały, pusty prostokąt i wpasował do niego swoje auto.
-
Po prostu.. źle się czuję – skłamałam i poczułam ukłucie, które pochodziło z
wewnątrz. Moje wyrzuty sumienia nie odpuszczą nawet najmniejszego kłamstwa.
Paul
zaparkował na wcześniej planowanym miejscu po czym szybko wyszedł z auta i
podbiegł do moich drzwi, otwierając je przede mną. Uśmiechnęłam się wdzięcznie
po czym wysiadłam z auta. On zamknął swojego czarnego jeepa automatycznym
kluczykiem i ruszyliśmy w stronę drzwi.
W
przestrzennym korytarzu zastaliśmy wielki tłum ludzi, którzy stoją z
transparentami i koszulkami ze zdjęciami zespołu, czyli typowe fanki swojego
ulubionego zespołu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, i ujrzałam jedną ze
swoich przyjaciółek. Szybko pociągnęłam za sobą Paul’a i ruszyłam w kierunku
Rose, którą ujrzałam pierwsza.
-
Hej – przywitałam się z nią uściskiem, a po chwili podeszłam do reszty
dziewczyn, które stały obok panny Chambering i również się z nimi przywitałam.
-
To kto wie, w którą stronę iść? – spytała Effy, a na naszych twarzach pojawiło
się zakłopotanie. Mieliśmy wejściówki na kulisy, ale nie wiedzieliśmy jak się
tam dostać. Żyć, nie umierać.
Staliśmy
na holu jeszcze z jakieś 10 minut. Tłum powoli znikał, a na zegarach dochodziła
wyznaczona godzina koncertu. Wiedziałam, że ten koncert będzie niewypałem, ale
nie sądziłam, że same wejściówki będą sprawiały tyle kłopotów. Oparłam głowę o
ramię Paul’a ze zmęczenia, a moje przyjaciółki spojrzały tylko w jedną stronę. Uniosłam głowę i obróciłam się w zapatrzony przez nich obiekt, po czym zobaczyłam młodego pana Horan’a,
który podążał w naszą stronę z bocznego wejścia, którego wcześniej nie
zauważyłam.
-
Witam panie i pana – przywitał się z wielkim uśmiechem na twarzy.
-
Cześć – odpowiedziały chórem.
-
Przepraszam, ale nie mogłem wcześniej. Wróciłbym rozszarpany na strzępy, a
przecież wszyscy czekają na koncert – wytłumaczył się szybko i zaprosił nas
gestem dłoni przez barierkę. Wszyscy przekroczyli tą srebrną poręcz, ja z
Paul’em szliśmy na końcu, a dziewczyny komentowały coś z Blondaskiem idąc metr
przed nami.
Mijaliśmy
przeróżne drzwi, korytarze, aż w końcu za wielkimi, drewnianymi drzwiami
znaleźliśmy się za kulisami wielkiej sceny. Byłam pod wrażeniem, jaka była
wielka, kiedy widziało się ją z takiego bliska.
-
Cześć wszystkim – przywitał się Harry widząc jak nadchodzimy z jego
przyjacielem i przywitał się z wszystkimi podając rękę. Widziałam jak na twarzy
dziewczyn pojawiają się rumieńce, a także szklą się im oczy, bo właśnie
spełniło się ich największe marzenie, o którym mówiły w kółko od.. półtora
roku? Tak, o ile się nie mylę, to właśnie wtedy po raz pierwszy zobaczyli
piątkę chłopaków, którzy oczarowali ich swoim głosem i urodą.
Harry
podszedł również do mnie i mojego przyjaciela, również witając się uściskiem
dłoni. Uśmiechnęłam się serdecznie po czym wrócił do swoich przyjaciół.
-
Życzymy miłej zabawy. Zaopiekujemy się Wami za 10 minut, przed naszymi
solówkami – usłyszałam głos Mulata, a mnie zmroziło, po raz kolejny, kiedy
tylko go widziałam lub słyszałam. Miał na sobie beżowe rurki, białą koszulkę w
serek oraz czerwoną bejsbolówkę, która po prawej stronie miała inicjał jego
nazwiska, a jego stopy ozdabiały czerwone Nike.
Po
jego słowach cały zespół wyszedł zza kurtyny, a na widowni rozległy się wielkie
krzyki i oklaski.
-
Kto wie.. może pani Moon zmieni swoje zdanie co do chłopaków po tym wieczorze –
usłyszałam głos Effy.
-
Zapomnij o tym – oznajmiłam sucho.
-
Ach.. ty i te Twoje specjalne wymagania co do muzyki – odpowiedziała mi.
-
Nie chodzi o ich muzykę – wyjaśniłam.
-
To o co? Bo nie do końca rozumiem. Zrobili Ci coś, że ich tak nie lubisz? –
dołączyła się Mela.
