czwartek, 20 grudnia 2012

rozdział dziesiąty


- Julia, bo ja chyba czegoś nie rozumiem – usłyszałam głos swojego młodszego brata, który właśnie wrócił z wody i położył się obok mnie na ciemnym kocu. Rodzice zorganizowali rodzinny wyjazd na plaży, nad małym jeziorem koło Londynu. Zgodziłam się bez zastanowienia, ponieważ dawno nie spędzaliśmy ze sobą czasu, więc to dobry sposób, aby nadrobić wszelkie zaległości.
- Czego dokładnie ? – spytałam patrząc w jego stronę. Jego ciemne, dłuższe włosy były teraz sklejone pod wpływem wody, co sprawiało zabawny widok, więc delikatnie zaśmiałam się pod nosem i poprawiłam jego fryzurę.
- Bo mówiłaś, że Zayn cię zranił, pamiętasz? – kiwnęłam głową potwierdzając jego wypowiedź, a zarazem przypominając sobie naszą rozmowę w samochodzie na ten temat, jeszcze przed moją zgodą z Malikiem. – W takim razie dlaczego teraz wszyscy dookoła mówią, że jesteś jego nową miłością? – dokończył, a ja poczułam się niezręcznie. Był niezwykle mądry jak na swój wiek, co mnie trochę zdziwiło, ale zarazem sprawiło, że po jakiejś części byłam z niego dumna.
- Jedno wydarzenie może wiele zmienić. Był moim najlepszym przyjacielem w dzieciństwie, a potem.. przeprosił mnie za jego błąd i ja po prostu nie umiałam mu nie wybaczyć. Każdy zasługuje na drugą szansę – wyjaśniłam mu z uśmiechem, wspominając o tamtym wieczorze.
- Nigdy nie zrozumiem kobiet – powiedział, a ja tylko się zaśmiałam i potargałam jego mokre włosy.
- Właśnie Julia – do naszej rozmowy włączyła się mama, która leżała na kocu obok – może opowiesz nam, jak zmieniłaś zdanie do Zayn’a? – zapytała zainteresowana, a ja tylko przewróciłam oczami i oparłam się na łokciach.

