- Jeszcze 5 minut -
odpowiedziałem leniwie po czym przewróciłem się na drugi bok.
- Jest po dwunastej, więc
łaskawie rusz ten swój leniwy tyłek i wstawaj - oznajmił niższym tonem, ale
nadal nie swoim naturalnym. Zignorowałem jego słowa i smacznie wtuliłem się w
swoją poduszkę. Po chwili poczułem jak chłopak schodzi z łóżka, a ja powoli wracałem
do swoich dalekich snów, kiedy poczułem mokrą ciecz, którą ktoś mi pryskał w
twarz.
- Liam, ty idioto! -
krzyknąłem zrywając się z łóżka jak poparzony. On uśmiechnął się dumnie po czym
opuścił moją sypialnie. Ściany były tutaj w kolorze bordowym. Wielkie,
drewniane łóżko na którym się znajdowałem znajdowało się na środku pokoju. Obok
niego miałem dwie szafeczki nocne, a naprzeciwko białe drzwi do łazienki oraz
dużą, ciemną szafę, natomiast po mojej lewej stronie znajdowało się wielkie
okno, prawie na całą ścianę. Przeciągnąłem się leniwie po czym ruszyłem do
łazienki. Wziąłem szybki, poranny prysznic po czym zarzuciłem na siebie czarne
bokserki, czarne rurki oraz zwykłą granatową bluzkę w serek, a na nogi założyłem czarne Nike za kostkę. Przeczesałem
jeszcze palcami wilgotne włosy i ruszyłem schodami na dół.
Louis z Harry'm siedzieli
razem na kanapie śmiejąc się z jakiegoś żałosnego talk show. Niall siedział na
fotelu obok chłopaków i grzebał coś w swoim notebooku, natomiast Liam piścił
coś w kuchni.
- Witam - przywitałem się
luźno.
- Dzień dobry - odpowiedział
Lou z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Co na śniadanie? - spytałem
naszego małego kucharza, a on na mnie spojrzał oschle.
- Tobie się nie należy Śpiąca
Królewno - powiedział, a ja zrobiłem gniewną minę, na co on wybuchnął śmiechem.
- Za 3 minuty jajecznica -
oznajmił po chwili, a ja się do niego uśmiechnąłem wdzięcznie, ale zarazem z
ironią i podszedłem do Blondaska zaglądając mu przez ramię na ekran notebooka.
- Co tam? - spytałem
zaciekawiony.
- Tweetuję - odpowiedział na
czymś skupiony. Po chwili wpisał jakąś nazwę w wyznaczone na tym miejsce i
wszedł w poszukiwany profil. Należał do dziewczyny, która na ikonce miała
mojego przyjaciela, który szczerze się uśmiechnął po czym zaczął ją 'śledzić' i
zajrzał w jej zdjęcia.
- Kto to? - zadałem kolejne
krótkie pytanie, ale on nie odpowiedział. Włączył tylko pierwsze zdjęcie na
którym byłem.. ja z Niall’em? Och, tak. Fanki z koncertu. Przeanalizowałem
każdą osobę na zdjęciu, a moją uwagę przykuła jedna dziewczyna. Brunetka o
długich, pięknych nogach i z czarującym uśmiechem. Była ładna, ale nie dlatego
to ona zwróciła na mnie swoją uwagę.
- Cholera! - powiedziałem pod
nosem i wyrwałem z rąk Horana jego notebooka.
- Hej! - krzyknął oburzony,
ale ja tylko szybko pobiegłem do swojego pokoju. Położyłem urządzenie na łóżku
po czym podszedłem do szafy. Wyciągnąłem ciemny karton z samej góry, który był
nieco zakurzony, po czym otworzyłem jego wieczko. Pierwsze co rzuciło się w
moje oczy to ruda lalka, którą znalazłem kiedyś w Bradford, a która należała do
niej. Szperałem dalej i w końcu znalazłem. Zdjęcie z przedszkola. Ja z brunetką,
która odpakowywała swój urodzinowy prezent ode mnie. Pamiętam, że wręczyłem jej
wtedy wielkiego misia, przy którym miała się czuć w nocy bezpiecznie.