-
Po prostu.. nie szaleję za nimi jak reszta – powiedziałam.
Nie
lubiłam, kiedy ciągle o to pytały. Jakby myślały, że za każdym razem usłyszą co
innego i albo złapią mnie na kłamstwie, albo zobaczą, że zmieniłam co do nich
zdanie. Nie chcę im mówić o tej bolącej przeszłości, bo wiedziałam, że by się
na mnie wkurzyły, za to że przed nimi to ukrywałam. Głupio się z tym czuję, bo
to jedyna rzecz, której one o mnie nie wiedzą, ale powiedzenie im prawdy, dużo
zmieni, a ja nie chcę ich stracić. Są dla mnie ważne, pomimo naszych wspólnych
dogryzek czy małych kłótni. Zawsze umiałyśmy się pogodzić i dalej żyć z
przeszłością zostawioną głęboko w tyle. Tyle, że jeśli chodzi o mnie, moja
przeszłość prześladuje mnie w każdym czasopiśmie, czy znajduje się właśnie na scenie
tej wielkiej areny. W moim przypadku, moja przeszłość po prostu nie może ujrzeć
światła dziennego. Przynajmniej jeszcze nie teraz.
Dziesięć minut minęło nieubłagalnie
szybko. Chłopacy zaśpiewali swoje dwie piosenki. ‘More Then This’ oraz
‘Everything About You’ po czym trójka z nich została na scenie, a Louis z
Zayn’em wrócili za kulisy.
-
Jak się bawicie? – spytał ten pierwszy ubrany w czerwone, obcisłe rurki oraz
białą bluzkę w czarne paski sięgając po butelkę z wodą.
-
Jest świetnie! – powiedziała głośno Rose - Dziękujemy, że daliście nam szansę, żeby Was tutaj zobaczyć i w ogóle poznać. To nasze największe marzenie, które właśnie spełniliście - dokończyła.
-
Oj, to nic takiego – powiedział Louis z wielkim uśmiechem – ale cieszymy się
bardzo.
-
A Tobie, nie nasza fanko, jak się podoba? – usłyszałam Malik’a, który teraz się
we mnie wpatrywał.
-
Nie jest źle – odpowiedziałam bez żadnego entuzjazmu.
-
Spodziewałem się innej wypowiedzi – powiedział.
-
Koncert się dopiero zaczął – przypomniałam mu trochę wkurzona, że w ogóle się
do mnie odezwał. Wiem, zachowywałam się głupio, ale w jego towarzystwie, każda
część mojego ciała pękała.
Malik
szybko wyskoczył na scenę w podskokach, a po chwili można było słyszeć jak
wykonuje cover piosenki The Black Eyes Peas.
-
Skoczę po coś do picia – powiedział Paul. Uśmiechnęłam się tylko do niego w
odpowiedzi.
-
Chcecie coś? – skierował pytanie do dziewczyn.
-
Nie, dzięki – odpowiedziała Mela za wszystkie po czym wpatrzyła się w
śpiewającego Zayn’a, za to pan Tomlinson podszedł do mnie.
-
Więc ty nie jesteś naszą fanką? – spytał.
-
Lubię Waszą muzykę, ale nie szaleję za Wami jak reszta dziewczyn – powiedziałam
z łagodnym uśmiechem.
-
Mogę Cię o coś spytać, nieznajomo? – spytał, a ja na niego spojrzałam
zdziwiona.
-
Nie nieznajoma, jestem Julia – podałam mu rękę, którą on delikatnie objął – i
pewnie.
-
Czy Zayn Ci coś zrobił? Widzę jak w jego towarzystwie spinasz mięśnie i wprost
zabijasz go wzrokiem. Jeśli chodzi o jego wielkie ego, o które prasa wciąż robi
zamieszanie, to wiedz, że to nieprawda. Jak się go lepiej pozna, jest o wiele
lepszy – oznajmił. Coś o tym wiem,
uwierz. Pomyślałam, ale nie powiedziałam tego na głos.
-
Nie, nie chodzi o to. Po prostu.. – zaczęłam, ale się jąkałam. Nie wiedziałam
jak mam mu na to odpowiedzieć. Po raz pierwszy ktoś mi zadał tak cholernie
trudne pytanie, na które jedyna odpowiedź to prawda, której tak bardzo się
bałam.
-
Zranił Ci serce umawiając się z jakąś dziewczyną? Czy może to jego religia i
kultura? – zadawał kolejne pytania.
-
Nie jestem fanką jak już wiesz, więc to nie ma nic wspólnego z jego
dziewczynami czy kulturą. Nie mam nic do innego wyznania – wytłumaczyłam mu.
-
W takim razie..? – nalegał swoim słodkim głosem.
-
Nie masz przypadkiem do zagrania solówki? – przypomniałam mu przez śmiech
próbując się wymigać od tematu.
