/ ROSE /
-
Co robisz? – spytał mnie Paul, który leżał na moim łóżku, w czasie kiedy ja
przy swoim biurku pisałam podanie do jednej z lepszych uczelni w Londynie. Nie
chciałam wyjeżdżać z tego miasta, znaczyło dla mnie zbyt wiele, aby je opuścić.
Samodzielne życie, to wchodziło w grę. Nowe mieszkanie, nowi ludzie, nowa
szkoła, jednak wszystko inne, pozostaje na swoim miejscu, przynajmniej miałam
taką nadzieję.
-
Piszę podanie – odpowiedziałam zastanawiając się nad kolejnym punktem, który
chciałam w nim zawrzeć. Minęło kilka sekund, a już poczułam oddech swojego
chłopaka na mojej szyi. Paul delikatnie pocałował mnie w nią, przyprawiając
mnie o ciarki na całym ciele.
-
Może mała przerwa? – spytał zachęcająco, a ja się delikatnie zaśmiałam i
obróciłam się w jego stronę, tak że teraz byliśmy do siebie twarzą, a on
patrzał głęboko w moje oczy.
-
Wiesz, że muszę to skończyć do jutra, a nawet nie wiem jak mam to wszystko
złożyć w jedną całość – powiedziałam do niego smutno.
-
Dasz radę – odpowiedział i złożył na moich ustach krótki pocałunek. Kto by
pomyślał, że kiedykolwiek on znajdzie się w moim pokoju, że kiedykolwiek będę z
nim tak blisko. Nikt tego nie przewidział, a gdyby ktoś kiedyś mi o tym
powiedział, wyśmiałabym go, ale dzisiaj.. Dzisiaj było inaczej. Dzisiaj
nazywałam go swoim chłopakiem i nie bałam się przyznać, że go kocham. Nie bałam
się powiedzieć na głos, że Paul sprawia, że każdego dnia na mojej twarzy
widnieje wielki uśmiech, a przez jego gesty, mam dreszcze na całym ciele.
-
Kocham Cię – wyznałam w przerwie między jego pocałunkami.
-
Ja Ciebie też, Rose – odpowiedział mi patrząc mi w oczy i objął mnie w talii,
unosząc do góry i posadził mnie na biurku, nie przerywając pocałunków. Jego
usta łączyły się razem z moimi, a potem schodziły coraz niżej. Od mojej szyi,
poprzez obojczyki i mój dekolt, gdzie w tym samym momencie zabrał się za
rozpinanie mojej koszuli. Owinęłam swoje nogi wokół jego ud i dałam się porwać
tej chwili z chłopakiem, którego kochałam i nie żałowałam niczego, co robiliśmy
wspólnie, wręcz przeciwnie. Każdą chwilę spędzoną z nim, uważałam za wyjątkową.
/ EFFIE /
Patrzyłam
w swoją szafę, zastanawiając się od czego zacząć. Czarna, wielka walizka leżała
na łóżku i czekała tylko, aż zacznę pakować do niej te najpotrzebniejsze rzeczy,
które jadą ze mną do Irlandii, a ja tak naprawdę nie wiedziałam czy uda mi się
wypełnić chociaż połowę jej zawartości. Chciałam wszystko tutaj zostawić i
zacząć od kompletnego zera ze starymi znajomościami, lecz nowymi
przyzwyczajeniami. Zacząć coś, przez co potem nie będę płakać, a wspominać to z
uśmiechem na twarzy, jak niektóre wspomnienia związane z tym miejscem.
Zaczęłam
patrzeć na swoje sweterki i spakowałam do walizki tylko niektóre z nich. Te,
które najbardziej mi się przydadzą i których na pewno nie wyrzucę od razu po
przylocie do nowego państwa. Tak samo zrobiłam z resztą ubrań, zostawiając
ponad połowę ich na półkach.
-
Znowu to robisz?! Znowu znikasz na kilka nocy i myślisz, że to przede mną
ukryjesz? – usłyszałam głośny krzyk mamy, co sprawiło, że łzy automatycznie
pojawiły się w moich oczach. Miała rację. Tata znowu znikł na kilka nocy, a
dzisiaj rano wrócił do domu całkiem pijany, ze śladami czerwonej pomadki na
koszuli i tak po prostu położył się do ich wspólnego łóżka.
