Spacerowałam
ulicą swojego nowego miasta i zachwycałam się widokiem i spokojem, które tutaj
panowały. Właśnie tego potrzebowałam w ostatnim czasie. Ciszy i ucieczki,
gdzieś, gdzie na spokojnie będę mogła pomyśleć i wyłączyć wszystkie emocje, a
zająć się po prostu nowym życiem, ale czy było to łatwe? Nie, wręcz przeciwnie.
Codziennie rano budziłam się z wyrzutami sumienia, że on zginął przeze mnie.
Codziennie rano budziłam się z krzykiem i łzami w oczach, że go już nie ma, a
ja odebrałam mu życie. Codziennie rano myślałam o nim, o rodzicach, którzy się
ode mnie odsunęli przez tą sytuację, a zdarzało się, że nawet o Zayn’ie. Nie
powinnam, jednak nie potrafiłam wymazać go z pamięci. Był moim przyjacielem,
moim chłopakiem, moją pierwszą, prawdziwą miłością i nie mogłam o nim
zapomnieć. Zranił mnie, doprowadził do płaczu i utraty ukochanej osoby, a ja
nie potrafiłam go przez to znienawidzić.
Wybrałam numer do
swojego przyjaciela, który obchodził dzisiaj swoje urodziny i już po dwóch
sygnałach usłyszałam jego uroczy głos.
- Halo? – powiedział z pełną buzią, co przyprawiło mnie o lekki
chichot i nagłą poprawę humoru. Wystarczyło usłyszeć jego głos, a on już
sprawiał, że uśmiech wkraczał na Twoją twarz.
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! – oznajmiłam
entuzjastycznym, głośniejszym tonem i niemal usłyszałam jak blondyn się
uśmiecha. – Dużo szczęścia, szczególnie u boku mojej przyjaciółki. Mam
nadzieję, że już nic nie będzie w stanie stanąć na waszej drodze. Życzę Ci
także dalszych sukcesów w karierze oraz spełniania jak największej ilości
marzeń.
- Dziękuje bardzo za tak wspaniałe życzenia – odpowiedział mi, co
sprawiło uśmiech na mojej twarzy. – Nie spodziewałem się, że zadzwonisz.
- Wiem, że może kiedyś należałam do tych osób, które niezbyt za
Wami przepadały, ale zmieniłam się i cieszę się, że mogliśmy się zaprzyjaźnić.
Nie żałuję tego – powiedziałam zgodnie z prawdą i spacerowałam dalszą ulicą, po
której nie jeździło zbyt wiele aut, a ja mogłam spokojnie spacerować środkiem
drogi, nie przejmując się niczym i rozkoszując się piękną pogodą i lekkim
wiatrem.
- Ja również – znowu sprawił uśmiech na mojej twarzy. – Jak się
czujesz?
- Mówiąc, że jest lepiej, skłamałabym. Staram się zapomnieć, dać
sobie radę, ale to nie jest łatwe – mój humor momentalnie zmienił się z
pozytywnego na negatywny, a do moich oczu napłynęły łzy na samo wspomnienie o
moim bracie.
- Wierzymy w Ciebie, Juls. Nie ma co, ale wybrałaś idealne miejsce
na nowy start. Irlandia to magiczne miejsce i trzymam kciuki, aby było jak
najlepiej, a nie wręcz przeciwnie.
- Dziękuje, Niall. Naprawdę – odpowiedziałam, a kąciki moich ust
powędrowały delikatnie ku górze.
- Nie masz za co. Do zobaczenia wkrótce – pożegnał się, a na mojej
twarzy od razu pojawił się znak zapytania, jednak nie zdążyłam o nic zapytać,
bo on już się rozłączył.
Schowałam telefon z powrotem do kieszeni swoich spodni i
rozkoszowałam się dalej tym miejscem. Spoglądałam w niebo, zastanawiając się
nad miejscem, gdzie jest mój brat. Gdzie jest ten mój mały anioł, którego
kochałam nad życie.
- Kocham Cię – wyszeptałam przez łzy patrząc w jasnoniebieską
przestrzeń.
/ MELANIE /
Wszyscy dookoła śpiewali mojemu chłopakowi 'Sto lat' z okazji jego
dzisiejszego święta, a Niall stał na środku, przy czekoladowym torcie, który
był zrobiony według jego życzenia i uśmiechał się zawstydzony.