Przyłożyłem zdjęcie do ekranu notebooka i nie mogłem uwierzyć w to co się
dzieje. Uśmiech w ogóle jej się nie zmienił od tamtego czasu. Nadal idealnie
czarował i przyciągał wzrok. Jedynie jej zęby były teraz prostsze, co jeszcze
bardziej pogłębiało jej urodę. Jej włosy odrobinę ściemniały oraz urosły, ale
nadal miała tą samą oliwkową cerę, duże brązowe oczy oraz drobną figurę, o
którą niejedna dziewczyna mogła się bić. Wziąłem głęboki oddech i jeszcze raz
wszystko przeanalizowałem.
Nie mogłem uwierzyć, że ja
znalazłem. Julie, która w dzieciństwie znaczyła dla mnie tak wiele. Nadal tak
jest. Moja najlepsza przyjaciółka z przedszkola. Jak ja mogłem jej nie poznać
na Oxford czy na wczorajszym koncercie? A może ona zapomniała też o mnie? Może
nie pamięta nic z czasów przedszkola i teraz żyje innym życiem ze swoimi
przyjaciółmi i chłopakiem.. ale to nie znaczyło, że nie mogłem spróbować.
Odłożyłem zdjęcie na miejsce
po czym zamknąłem karton w szafie. Po drodze wziąłem lalkę oraz notebooka
Horana i ponownie zbiegłem na dół.
- Stary, co się dzieje? -
spytał Hazza, a ja w tym momencie oddałem blondynowi notebook’a.
- Nie mam czasu, wytłumaczę
jak wrócę - odpowiedziałem szybko i przeszedłem długim, jasnym korytarzem do
drzwi wejściowych trzymając w mojej prawej ręce lalkę, a w lewej swojego
BlackBerry.
- Po jaką cholerę Ci lalka? -
usłyszałem głos Lou, ale nie odpowiedziałem. Wyszedłem tylko na zewnątrz i
skierowałem się do garażu. Wsiadłem do swojego czarnego Bentleya Continental GT
i powoli wyjechałem wjeżdżając na ulice. Chciałem ją spotkać, chciałem z nią
porozmawiać, znów usłyszeć jej głos. Musiałem tylko wykonać jeden, krótki
telefon.
* * *
Odpisałam jednej dziewczynie
na Twitterze na pytanie, które dotyczyło wczorajszego koncertu 1D. Jedno
wejście za kulisy, a człowiek już staje się sławniejszy na takich portalach.
Zwłaszcza, że Melanie wrzuciła zdjęcie z chłopakami z Oxford Street, a potem
zza kulis koncertu, tym razem z całym zespołem. Wkurzało mnie to całe
podlizywanie z ich strony, bo według nich spotkasz kogoś sławnego, jesteś
fajny. Nie spotkasz, jesteś nikim. Tak samo działo się z pieniędzmi.
Już miałam odpisywać kolejnej
dziewczynie, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko wstałam z krzesła i
zeszłam na dół. Nie spodziewałam się gości, ale na wszelki wypadek przejrzałam
się jeszcze w lustrze, poprawiając swoją luźną, ciemnoszarą bluzkę na krótki
rękaw, która dobrałam do dżinsowych, poszarpanych spodenek, po czym podeszłam
do drzwi wejściowych. Przekręciłam klucz po czym wolnym ruchem pociągnęłam
drzwi do siebie.
Mulat, który się we mnie
wpatrywał z lekkim uśmiechem na twarzy. Był niżej ode mnie z powodu kilku
schodków przed drzwiami.
- Co ty tutaj robisz? -
spytałam oschle.
- Chciałem porozmawiać -
wyjaśnił całkowicie zbity moją odpowiedzią.
- Nie mamy o czym - powiedziałam
zgodnie z prawdą.
- Julia.. - usłyszałam jego
głos, jak zza czasów przedszkola. Kiedy mnie przepraszał, zawsze tak słodko
zaczynał od mojego imienia, ale nie mogłam się ugiąć. Nie przez to co zrobił.