Usiadłam
bezsilnie na łóżku i schowałam twarz w dłoniach, pozwalając łzą swobodnie
lądować na końcach mojego szarego, grubego swetra.
-
To już nie mogę zaszaleć z kolegami z pracy? Chyba należy mi się trochę odpoczynku,
prawda?! – tata odpowiedział jej również głośno krzycząc, a ja nie mogąc tego
słuchać, przeniosłam swoje dłonie na uszy, myśląc że to w jakiś sposób pomoże,
ale na marne. Z oczu leciało coraz więcej łez, a ja znowu poczułam tą pustkę w
środku. Znowu nie miałam siły na cokolwiek. Na to, aby ich powstrzymać, aby ich
prosić o ciszę, czy po prostu aby stąd uciec. Mogłam tylko siedzieć i płakać,
bo przecież to wychodziło mi najlepiej. Nie mogłam się doczekać, kiedy tylko
opuszczę próg tego domu, na zawsze. Ucieknę z tego azylu, którego kiedyś
przywykłam nazywać domem.
Szybko
wstałam z łóżka i podeszłam do biurka, gdzie leżał mój telefon. Spojrzałam na
telefon i dochodziła godzina 8 wieczorem. Nie zawahałam się chwili dłużej i tak
po prostu wybrałam numer telefonu Harry’ego.
-
Tak? – usłyszałam zachrypnięty głos swojego przyjaciela po drugiej stronie
słuchawki.
-
Harry.. – powiedziałam łamiącym się głosem pod wpływem płaczu.
-
Plac Piccadilly, za 20 minut – powiedział wiedząc co mam na myśli i nie czekając
na moją reakcję, rozłączył się. Pomimo tego, że powiedziałam to wszystko
dziewczynom, to czułam się najbezpieczniej, kiedy z nim o tym
rozmawiałam. Może to dlatego, że on był tego świadkiem i dokładnie wiedział co
przeżywam, nie musząc sobie tego wyobrażać. To dziwne.
Harry Styles. Kiedyś mój idol, dzisiaj jeden z najlepszych przyjaciół, który
jest dla mnie jak jeden z braci, których zyskałam.
/ MELANIE /
Siedziałam w kinie na jednym z
najnowszych horrorów, który zaproponował Horan i uważnie śledziłam losy
bohaterów, a zarazem przeklinałam ich w myślach, aby nie robili tego, co
właśnie planowali.
Nie idź tam, idiotko. Tylko
tam nie.. myślałam,
upominając główną bohaterkę, chociaż wiedziałam, że to nic nie da. Brunetka na
wielkim ekranie weszła do pustego pomieszczenia. Cisza albo jakby to inni
nazwali, cisza przed burzą. Otwarte okno i bum.
Podskoczyłam
przestraszona i ścisnęłam mocniej dłoń Niall’a, wtulając się w niego. Poczułam jak blondyn całuje mnie w czoło przez co poczułam się jeszcze bardziej
bezpiecznie.
-
Jestem przy tobie – szepnął mi do ucha, a ja uśmiechnęła się pod nosem, nie
chcąc się unosić do poprzedniej pozycji. Mogłam zostać w jego ramionach już do
końca swojego życia, wiedząc, że jestem w nim naprawdę zakochana. Nie w Niall’u,
chłopaku z One Direction, ale w Niall’u, Irlandczyku, który skradł moje serce.
Usłyszałam
kolejny krzyk na ekranie, co sprawiło, że tym bardziej nie chciałam unosić
wzroku na ekran, ale wtulałam się w tors swojego chłopaka, czując jego
charakterystyczne perfumy, które zapamiętałam już przy pierwszym spotkaniu. Niall
otulił mnie swoim ramieniem, a drugą rękę splótł nasze dłonie w całość.
-
Co powiesz na małe wymknięcie się z show? – zaproponował szepcząc mi do ucha.
Nic nie odpowiedziałam tylko szybko wzięłam swoje rzeczy i ruszyłam za swoim
chłopakiem, który po cichu opuścił ciemną salę.
Kiedy
tylnymi drzwiami opuściliśmy salę, na zewnątrz panował półmrok, a
delikatny wiatr przyprawił mnie o delikatne dreszcze spowodowane zimnym
powietrzem. Horan to zauważył i szybko otulił mnie swoim ramieniem,
rozgrzewając mnie.
-
Proponuję ciepłą herbatę – powiedziałam.