- A kto? - spytał Harry pod koniec utworu.
- Niall! - krzyknęliśmy jednocześnie i zaczęliśmy bić brawa, a on
podziękował nam i wziął się za jego krojenie, czyli to na co czekał cały
wieczór. Usiadłam na ich kanapie ze swoją porcją na talerzyku i wzięłam się za
spożycie swojego deseru. Kiedy wszyscy już mieli za sobą dany posiłek, Harry
wyciągnął z szafki butelkę czystej wódki i zaczął rozlewać ją do sześciu
kieliszków, po czym nam je podał.
- Za wszystkie troski, które ostatnio miały miejsce. Rozstania -
spojrzał na Zayn'a - Nowe początki i naszą przyjaźń - powiedział i stuknęliśmy
wszystkie kieliszki razem, po czym jednym duszkiem wypiłam całą zawartość
czując jak gorzka i mocna ciecz trafia do mojego żołądka, powodując krótkie
ciepło na całym ciele.
Usiadłam obok Zayn'a, który siedział ze spuszczoną głową,
trzymając pełny kieliszek w dłoni. Od zerwania z Julią minął prawie miesiąc, a
on nadal nie potrafił pogodzić się, że ją stracił. Nie mógł zaakceptować jej
odejścia i obwiniał za wszystko siebie.
- Zayn.. - zaczęłam.
- Jeśli chcesz mi po raz kolejny mówić, żebym się nie przejmował i
pogodził się z jej stratą to nawet nie próbuj, bo to nie pomoże - powiedział w
moją stronę i pomimo tego, że jego słowa zabrzmiały chamsko, wiedziałam jak się
teraz czuł i nie byłam na niego zła.
- Nie, ale dzisiaj są urodziny twojego najlepszego przyjaciela.
Odreaguj chociaż na chwilę - oznajmiłam cicho, błagalnym tonem.
- Melanie, on umarł przeze mnie, rozumiesz? - spojrzał na nią
zdenerwowany. - Powinienem tam teraz z nią być i ją pocieszyć. Sprawić, aby
znikły wyrzuty sumienia i przywołać z powrotem uśmiech na jej twarzy, a nie
siedzieć tu bezczynnie i tylko o niej myśleć.
- Wiesz, że to niemożliwe, bo ona Cię odrzuciła. Znam ją trochę
czasu i wiem, że ona po prostu potrzebuje czasu, żeby sobie wszystko poukładać.
Sam o tym wiesz.
- Boję się, że im więcej czasu, tym będzie gorzej i nie boję się
tutaj o nas, ale o nią. Wiem do czego może być zdolna - oznajmił i odłożył
pełny kieliszek na stół. - Wybacz, ale muszę zapalić.
Wiedziałam, że nikotyna pomaga mu w takich momentach jak ten.
Kiedy był zdenerwowany czy smutny, a w tym momencie odczuwał obydwa te uczucia,
które dręczyły go już od dłuższego czasu, a nikt nie potrafił mu pomóc.
Najgorsza była ta bezsilność w stosunku do problemów przyjaciela. Najgorsze
było brak poczucia, że można mu pomóc i oglądanie tylko jak on jeszcze bardziej
cierpi. Wstałam ze swojego miejsca i skierowałam się do kuchni, jednak zanim
tam dotarłam, zatrzymały mnie silne dłonie na mojej talii.
- Kochanie - Niall szepnął mi na ucho, a ja poczułam jego ciepły
oddech na swojej szyi. Nie dokończył swojej wypowiedzi tylko pociągnął mnie za
sobą w stronę korytarza, gdzie opadł mnie o ścianę.
Ledwo co widziałam, bo było tutaj naprawdę ciemno, jednak
widziałam cień jego postaci i czułam jego dotyk na swoim ciele. - Dziękuję za
to, że mogłem Cię poznać i za to, że jesteś moją dziewczyną - wybełkotał, a ja
poczułam jak z jego ust wydobywa się niemiły zapach alkoholu. - Kocham Cię -
dodał niemal szeptem i złączył nasze usta w jedną całość. Odwzajemniłam
pocałunek, a on przyciągnął mnie bliżej do siebie i zaczął krążyć swoją ręką po
moich plecach, zjeżdżając coraz niżej.