- O proszę, pamiętasz moje
imię. A może któryś z Twoich przyjaciół Ci podpowiedział, bo poznaliśmy się
wczoraj na koncercie? - spytałam ironicznie.
- Nie, nikt mi nie musiał
przypominać - wytłumaczył.
- Proszę, imię łatwo Ci się
przypomniało - dogryzłam mu lekko wkurzona. Znowu tak na mnie działał.
Wystarczył jego widok, a we mnie się po prostu gotowało.
- O co Ci chodzi? - spytał
zdziwiony, a ja prychnęłam.
- Myślałeś, że się tutaj
zjawisz, a ja Ci wskoczę w ramiona, bo szanowny pan Zayn Malik zapukał do moich
drzwi? - spytałam, a on nic nie odpowiedział. Trafiłam w setno - myliłeś się.
Nie chcę Cię dłużej widzieć, rozumiesz? To nieunikalne, bo przecież będziesz w
czasopismach, na bilbordach, ale ja nie chcę Cię widzieć tutaj. Pod moim domem,
czy na koncercie, czy po prostu spacerującego po ulicy Londynu. Nie chcę -
wyjaśniłam mu, a on posmutniał.
- Dlaczego? - spytał lekko.
- Serio nie wiesz czy tylko
udajesz takiego głupiego? - zdenerwowałam się i poczułam napływające łzy do
moich oczu. Był zakłopotany, nie wiedział co zrobić. Zza pleców wyciągnął tylko
małą postać, którą doskonale znałam. Czerwone włosy, żółta sukienka.
- Och, chcesz mnie nią
przekupić? - zapytałam chamsko.
- Nie, chcę żebyś ją
przyjęła, bo wiem, że należy do Ciebie - wyjaśnił.
- Dobrze, że jesteśmy przy
prezentach, bo też Ci z chęcią coś wręczę - oznajmiłam i ruszyłam szybko do
góry. Wkroczyłam do swojego pokoju i wyciągnęłam z szuflady w biurku zdjęcie.
Dzieci z babeczkami, a z tyłu napis który tak wiele znaczył. Zbiegłam ze schodów
i szybko wróciłam na swoje miejsce. Malik nadal tam stał, nie wiedząc czego ma
się spodziewać.
- Proszę, przyjacielu -
powiedziałam sarkastycznie po czym wręczyłam mu nasze zdjęcie - może teraz
sobie coś przypomnisz - dokończyłam.
- Julia, proszę - powiedział
błagalnym tonem i nie wiedziałam czy chcę drugiej szansy, czy mojego
wybaczenia, chociaż to łączyło się z tym pierwszym.
- Po prostu odejdź i nigdy
tutaj nie wracaj - pożegnałam się, ale on tylko błagalnie, ale zarazem ze
skutkiem na mnie spojrzał. - Zayn, nie utrudniaj tego jeszcze bardziej -
doradziłam mu, ale on nie drgnął. Co za nachalny człowiek. - Do jasnej cholery,
wypierdalaj z mojego życia! - zdenerwowałam się, a kolejne łzy spłynęły po moim
policzku. Zatrzasnęłam drzwi i z bezsilności opadłam na ziemię.
Nie interesowało mnie czy on
nadal tam stał czy po prostu odszedł jak kilkanaście lat temu. Miałam go
serdecznie dość. Nic nie robił, tylko w kółko utrudniał jeszcze bardziej to, o
czym ja chciałam zapomnieć. Nie liczyło się dla mnie to, że sobie przypomniał,
chociaż tak długo na to czekałam. Cierpiałam przez niego tyle lat, modląc się,
żeby ból minął, na próżno. W przedszkolu byliśmy najlepszymi przyjaciółmi.
Robiliśmy wszystko razem, znaliśmy o sobie każdy szczegół, a w pewnym momencie
to wszystko prysło, a przecież obiecaliśmy sobie, że nigdy o sobie nie
zapomnimy. Szkoda, że jedno z nas tego nie dotrzymało.
Wstałam z miejsca i pobiegłam do swojego pokoju. Łzy
nadal wylewały się z moich oczu, a ja nie mogłam ich powstrzymać, ponieważ w
moich myślach wciąż miałam tylko jego obraz.