-
Nie mam nic przeciwko – odpowiedział i splótł ponownie nasze dłonie w jedną
całość, a ja się uśmiechnęłam pod nosem na znak jego czułości. Wtuliłam się w
niego, aby tylko uchronić się przed zimnym powietrzem, co mi pomogło. Idąc obok
niego czułam ciepło od niego bijące, którym chciałam, aby się ze mną podzielił.
-
Nie wiem czy już ci to mówiłem, ale jesteś najlepszym co mi się ostatnio przytrafiło
– wyznał patrząc na mnie swoimi lazurowymi oczami, a na mojej twarzy pojawiły
się rumieńce, które nie były spowodowane temperaturą. – Dziękuje, że mi
wybaczyłaś.
-
Nie mogłabym ci nie wybaczyć, kocham Cię, Niall – odpowiedziałam również na
niego patrząc, a on złączył nasze usta w jeden, krótki pocałunek.
-
Ja Ciebie też, Mela i już nigdy nie pozwolę Ci odejść. Nigdy więcej – obiecał i
cmoknął mnie w usta.
-
Nigdy nie mów nigdy, pamiętasz? – przypomniałam mu słowa jego idola.
-
Nie tym razem – szybko odpowiedział bez zastanowień i uśmiechnął się do mnie
sprawiając, że motylki w moim brzuchu zaczęły radośnie tańczyć.
/ JULIA /
Podjechałam pod wielką arenę, na
której przed chwilą odbył się mecz koszykówki i teraz w tym tłumie
wychodzących, szukałam swojego młodszego brata.
Usłyszałam
dźwięk nowej wiadomości, więc z siedzenia pasażera chwyciłam swój telefon i
spojrzałam na wyświetlacz.
Nadawca: Zayn
Wiadomość: Czy mogę prosić
o przysługę? Klub Jacks :).
Nie
wiedziałam o co chodzi, ale z tego co pamiętam, chłopacy planowali dzisiaj
trochę zaszaleć. Przynajmniej Malik i Louis, więc planowałam wypełnić jego
prośbę, bojąc się, że jeszcze któremuś przyjdzie do głowy, aby prowadzić
samochód. Zwłaszcza, że ich imprezy nigdy nie kończyły się dobrze.
Nawet nie zauważyłam, kiedy drzwi ze
strony pasażera zaczęły się otwierać, a na to miejsca wskoczył szybko mój brat,
zapinając pasy.
-
Hej, jak było? – spytałam i zaczęłam odpalać silnik.
-
Było świetnie! – powiedział entuzjastycznie. – Siedzieliśmy naprawdę blisko i w
pewnym momencie jeden z zawodników na mnie spojrzał! – dopowiedział, a na moją
twarz od razu wkroczył wielki uśmiech.
-
Wow, to niesamowite – skomentowałam ciesząc się z jego szczęścia.
-
Wiem. Szkoda tylko, że nie mamy autografów – oznajmił smutniejszym tonem.
-
Oj tam, liczą się wspomnienia, które zostaną na zawsze – uśmiechnęłam się do
niego i wjechałam na jedną z ruchliwych ulic Londynu. – Zahaczymy jeszcze o
jedno miejsce, dobrze?
-
Jasne – odpowiedział szybko, nie tracąc uśmiechu z twarzy. Kiedy na niego
patrzyłam, kąciki moich ust samoistnie szły ku górze. Spełniło się jedno z jego
marzeń, a to najlepsze co może się przytrafić w jego wieku.
Pod
klubem znaleźliśmy się naprawdę szybko. Wyszłam z pojazdu,
informując mojego brata, że za chwilę wracam i ruszyłam do wejścia, gdzie
znajdowali się dwaj ochroniarze. Tego nie
przemyślałam.
-
Witam panią – przywitał mnie jeden z nich.
-
Dobry wieczór – odpowiedziałam mu grzecznie z delikatnym uśmiechem na twarzy.
-
10 funtów dla pań – powiedział szybko stawkę.
-
Ja tylko po znajomych, proszę – powiedziałam błagalnym tonem, mając nadzieję, że
ten się zgodzi.
-
A myśli pani, że mnie to obchodzi? – oznajmił groźnie, a ja się do niego
zbliżyłam.
-
Proszę zrobić wyjątek – szepnęłam mu do ucha, aby on zmienił zdanie.