/ MELANIE /

Usłyszałam jakieś rozmowy na dole, więc zainteresowana naszym gościem, wstałam od swojego biurka i skierowałam się schodami w dół. Widok, a raczej osoba, którą tam spotkałam, nie koniecznie przyprawiła uśmiech na mojej twarzy.
Niall stał przy drzwiach wejściowych, z gitarą przerzuconą przez ramię i z uśmiechem na twarzy, rozmawiałam z moją mamą, która najwidoczniej była odpowiedzialna za wpuszczenie go do środka. Kiedy mnie zobaczył, skierował wzrok na mnie.
- Co ty tutaj robisz? – spytałam z wyrzutem.
- Chciałem porozmawiać – odpowiedział.
- Nie mamy o czym – oznajmiłam i już miałam wracać do swojego pokoju, ale zatrzymał mnie złowrogi wzrok mojej rodzicielki.
- Mela, nie bądź niemiła – powiedziała do mnie i pokazała Niall’owi gestem dłoni, aby poszedł za mną, co sprawiło, że w myślach przeklinałam już obecną chwilę.
Kiedy doszliśmy do mojego pokoju, on zamknął za sobą drzwi, a ja się do niego odwróciłam, chcąc jak najszybciej mieć to za sobą.
- Melanie, przepraszam. Źle postąpiłem. Naskoczyłem na ciebie, chociaż nie powinienem. Powinienem ci dać szansę na wyjaśnienia – powiedział podchodząc do mnie.
- Wiesz co? Rozumiem, że byliśmy ze sobą jeden dzień i, że może nie ufałeś mi jeszcze wystarczająco dobrze, ale nie wiedziałam, że masz o mnie aż tak złe zdanie – zarzuciłam mu.
- To nie tak.. Wiesz, że nie często angażuje się w związku, a jak już to robię, dziewczyna jest dla mnie naprawdę ważna i ty właśnie taka jesteś. Chciałem zaryzykować, bo kiedy rozwijała się nasza przyjaźń, poczułem coś silniejszego. Proszę, wybacz mi – oznajmił.
- A co jeśli tak nie umiem, Niall? Co jeśli za każdym razem, kiedy będziesz widział moje zdjęcia w gazecie z jakimś znajomym, czy moją rodziną to będziesz wybuchał gniewem? – zarzuciłam mu. Był dla mnie ważny, fakt, ale nie umiałam tego przyznać. Byłam zbyt słaba, żeby powiedzieć mu to prosto w twarz, a to dlatego, że bałam się odrzucenia, czy powtórki z tamtego wieczoru, a do tego dopuścić nie chciałam.
- Obiecuję, że to się nie powtórzy – powiedział i znowu się do mnie zbliżył.
- Tak, jako przyjaciele obiecałeś mi także, że nie pozwolisz, żeby ktoś mnie skrzywdził, a sam to zrobiłeś – przypomniałam mu i poczułam jak łzy się gromadzą w moich oczach, jednak musiałam być silna, aby nie pokazać jak bardzo mi zależy. On nic nie odpowiedział, tylko wziął swoją gitarę i zaczął grać pierwsze nuty. Na rozpoznawałam tej melodii, słów tym bardziej.
- Hello, hello, I know it’s been a while but baby I got something that I really wanna let you know, yeah something that I wanna let you know – zaczął. - You say, you say that everybody that you hate me couldn’t blame you cuz’ I know I left you all alone, yeah I know that I left you all alone. – jego melodia była delikatna, ale zarazem energiczna, a słowa do tego dołożone odzwierciedlały dokładnie to, co działo się pomiędzy nami. - I was so stupid for letting you go but I-I-I know you’re still the one you might have moved on but girl you should know that I-I-I know you’re still the one I know it’s sayin’ too much but I will never give up I was so stupid for letting you go but I-I-I know you’re still the one. – jego głos sprawiał, że miałam motylki w brzuchu, a moje usta automatycznie chciały wędrować ku górze, ale zamiast tego, po moim policzku poleciały pierwsze łzy.
- Melanie, proszę. Postąpiłem źle i wiem, że może piosenka niczego nie naprawi, ale chciałem, abyś ją usłyszała. Następnego dnia po tym wydarzeniu, wziąłem w ręce swoją gitarę i słowa same się pisały, a to dlatego, że to wszystko pisałem z serca, że pisałem to z myślą o tobie i o tym, co tak naprawdę zrobiłem – wytłumaczył się.
- Niall, to nie jest takie łatwe – odpowiedziałam. Pragnęłam, aby znowu mnie przytulił, aby to wszystko wróciło na swoje miejsce, ale kierował mną również strach. Strach przed utratą jego, przed kolejnym cierpieniem, które mi sprawił przez zwykłą błahostkę.
- Owszem jest. Co ci teraz podpowiada serce? – zapytał.
- Nie wiem – oznajmiłam bezradnie.
- To może ja ci podpowiem – powiedział i zbliżył się do mnie, złączając nasze usta w jedną całość. Nie mogłam się mu oprzeć, nie chciałam, chociaż powinnam. Poczułam tylko jego silne dłonie na mojej talii, a ja wplątałam swoje palce w jego jasne włosy. Tęskniłam za nim, ale byłam zagubiona w swoich myślach, które prowadziły do tylko jednej, wspólnej odpowiedzi.
Uśmiechnęłam się do niego, kiedy się od siebie odsunęliśmy, a on zrobił to samo.
- Zawsze słuchaj serca, ono zawsze zna poprawną odpowiedź – doradził mi i ponownie się uśmiechnął, przytulając mnie do siebie. Odwzajemniłam uścisk i teraz nie miałam już żadnych pytań, co do sytuacji pomiędzy nami. Chciałam znowu zasmakować tego uczucia, znowu się w to zagłębić, jednak teraz ze szczęśliwszym zakończeniem. Wiem, że nie mogę być tego pewna, ale wierzyłam, że będzie lepiej.