- Niall - wyszeptałam w przerwie między pocałunkami, jednak to nie
zatrzymywało go przed działaniem i tylko zwiększał siłę swoich ruchów. - Jesteś
pijany - stwierdziłam, kiedy on przejechał ustami po mojej szyi i obojczykach i
pomimo moich słów, wciąż nie przerywał danej czynności. - Proszę, zostaw -
chciałam się od niego oderwać, ale on kurczowo trzymał mnie przy sobie. Bałam
się. Ufałam mu, ale nie wiedziałam do czego może być zdolny, kiedy był pod
wpływem procentów. Nie chciałam też, aby nasz, a zarazem mój pierwszy raz
wyglądał tak, że on niczego nie będzie pamiętał i nie panował nad sobą.
Jego pocałunki stawały się coraz głębsze i chciałam zawołać
któregoś z chłopaków, ale on tak jakby czytał mi w myślach, znów zaczął całować
moje usta, żeby tylko mnie przed tym powstrzymać.
- Dość! - odepchnęłam go z całych sił zdenerwowana, co sprawiło że
się ode mnie odsunął. Czułam jak do moich oczu momentalnie napływają łzy przez
jego zachowanie. Patrzył na mnie ze znakiem zapytania wymalowanym na twarzy, a
ja nie odpowiedziałam nic tylko uciekłam, pozwalając łzom spłynąć po moich
policzkach.
/ JULIA /
Otworzyłam leniwie
oczy i od razu tego pożałowałam, ponieważ do moich tęczówek dotarły promienie
słoneczne, więc aby je obronić, szybko zmrużyłam oczy. Powoli wstałam z
miejsca, opuszając nogi na zimną podłogę i niemal szurając po podłodze,
ruszyłam do salonu.
Z oddali usłyszałam już krótkie rozmowy i śmiechy, co mnie
zastanowiło, bo nie przypominałam sobie, aby Effy mi mówiła o zaproszeniu
swoich znajomych, zwłaszcza o tak wczesnej porze.
Kiedy weszłam do danego pomieszczenia, zauważyłam naszych
przyjaciół, siedzących przy stole, których wzrok od razu powędrował w moją
stronę. Byłam w szoku. Przetarłam oczy dla upewnienia się, ale oni wciąż tam
byli. Melanie, Rose, Paul i wszyscy chłopacy, łącznie z nim, który siedział na
fotelu, nawet się nie uśmiechając.
- Julia! – krzyknęła Mela i szybko do mnie przytuliła podbiegając
do mnie. Z moich oczu poleciało kilka łez szczęścia.
- Co wy tutaj robicie? – spytałam wtulając się w nią.
- Rodzinny wyjazd – odpowiedziała, a ja nie musiałam pytać, aby
wiedzieć, że chodzi o Niall’a i jego urodziny. Kiedy się ode mnie odsunęła,
podeszła do mnie Rose z Paul’em, który obejmował ją pasie. Widok tej dwójki
razem przyprawiło mnie o wielkie ciepło w środku i jeszcze większy uśmiech na
mojej twarzy.
Również ich do siebie przytuliłam, stęskniona za swoimi
przyjaciółmi.
- Tak się cieszę, że Was widzę razem – powiedziałam.
- Wiem, że może to dziwny widok, ale jest lepiej niż kiedykolwiek
– odpowiedziała mi Rose, odsuwając się ode mnie, a Paul cmoknął ją w czoło, co
sprawiło, że na jej policzkach pojawiły się rumieńce.
-
Jesteście słodcy – skomentowałam z uśmiechem i ruszyłam w dalszą część salonu,
gdzie siedzieli pozostali goście. Przywitałam się z każdym chłopakiem po kolei,
a kiedy przyszła kolej na Zayn’a, po prostu cofnęłam się i usiadłam na oparciu
kanapy obok Effie. Niemal poczułam jak atmosfera w pokoju zmienia się z
radosnej na ponurą przez mój czyn i obecność nas dwóch w jednym pokoju, ale nie
chciałam się tym przejmować. Nie teraz.
-
Jak się czujesz? – usłyszałam zmartwiony głos Melanie.