-
5 minut – oznajmił mi i otworzył przede mną drzwi. Uśmiechnęłam się do niego wdzięcznie
i przekroczyłam próg. Wszędzie panował mrok, tylko kolorowe światła wirowały po
całym pomieszczeniu, robiąc przeróżne wzory na ścianach. Czułam zapach
papierosów i innych środków, co od razu sprawiło, że myślałam już tylko o
wyjściu z tego miejsca, ale najpierw musiałam odnaleźć Zayn’a.
Z
głośników rozbrzmiewał jakiś remix najnowszej z piosenek, ale nie zastanawiałam
się zbytnio nad tytułem. Spojrzałam na tańczących ludzi, ale nigdzie nie mogłam
odnaleźć tej czarnej czupryny, lecz wyłapałam kogoś innego. Tommo siedzący przy
barze i rozmawiający z barmanem za ladą.
Przepychałam
się pomiędzy tańczącymi ludźmi, którzy ruszali się w różne strony ze swoimi
osobami towarzyszącymi, aż doszłam do barku, gdzie widziałam wcześniej
siedzącego Louis'a.
-
Hej, Lou - przywitałam się z przyjacielem.
-
Juliaaaaa, siema! - wykrzyczał, a ja nie musiałam sie długo zastanawiać, żeby
stwierdzić, że ten chłopak jest już pod wpływem alkoholu.
-
Gdzie jest Zayn? - spytałam, a on rozejrzał się po wielkiej sali, po czym
zatrzymał wzrok i wskazał mi palcem w prawą stronę. Odwróciłam się, aby ujrzeć
wskazane miejsce i zobaczyłam swojego chłopaka, który tańczy z jakąś blondynką
u boku, trzymając ją w pasie. Ruszyłam w jego kierunku, lekko zdenerwowana,
jednak po chwili stwierdziłam, że to normalne, że tańczy z jakąś dziewczyną.
Jest na imprezie, to tylko taniec.
-
Hej - powiedziałam głośno w jego kierunku.
-
Julia? Co ty tutaj robisz? - odwrócił się do mnie zdziwiony.
-
Robię dzisiaj za szofera - wyjaśniłam mu.
-
Och, jaka dobra z Ciebie przyjaciółka - pochwalił mnie, a ja poczułam jak moje
serce rozłamuje się na miliony malutkich kawałków.
-
Przyjaciółka? - zapytałam ze łzami w oczach, a on kiwnął głową.
-
Poznaj Brittany, jest niesamowita - wskazał na blondynkę obok, która wyciągała
ku mnie rękę, jednak ja to zignorowałam, a jedna łza właśnie spłynęła po moim
policzku.
-
W takim razie życzę Wam szczęścia, przyjacielu - ostatnie słowo bardziej
podkreśliłam, po czym płacząc, opuściłam ciemny klub. Był pijany, widziałam, a
nawet słyszałam, ale nie spodziewałam się, że może mnie aż tak bardzo
skrzywdzić, po raz kolejny. Dałam mu szansę, a on jej nie wykorzystał. Po raz
kolejny sprawił, że cierpię. Byłam naiwna wierząc, że się zmienił. Byłam naiwna
mu wybaczając. Owszem, na początku było cudownie, wręcz wspaniale, ale nie po
raz pierwszy wiem, że pozory mylą, a on jest tego doskonałym przykładem. Dla
nastolatek idealny, cudowny Zayn Malik, który sprawia, że one krzyczą na jego
widok, a dla mnie? Zepsuty, kłamliwy dupek, który po raz drugi złamał mi
serce.
Wyszłam
na zewnątrz cała we łzach i nie zwracałam uwagi na ochroniarza, którzy
wcześniej mnie tam wpuścił. Wolałam tam się nie pojawić i zapomnieć, ale nie
mogłam. Po mojej głowie kręciły myśli co Zayn robił z tą dziewczyną, zwłaszcza,
że był w stanie nieważkości. Wyzywałam go w myślach od najgorszych, a samą
siebie nazywałam naiwną i głupią, że dałam się na to nabrać, że tak po prostu mu
zaufałam, a on mnie zranił. Po raz kolejny się na nim zawiodłam.
Wróciłam
do auta, gdzie znajdował się mój brat. Spojrzał na mnie i widziałam jak jego
uśmiech zmienia się w smutny grymas, a w jego oczach widnieję troska.