/ EFFIE /

            Szłam jedną z zatłoczonych ulic Londynu, kierując się do swojego domu, który znajdował się jeszcze kilka kilometrów przede mną. W uszach miałam słuchawki, w których rozbrzmiewała właśnie piosenka Paramore.
Kiedy chciałam przejść ulicą na drugą stronę, zatrzymał się przede mną czarny samochód, a moje serce od razu przyspieszyło. Chciałam go ominąć i pozbyć się okropnych scenariuszy z głowy, lecz w tym momencie szyba od strony kierowcy zaczęła się opuszczać, a ja zobaczyłam pierwsze loki mojego przyjaciela.
- Wystraszyłeś mnie – powiedziałam wyciągając słuchawki z uszu.
- Ciebie też miło widzieć – oznajmił i się szeroko uśmiechnął. – Wsiadaj, podwiozę cię.
- Nie, dziękuje. Przejdę się – odpowiedziałam, nie chcąc mu się narzucać.
- Przestań, jeszcze trochę drogi przed tobą, a poza tym i tak miałem po ciebie jechać, bo dzisiaj mała impreza u nas – poruszył brwiami, a ja się tylko zaśmiałam, po czym zajęłam miejsce pasażera w jego aucie. Zapięłam pasy, a on ruszył przed siebie.
- A co to za okazja do świętowania? – spytałam zaciekawiona.
- A czy musi być jakaś okazja? – odpowiedział pytaniem i skręcił w ulicę, która prowadziła prosto do mojego domu.
Reszta drogi minęła nam w ciszy, ale wcale nam to nie przeszkadzało. W tle towarzyszyły nam tylko nowe hity muzyczne w radiu, które momentami podśpiewywaliśmy z moim towarzyszem pod nosem.
Harry podjechał pod mój dom i zgasił silnik.
- Wejdziesz? Muszę się jeszcze przebrać, wiec trochę to minie – wyjaśniłam.
- Spoko – odpowiedział swobodnie i oboje wyszliśmy z ciemnego auta. Podeszłam do domu i otworzyłam drzwi frontowe, wpuszczając Harry’ego do środku. Kiedy zamknęłam za sobą drzwi, usłyszałam dźwięk jak coś uderza o podłogę i łamie się na miliony kawałków.
Przeklinałam się w myślach, że pozwoliłam mu tutaj wejść, nie powinnam go wpuszczać, nie teraz.
- O CO CI ZNOWU CHODZI?! ZARABIAM NA WAS, HARUJE JAK WÓŁ, A TY MNIE ZNOWU OSKARŻASZ! – usłyszałam głośny krzyk swojego taty z kuchni.
- WIESZ DLACZEGO? BO ZNOWU TO ROBISZ! ZNOWU ŁAMIESZ MI SERCE! – odpowiedź mamy, a ja już miałam dość i poczułam tylko jak łzy gromadzą się w moich oczach.
- A TY ZA KAŻDYM RAZEM JESTEŚ TAKA NAIWNA I MI UFASZ, NIE UWAŻASZ, ŻE TO NIE MOJA WINA?! – miałam tego dość, więc porwałam Harry’ego i po cichu weszliśmy do  mojego pokoju, gdzie pierwsze łzy spłynęły po moim policzku.
- Przepraszam, że musiałeś być tego świadkiem – powiedziałam do Loczka, który stanął naprzeciwko mnie zdziwiony ową sytuacją.
- Jak długo to się dzieję? – odpowiedział mi pytaniem, a ja próbowałam się jakoś ogarnąć, chociaż nic nie działało. Łzy nasilały się jeszcze bardziej, a Styles widząc mój stan, podszedł do mnie i mocno mnie do siebie przytulił.
W głowie szukałam odpowiedzi na jego pytanie, ale nic nie znalazłam. Moje myśli się mieszały, błąkały po mojej głowie jak oszalałe, a ja pogubiłam się w tym toku. Kłótnia rodziców, której nikt nie powinien być świadkiem. NIKT. Nawet dziewczyny o niczym nie wiedziały, chociaż powinnam im powiedzieć. Skrywałam to wszystko przed światem, wstydząc się tej okrutnej prawdy. Co z tego, że miałam tak dużo, skoro nie miałam miłości od rodziców? Tak bardzo mi ich brakowało. Tak bardzo chciałabym, aby oni wrócili, aby znowu mi codziennie mówili, że mnie kochają, a potem zjedlibyśmy rodzinny obiad, opowiadalibyśmy sobie jak nam minął dzień i spędzili ze sobą czas jak prawdziwa rodzina. Brakuje mi ich bliskości, którą mają wszyscy dookoła mnie. Tego im zazdroszczę, że kiedy wracają do domu tam czekają na nie osoby, które w trudnych sytuacjach je przytulą, powiedzą te durne dwa słowa ‘Będzie dobrze’, a one w to uwierzą, bo zostały wypowiedziane przez tak ważne osoby, a ja? Wracam do domu tylko po to, aby się przebrać, wziąć potrzebne rzeczy i jak najszybciej się stąd wydostać, aby nie być kolejny raz świadkiem ich głośnej konwersacji i oszczędzić sobie kolejnych łez, które pojawiają się co wieczór.
- Nie wiem, ponad rok. Może i lepiej – powiedziałam poprzez łzy, a on nadal mnie do siebie przytulał i pocierał delikatnie moje plecy, w geście wsparcia.
- Dlaczego nic nie mówiłaś? Dlaczego nawet dziewczyny o tym nie wiedzą? – odchylił się ode mnie i spojrzał mi w oczy. – Jesteśmy przyjaciółmi, Effie. Zawsze ci pomożemy i zawsze z tobą będziemy, nie masz się czego wstydzić – oznajmił, a z moich oczu poleciało jeszcze więcej łez.
- Właśnie, że mam. Nie widzisz co się tutaj dzieje? To jest istne szaleństwo, nie tak powinno być. Mówią, że najwięcej śmieją się ci, którzy najbardziej cierpią i wiesz co? Ja chyba jestem najlepszym przykładem tego powiedzenia – ponownie wybuchłam płaczem i chciałam go wyminąć, ale on mi na to nie pozwolił. Znowu mnie do siebie przytulił, pomimo tego, że stawiałam opór.
- Pamiętaj o nas, zawsze. Kochamy cię jako swoją przyjaciółkę i zawsze z tobą będziemy. Kiedy to będzie miało miejsce, po prostu pierwsze co zrób to zadzwoń do mnie, jeśli nadal nie jesteś gotowa, żeby o tym mówić innym, ale wiedz, że powinnaś. Sekrety nie zbliżają, wręcz przeciwnie.
- Wiem, Harry, ale nie umiem. To jest zbyt trudne.
- A ty jesteś silna, żeby to znieść. Prawdziwi przyjaciele pozostaną z tobą na zawsze, nie ważne jak okrutna będzie prawda, którą im przekażesz.
- Dziękuje – wydukałam przez łzy, które opuszczały swoje miejsce i spływały prosto na ciemną koszulę mojego przyjaciela. Poczułam ulgę na sercu, bo w końcu mogłam to komuś powiedzieć i pomimo tego, że nie powinnam do tego dopuścić, nie żałowałam. Już nie, bo dzięki jego słowom mogłam uwierzyć w poprawę. Może nie postąpię z tym szybko, ale na pewno będę próbować.