-
Pewnie gdybyś zadała mi to samo pytanie na Skype, skłamałabym, że bardzo dobrze
i jest lepiej, a tak naprawdę rozrywa mnie od środka, bo nie mogę przestać o
tym wszystkim myśleć – odpowiedziałam opuszając głowę i w moich oczach od razu
pojawiły się łzy, a już po chwili poczułam jej ciepłe dłonie na moim ramieniu.
Melanie szybko mnie do siebie przytuliła, a ja pozwoliłam łzom spłynąć po moim
policzku i jej zwiewnej bluzce.
-
Jesteśmy z Tobą, Julia. Wiem, że jest Ci ciężko, bardzo ciężko, ale musisz się
pogodzić..
-
Pogodzić się? Melanie, nienawidzę się za to co zrobiłam, rodzice też mnie
nienawidzą, cały świat mnie nienawidzi, bo.. – chciałam dokończyć, ale nie
chciałam jeszcze bardziej pogarszać sytuacji między mną, a Zayn’em. Tak,
wszyscy nagle byli przeciwko mnie, nawet jego fani, którzy uważali, że to ja go
skrzywdziłam. Obrażali mnie i wysyłali w moją stronę pogróżki o śmierci, a
najgorsze było to, że ja nie potrafiłam się z tego śmiać tylko naprawdę
rozważałam ich propozycje.
-
Julia.. – usłyszałam ten sam męski głos, za którym tak bardzo tęskniłam. – To
nie jest Twoja wina. To nie przez Ciebie w takim stanie wydarzył się ten
cholerny wypadek.
-
To ja prowadziłam, Zayn – podniosłam swój ton głosu, a dźwięk jego imienia w
moich ustach brzmiał dziwnie, z tego powodu, że było wypowiedziane po raz
pierwszy od miesiąca.
-
Ale to przeze mnie płakałaś – odpowiedział, a jego oczy się zaszkliły. Spuściłam
głowę, nic nie odpowiadając, bo z tym musiałam się z nim zgodzić. To przez
niego byłam w takim stanie. To przez niego miałam ograniczone pole widzenia,
przez niego łzy spływały po moim policzku tamtego wieczoru, kiedy ja musiałam się skupić na
drodze. Byłam na niego zła, ale nie potrafiłam go za to obwiniać, bo to ja
byłam za kółkiem tego cholernego samochodu. – Proszę, możemy porozmawiać?
-
Pójdę wziąć prysznic – zignorowałam jego pytanie i ruszyłam do swojego pokoju.
Zamknęłam za sobą drzwi i zsunęłam się w dół, wybuchając płaczem.
Płakałam
nie z powodu mojego brata, nie z powodu tego, że czułam się winna, ale z tęsknoty.
Nie mogłam go już przytulić. Nie mogłam go pocałować, poczuć jego ciepła, jego
zapachu. Nie umiałam do niego podejść i udawać, że nic się nie stało. Nie umiem
mu wybaczyć, bo pomimo tego, że to była moja wina, nie potrafiłam już spojrzeć
na niego w ten sam sposób, w jaki patrzyłam jeszcze kilka dni temu. Był jak mój
brat, był moim najlepszym przyjacielem, a potem także kimś więcej. Był częścią
mojego życia. Tym uzupełnieniem do pełnego szczęścia. Tą częścią, której tak
bardzo pragnęłam przez tak dużo czasu, a jednak.. był też tym, który potrafił
zranić tak bardzo, abym mogła spojrzeć na niego całkiem inaczej. Potrafi
przyprawić mnie o stan, w jakim właśnie jestem. Cierpienie, ból, tęsknota,
strach, wstyd. To wszystko kierowało moim ciałem, a ja nie mogłam nad tym
zapanować. Myślałam o wspólnych momentach, o jego uśmiechu, o tym, że jest za
ścianą i mogę do niego podbiec, wszystko wyjaśnić, ale ja wolałam leżeć tutaj,
trzęsąc się i płacząc, bo go już nie ma i nigdy nie będzie.
-
Julia? – usłyszała po drugiej stronie drzwi głos swojego przyjaciela. – Proszę,
wiem, że nie jesteś w łazience – wstałam z miejsca, otworzyłam drzwi i od razu
wskoczyłam w ramiona Paul’a.