Rzuciłam lalkę Penny na łóżko i usiadłam przed swoim
czerwonym laptopem, po czym zaczęłam pisać nowy tweet.
‘Fuck!’
Otarłam policzek koniuszkiem palców, po czym
zobaczyłam, że mam nowy tweet skierowany do mnie. Był od Paul’a.
‘Co
się dzieje? :(’
Zastanowiłam się nad czymś, z czego
jeszcze kilka dni temu bym zrezygnowała.
‘Możemy
się spotkać?’
Odczekałam minutę i już pojawiła się
odpowiedź od mojego przyjaciela.
‘Czekam
tam gdzie zawsze :)’
Wstałam z miejsca biorąc telefon i swój
czarny, mały portfel oraz kluczyki do mojego czerwonego VOLVO C30, po czym
opuściłam dom zamykając za sobą drzwi na klucz. Auto stało naprzeciwko wejścia,
więc szybko do niego wsiadłam, rzuciłam wszystkie drobiazgi na siedzenie
pasażera, po czym ruszyłam do naszego ulubionego Starbucks’a na Baker Street.
* * *
Leżałem samotnie na
swoim łóżku, a co jakiś czas spływała pojedyncza łza po moim policzku. Tak,
Zayn Malik płacze. Słynny gwiazdor, który teraz miał siebie serdecznie dość.
Wszystko schrzaniłem. Idioto, jak ty
mogłeś jej nie pamiętać? Taki uśmiech jest wart miliony wspomnień, a ja..
tak po prostu wymazałem ją z pamięci, a przecież obiecałem. Sława, nowi ludzie,
fani. Wszystko nabrało tak szybkiego tempa, a ona odeszła na drugi plan, aż w
końcu znikła. Nienawidzę siebie za to. Zachowałem się jak najgorszy idiota i
pewnie ona też tak uważała. Ba, jestem tego pewien.
Usłyszałem pukanie do drzwi.
- Odejdź, kimkolwiek jesteś – powiedziałem
starając się przybrać naturalny ton głosu. W ręce nadal trzymałem zdjęcie,
która wręczyła mi brunetka. Po chwili ktoś otworzył drzwi, a na progu
zobaczyłem Horana.
- Mówiłem, żebyś odszedł – powiedziałem
oschle, ale on nie zareagował. Zamknął tylko za sobą drzwi po czym usiadł na
progu łóżka. Wywróciłem oczami, ale nadal nic nie powiedziałem.
- Co się dzieje? Wszedłeś bez żadnych
dogryzek czy nawet się nie przejrzałeś w lustrze przy drzwiach, a zawsze to
robisz – wytłumaczył, a ja nadal wpatrywałem się w zdjęcie po czym mu je
wręczyłem powstrzymując się przed kolejną łzą. Niall spojrzał na nie i lekko
się uśmiechnął.
- To ta brunetka, prawda? – spytał, a ja
kiwnąłem głową.
- Opowiesz mi o tym? – zapytał ostrożnie.
- Chodziliśmy razem do przedszkola w
Bradford. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Ba, nigdzie nie ruszaliśmy się
osobno. Wspieraliśmy się nawzajem, broniliśmy się nawzajem i zawsze
potrafiliśmy się nawzajem rozśmieszyć, a potem ona wyprowadziła się do Londynu,
bo jej tata dostał tu pracę i nasz kontakt się urwał. Na początku do siebie
pisaliśmy, a potem.. – urwałem wstydząc się dalszej wypowiedzi – ja przestałem.
Jestem idiotą, Niall. Miałem ją pod ręką przez te dwa dni i tyle wystarczyło,
żeby ona znienawidziła mnie jeszcze bardziej – opowiedziałem ze smutkiem.
- Jesteś pewny, że nic się nie da zrobić?
– spytał z nadzieją.
- Byłem u niej, a ona mnie wywaliła. Na
koncercie też była dla mnie oschła, a ja nic nie zauważyłem – odpowiedziałem.