/ JULIA /

- Gdzie jesteś? – głos Zayn’a, który rozbrzmiał po drugiej stronie telefonu, który właśnie odebrałam.
- Właśnie wracam do Londynu, będę za godzinę – odpowiedziałam swojemu chłopakowi czując na sobie zainteresowany wzrok swojej rodzicielki. Z przyjemnością słuchała mojej historii z Malikiem, do tego tata kiedy usłyszał, że jednak odnowiłam z nim kontakty, uśmiechnął się do mnie szeroko i powiedział, że bardzo się z tego cieszy. A ja? Ja byłam szczęśliwa, że nie byli na mnie źli, czy nie byli mocno zaskoczeni tym wydarzeniem tylko cieszyli się razem ze mną, nawet mój młodszy brat, który po części nadal miał dystans do mojego chłopaka.
- W takim razie poproś twoich rodziców, aby wysadzili cię u nas. Harry kombinuje jakąś małą imprezę u nas – poinformował mnie.
- Znowu? – zaśmiałam się, tak samo jak mój rozmówca.
- Harry’emu nigdy nie znudzi się imprezowanie – wytłumaczył i znowu się delikatnie zaśmiałam.
- W takim razie zobaczę co da się zrobić– pożegnałam się z nim i kliknęłam czerwoną słuchawkę na dużym ekranie.
- Rozumiem, że nie wracasz z nami do domu? – spytał tata.
- A będziecie mocno źli? – odpowiedziałam pytaniem z nadzieją.
- Nie, jasne że nie – włączyła się mama i posłała mi swój uśmiech. Odwzajemniłam jej gest i wystukałam na swoim telefonie nową wiadomość do Zayn’a.

‘Do zobaczenia, xx’

___________________________________________

Ktoś z was pod poprzednim rozdziałem powiedział, że jest mało o Effie, więc
postanowiłam trochę to zmienić i trochę rozbudować jej wątek. Mam nadzieję,
że się wam podoba, chociaż wiem, że wyszła trochę z tego sielanka :c 

WESOŁYCH ŚWIĄT! Święta coraz bliżej, więc życzę wam dużo szczęścia,
miłości, spełnienia marzeń i wszystkiego, czego zapragniecie. dziękuje wam
za to, że ze mną jesteście, to najwspanialszy prezent jaki mogłam dostać <3