-
Ja.. – nie umiałam się do tego przyznać, nie umiałam powiedzieć tego na głos,
chociaż tak bardzo pragnęłam, aby on to usłyszał. – Ja go wciąż kocham, Paul,
ale nie umiem mu wybaczyć, nie umiem do tego wrócić.
-
Wiem o tym. Widzę jak na niego patrzysz, jak on patrzy na Ciebie. To wszystko
między Wami wciąż nie jest skreślone, więc dlaczego nie dacie sobie kolejnej
szansy? – spytał i spojrzał na mnie.
-
Nie ma mowy, za bardzo się boję. Boję się, że znowu mnie zrani. Boję się, że
znowu posunie się za daleko i poczuję jeszcze większy ból niż teraz, o ile jest
to możliwe – odpowiedziałam, a on wszedł do pokoju, zamykając za sobą drzwi i
usiadł ze mną na łóżku.
-
Zaryzykuj. Obydwoje teraz cierpicie. Wiem, że ty bardziej. Wiem, że to co
zrobił to świństwo, ale to nie znaczy, że zrobił to celowo. On Cię kocha,
Jules. Pytaniem powinno być czy masz wystarczająco siły, aby pokazać mu jak
bardzo Ci zależy, aby mu wybaczyć i zapomnieć.
-
Nie – odpowiedziałam po krótkim zastanowieniu, a on złapał mnie delikatnie za
głowę i pozwolił mi ją położyć na jego kolanach. Zaczął odgarniać moje włosy z
policzka i łagodził mnie delikatnie po twarzy, kiedy łzy spływały po moich
policzkach, a ja cała się trzęsłam od płaczu i strachu, który kierował moim
życiem.
Nie
wyobrażałam sobie nas, znowu razem, ale miałam inną wizję. On tutaj, ja..
gdzieś daleko, gdzie powinnam się znaleźć już dawno temu.
/ MELANIE /
-
Wpadniemy do Was wieczorem – pożegnałam się z przyjaciółką i mocno przytuliłam ją
do siebie. Ta tylko kiwnęła głową i pomachała mi na pożegnanie.
-
Do zobaczenia – krzyknęła w naszym kierunku, a ja z Niall’em ruszyliśmy drogą w
stronę naszego pensjonatu, gdzie się zatrzymaliśmy.
Od
wczorajszego wieczoru, w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy. On wiedział, że coś
źle zrobił, a ja nie miałam ochoty mu tego wyjaśniać. Sama nie wiedziałam co
robiłam tutaj z nim, udając przed wszystkimi, że nic się nie stało, kiedy tak
naprawdę przez niego cierpiałam. Zranił mnie, nie zdając sobie sprawy jak
bardzo.
-
Melanie.. – zaczął, ale ja zignorowałam jego głos. – Proszę, porozmawiaj ze mną
– zatrzymał mnie, łapiąc za nadgarstek, a ja poczułam łzy w oczach. Czułam ból
w miejscu, gdzie mnie trzymał, ale zarazem wewnętrzne cierpienie, bo wcale nie
przypominał chłopaka, w którym się zakochałam. Wcale nie przypominał chłopaka,
który był moim idolem, który nauczył mnie marzyć, który pomagał mi w ciężkich
dniach, którego uśmiech powodował uśmiech na mojej twarzy. Nie przypominał tego
samego Niall’a Horan’a. Był dla mnie kimś zupełnie obcym.
-
Pamiętasz coś z wczorajszego wieczoru? – spytałam, co widocznie go zdziwiło.
-
Trochę zaszaleliśmy, to prawda i mam trochę luk w pamięci, ale każdy z nas
potrzebował takiego odreagowania od tego wszystkiego – wybronił się.
-
Szkoda tylko, że zamiast odreagować dzięki Tobie poczułam się jak głupia,
bezużyteczna dziwka – podniosłam swój ton patrząc na niego z obrzydzeniem, a
pierwsze łzy spłynęły po moim policzku.
-
Co? – spytał niedowierzając. – Mela, nie wiem co zrobiłem, nie mogę sobie
przypomnieć, ale nigdy nie chciałem Cię skrzywdzić i przepraszam, jeśli coś
takiego zrobiłem – spojrzał na mnie swoim lazurowym spojrzeniem, ale ja
spuściłam głowę, aby tylko się mu nie oddać.