-
Nie zmieniaj tematu. Wchodzę dopiero za – wsłuchał się w głos na scenie, który
należał do.. ach, tak. Nieważne – za 3 minuty – dokończył.
-
Po prostu tak jest. Mam do niego uraz – wyjaśniałam nie umiejąc wymyśleć innej
wymówki.
-
O czym rozmawiacie? – przerwała nam Melanie, która podeszła do nas z wielkim
uśmiechem na twarzy.
-
O solówce Zayn’a – odpowiedział Louis.
-
Trafiłeś na złą osobę – powiedziała wystawiając do mnie język, a ja się tylko
zaśmiałam, tak samo jak pan w czerwonych spodniach.
-
Dziewczyny, wrócę za godzinę, z całym zespołem, czas na wielką solówkę
Tomlinsona! – ostatnie trzy słowa wykrzyczał twardszym głosem po czym wbiegł na
scenę.
-
Zachowujesz się w ogóle inaczej w towarzystwie Zayn’a, a Louis’a. Czyżby Pan
Tommo Ci się podobał? – spytała zaciekawiona, a ja wybuchłam śmiechem.
-
Żartujesz sobie ze mnie, prawda? – spytałam.
-
Nie, stwierdzam fakty – odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.
-
Nie podoba mi się Lou, ani żaden z chłopaków z 1D – wytłumaczyłam zgodnie z
prawdą.
-
Jednak coś w tym jest – trzymała się swojej wersji.
-
Oj, idź ty, detektywie jeden, bo opuścisz jego występ – powiedziałam pod koniec
się śmiejąc. Ona ode mnie odeszła udawając, że dała sobie spokój z tą sprawą,
ale ja wiedziałam, że w myślach właśnie obmyśla plan, jak mnie ugiąć. Domyśliła
się, że coś ukrywam, a to tylko przez tą cholerną rozmowę z Tomlinson’em. Wrr..
wiedziałam, że będzie beznadziejnie przez pana Malik’a, ale nie wiedziałam, że
Pan Marchewkowy odziedziczył talent ‘wszystko schrzanić’ od swojego
przyjaciela.
__________________________________________
Cześć wszystkim. Znalazłam tutaj internet (czyt. w Łebie) co było ciężkie,
ale dla niego zrobię wszystko, haha. Dobra, przesadzam, ale to ta temperatura
tak na mnie działa..
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Do tego jest nowa ankieta, zapraszam! :3
KONCERTOWY OUTFIT : KLIK
Postaram się dodać trójkę jak najwcześniej, bo mam już napisaną, do tego
czwórka się piszę, haha. Wymęczę Was, przepraszam.
Miłego wypoczynku wszystkim! xx.
Jeśli ktoś by chciał być informowany, to pod poprzednią notką zostawiajcie swoje twittery lub numery gg.
Ahh, świetne! Nie mogłam się doczekać tego rozdziału, i tu patrzę w moje interakcje i JEST! <3 To teraz zaczynam odliczanie do kolejnego <3
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział :3 tylko zwracaj uwagi na interpunkcję i powtórki ;D
OdpowiedzUsuńaaaaaoooooeeeee i wgl ! wiesz, że ja kocham każde twoje opowiadanie i po prostu się zakochuję w nich na nowo? po za tym chciałabym powiedzieć, że nie umiem opisać tego co czuję wobec tego rozdziału. znowu napiszę jedne nieinteresowne :ZAJEBISTE: ale musisz sobie wyobrazić, że to słowo znaczy tyle ile wszystko co znasz. nawet to słowo jest trochę zajebistrze od samego Bieber'a. wiem, wybacz Justin. ale tak tylko A LITTLE ! <3
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NN ;D
aww, to opowiadanie ma dopiero 2 rozdziały i prolog, a ja już się w nim zakochałam ♥ świetna fabuła, idealne opisy, fajni bohaterowie... wszystko genialnie pasuje! ♥ już nawet sama nie wiem, jak na tego bloga trafiłam, prawdopodobnie przypadkiem, ale bardzo się cieszę, że to przeczytałam <3 w ogóle, przeczytałam ten rozdział i tak się zaczytałam, że od razu szukałam, gdzie jest 'nowszy post' i dopiero po chwili zorientowałam się, że to na razie koniec ;)
OdpowiedzUsuńmasz talent dziewczyno ♥ tak trzymaj
i jeśli możesz, informuj mnie o nn na twitterze: @Kramel97
Kamila
ej ej pisz szybko, niesamowite opowiadanie <3.
OdpowiedzUsuńŚwietnie opisujesz miejsca , jak ktoś jest ubrany itp . :) Świetne , naprawdę . <3
OdpowiedzUsuńzaczęłam niedawno, a już mnie wciągnęło. MEGA, MEGA, MEGA ZAJEBISTE :*
OdpowiedzUsuń