- Może my możemy z nią porozmawiać? –
zapytał po raz kolejny.
- Nie, nie chcę Was w to mieszać –
oznajmiłem.
- Ale jeśli Ciebie nie wysłucha, może nas
posłucha – powiedział oddając mi zdjęcie. Odebrałem je od niego i po raz
kolejny na nie spojrzałem. Tęskniłem za nią.
- A co chcesz jej powiedzieć? Że ma rację,
że to ja wszystko spieprzyłem? – spytałem ironicznie.
- Nie, ja.. – usłyszałem.
- Nie, Niall. Nic się nie da zrobić,
rozumiesz? Jestem pieprzonym idiotą, który zapomniał o swojej najlepszej
przyjaciółce, przyjmując przy tym miano ‘dupek i ‘gnojek’ w jednym –
wytłumaczyłem mu, a on westchnął.
- Stary, mam pomysł.. – powiedział po
chwili, a ja spojrzałem na niego pytająco, nie wiedząc czego mam się
spodziewać.
* * *
- … i dlatego teraz tak bardzo mam do nich
uraz – wytłumaczyłam mojemu przyjacielowi całą sytuację i otarłam słoną łzę
spływającą po moim policzku.
- Gdybym tylko wiedział, bym tak na Ciebie
nie naciskał, jeśli chodzi o ich koncerty i ich, jako osoby – powiedział.
- Nawet jeśli, to nie zakazałbyś całemu
światu tego robić – odpowiedziałam i napiłam się swojej ulubionej, mrożonej
kawy.
- Dziewczyny wiedzą? – spytał.
- Nie – oznajmiłam po chwili.
- Musisz im powiedzieć – doradził mi, a ja
niego spojrzałam z wyrzutem.
- Tobie powiedziałam, to wystarczy –
powiedziałam.
- Julia, ale jeśli tego nie zrobisz teraz,
potem może być już tylko gorzej – oznajmił, a ja go teraz nienawidziłam, za to
że miał rację. Z każdym kolejnym dniem tylko pogarszałam sprawę, nie mówiąc im
prawdy. Już mogło być za późno, bo przecież właśnie miały się dowiedzieć, że
ich przyjaciółka kiedyś przyjaźniła się z ich obecnym idolem. Ba,
przyjaźniliśmy się to za mało. Nie ruszaliśmy się na krok bez siebie. Niektórzy
nawet myśleli, że to dziecinna miłość, ale my nigdy nie przekraczaliśmy bariery
przyjaźni i zawsze się jej trzymaliśmy.
Wzięłam telefon, który leżał przede mną na
stoliku i wybrałam numer Rose.
- Tak? – usłyszałam po kilku sygnałach.
- Hej, Rose. Możemy się spotkać? –
zapytałam.
- Nie bardzo, bo jestem właśnie z mamą na
Kensington High Street, a potem muszę się opiekować młodszą kuzynką, bo jej
rodzice wychodzą gdzieś z moimi – powiedziała niezadowolona – ale jutro z
chęcią Was zaproszę do siebie. Przy okazji Melanie chciała nam cos ogłosić,
więc będzie miała okazję – oznajmiła z ciekawością w głosie.
- W takim razie do zobaczenia jutro –
pożegnałam się z nią.
- Pa – powiedziała radośnie i kliknęłam
czerwoną słuchawkę na ekranie po czym zastanowiłam się nad decyzją, która miała
tak wiele zmienić.
___________________________________
A co tam, dodaję już następny rozdział :) Z czwórką też postaram się jakoś niedługo
wyskoczyć, bo też już jest gotowa, heh. A co do piątki to już prawie połowa jest, LOL
świetne, czekam na kolejny rozdział :*
OdpowiedzUsuńprzecudowny rozdział! *.*
OdpowiedzUsuńJulia wybacz mu! On już cię pamiętaaaa!!! Świetny rozdział. Mam nadzieję, że przyjaciółki się na nią nie obrażą za ukrywanie przed nimi prawdy. Czekam na kolejny ;**
OdpowiedzUsuńczekam na nastepny :) @frutanomania
OdpowiedzUsuń