-
Myślałam, że jesteś inny, ale ty pod wpływem procentów pokazałeś tą swoją
prawdziwą stronę. Rozumiem, były Twoje urodziny, miałeś prawo, ale nie
sądziłam, że tak mogę się na Tobie zawieść. – wyzwoliłam się z jego uścisku i
odeszłam w przeciwną stronę, nie chcąc dłużej tego ciągnąć.
-
Melanie, proszę.. – ponownie złapał mnie za rękę z nadzieją w głosie, ale ja
szybko się wyrwałam.
-
Byłam naiwna wierząc, że możesz się we mnie naprawdę zakochać. Byłam żałosna
myśląc, że jesteś ze mną przez to uczucie między nami, a nie przez to, że
jestem Ci potrzebna wyłącznie do zaspokojenia Twoich potrzeb. Dlaczego tak
długo dawałeś mi nadzieję, co? Dlaczego od razu tak po prostu nie wskoczyłeś do
mojego łóżka? Ach tak, bo najpierw musiałam zdobyć Twoje zaufanie, a potem
mogłeś działać, prawda? – wypowiedziałam wszystkie swoje myśli na głos, co go
widocznie zdziwiło.
-
Nigdy tak nie było, Mela. Kocham Cię, naprawdę.
-
Na to już za późno, Niall – spojrzałam na niego ostatni raz i tak po prostu
uciekłam, nie odwracając się.
__________________________________________
rozdział trochę o późnej porze, ale wcześniej nie miałam laptopa i pomysłu na
dokończenie rozdziału, a teraz jakoś tak samo przyszło. chciałam powiedzieć,
że opowiadanie zbliża się do końca. został jeszcze tylko jeden rozdział i epilog,
ale to może i lepiej, bo będę mogła zacząć coś nowego. ale na to jeszcze nie czas.
PROSZĘ O SZCZERE OPINIE NA TEMAT ROZDZIAŁU, TO DLA MNIE WAŻNE.
dobranoc! (:
nadrobiłam zaległości i bardzo cieszę się, że pojawiło się więcej o Meli i Niallu. szkoda tylko, że tak potoczyło się i zostaną nam dwie notki. ale jest nadzieja, nowe opowiadanie. liczę na to :)
OdpowiedzUsuńBoże, nie...
OdpowiedzUsuńo ile wszystko dobrze zrozumiałam, to podejrzewam, że Julia popełni samobójstwo. a przynajmniej, że takie pomysły chodzą jej po głowie. na początku rozdziału myślałam, że to tylko takie jej wewnętrzne przemyślenia, ale gdy rozdział się skończył i przeczytałam informacje o tym, iż został ostatni rozdział i epilog, doszłam do wniosku, że jest to bardzo prawdopodobne.
WPROST NIENAWIDZĘ NIESZCZĘŚLIWYCH ZAKOŃCZEŃ! ughh! mam nadzieję, że tylko się mylę.
a co do Nialla, to mimo wszystko szkoda mi go. nie wiem, jak ja bym zachowała się na miejscu Melanie i nie wiem co bym czuła, ale mam nadzieję, że ona jemu wybaczy.
pozdrawiam
@anitka_1D
http://welcome-in-tomlinsons-house.blogspot.com/
Aww, świetny. :)
OdpowiedzUsuńNiech Julia NIE POPEŁNIA SAMOBÓJSTWA bo zrozumiałam że ma chęci do tego. błaga nie!
OdpowiedzUsuńTymczasem zapraszam na swój drugi blog > http://life-isnt-an-mp3-player.blogspot.com/
liczę na twoją opinię, z góry dziękuję xx
Niech Julia będzie szczęśliwa z Zayne, pliisss ;] Aaa co do rodziału to jest niesamowity ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Julia nie popełni samobójstwa! Strasznie mi sie podoba twoje opowiadanie. Przeczytalam jednym tchem ;D
OdpowiedzUsuń[http://and-i-love-him.blogspot.com]
Ranyy.. Czytając początek miałam łzy w oczach.. Serio ;C
OdpowiedzUsuńCiekawe czy teraz nastąpi zwrot akcji.. Oby Julia nie próbowała targnąć sobie na życie ; C Prooooooszę niech będzie z Zaynem i będą szczęśliwi.
A tak podsumowując to rozdział świettny :D
Zapraszam na ostatni rozdział :)
http://meridoo.blogspot.com