-
Julia, co się stało? – spytał mnie, a z moich oczu poleciało jeszcze więcej
łez. – Dlaczego tutaj przyjechaliśmy, skoro to sprawiło, że płaczesz?
-
Po prostu jedna osoba nie przyjęła tego, co mu podarowałam – wytłumaczyłam, nie
chcąc go martwić i odpaliłam silnik. – To nic takiego – skłamałam, jednak z
moich oczu poleciało jeszcze więcej łez.
Jake
nie zadawał więcej pytań wiedząc, że jeśli milczę to znaczy, że nie mam ochoty
o tym rozmawiać, bo to tylko pogarsza mój stan, jednak to nie uchroniło mnie
przed myślami na jego temat. Cały czas przed oczami miałam jego twarz, jego
szczęśliwą twarz u boku tej dziewczyny. Jego płynne ruchy w jej obecności i
jego czułe gesty, które jeszcze wczoraj kierował w moją stronę. Na nikim w
całym swoim życiu nie zawiodłam się tak bardzo, jak właśnie zawiodłam się na
nim. Nikomu tak bardzo nie ufałam, a on to wszystko nadużył. Dla niego to
wszystko było po prostu niczym, tak samo jak dla mnie teraz był zwykłym
śmieciem.
Miałam
ograniczone pole widzenia poprzez płacz, jednak w ostatnim momencie gwałtownie
zahamowałam na czerwonym świetle wiedząc, że nie mogę pozwolić, aby przez tego
idiotę, coś się stało mojemu bratu.
Wzięłam
głęboki oddech, aby się uspokoić i spokojnie doprowadzić samochód pod sam dom i
kiedy już miałam ruszać, bo światła zaczęły się zmieniać, nie przewidziałam
jednego. Wielkiego busa po lewej strony, który jechał prosto na mojego brata, a
potem usłyszałam tylko głośny huk i ciemność.
_________________________________________
witam z nowym szablonem, bardziej pasującym do obecnej akcji, która się
teraz będzie odgrywać. końcówka podobnej do tej na lasting-dream, wiem i
przepraszam za to, ale pisząc dalej, za dużo bym się rozpisała, a tak rozłożę
to na więcej rozdziałów. postaram się jak najszybciej dodać następną część :)
PROSZĘ O SZCZERE OPINIE NA TEMAT ROZDZIAŁU, TO DLA MNIE
BARDZO WAŻNE <3
EDIT. JEŚLI ZMIENILIŚCIE LOGIN TWITTER'A, A CHCECIE BYĆ INFORMOWANI
TO PROSZĘ O PODANIE NOWEJ NAZWY, Z GÓRY DZIĘKUJE.
TO PROSZĘ O PODANIE NOWEJ NAZWY, Z GÓRY DZIĘKUJE.
Wszystko super <3 Nie lubię cię za końcówkę, hah :c Jestem zła na siebie że zaczęłam to opowiadanie jakoś od środka, muszę szybko nadrobić o.o Kocham cię i rozdział jest super :) <33
OdpowiedzUsuń-Kiinia
Boże, jak mogłaś w takim momencie zakończyć?! Pisz szybciej następny rozdział i to już!
OdpowiedzUsuń~Kitishaaa.
eeeeeeeeeeeeeeeejjjjjjjj....
OdpowiedzUsuńco to ma kurwa być???
Przepraszam za wyrażenie, no ale musiałam to powiedzieć....
wiesz co Ci powiem kiedyś Cie znajdę i zabije za takie kończenie rozdziałów....
a już wiem w jakim województwie....
rozdział zawodowy ale końcówka... nie no bez kitu ide wynająć detektywa...
Nie rozumiem, czemu to opowiadanie ma tak mało wyświetleń i komentarzy. Wspaniale piszesz, bez większych błędów, ogólnie wszystko trzyma się razem. :) Oby dalej, jak najszybciej notkę Weroniko ;*
OdpowiedzUsuńzgadzam się z komentarzem nade mną ! to opowiadanie jest niesamowite !
OdpowiedzUsuńjejku od wczoraj przeczytałam wszystkie rozdziały ! sama dałaś mi link do blogów jak na razie tylko ten odwiedziłam ale już wiem żeby zabierać się za następne! :D i miałabym prośbę jak będzie rozdział trzynasty dałabyś mi znać ? :) @kiwi1346
Świetny rozdział. A ta tragiczna końcówka... Proszę, niech oboje przeżyją xx
OdpowiedzUsuń