sobota, 20 października 2012

rozdział siódmy


- Baby, you light up my world like nobody else, the way that you flip your hair gets me overwhelmed, but when you smile at the ground it ain't hard to tell you don't kno-o-ow you don't know you're beautiful! – chłopcy zaśpiewali refren swojej najpopularniejszej piosenki, po czym wszyscy odsunęli mikrofony na dół. W tym samym momencie, ucichła muzyka, a oni szeroko się uśmiechnęli.
- Zaśpiewajcie tak na Igrzyskach, a wszystko pójdzie jak najlepiej – pochwalił ich Paul, a ja się uśmiechnęłam pod nosem, zgadzając się z jego słowami. To dla nich wielkie wyróżnienie, aby wystąpić na tak wielkiej imprezie. Pamiętam, kiedy się o tym dowiedzieli. Każdy z nich się cieszył, krzyczał i tańczył swoje dziwne tańce. Cieszyli się ze zdobytej szansy, a ja razem z nimi. Zasłużyli na takie wyróżnienie, poprzez swoją ciężką pracę i drogę, którą pokonali aby dojść na wymarzony szczyt. Nie było łatwo, ale dali radę. Dzięki sile, wytrwałości i marzeniom, które na żadnym kroku ich nie opuścili.
Wyszłam zza kulis, ruszając w kierunku mojego chłopaka, który układał mikrofon na stojak. Chłopacy w tym momencie, zeszli już ze sceny, a ja zaskoczyłam Zayn’a, wskakując mu na ramiona. On szybko zorientował się o co chodzi i złapał mnie pod kolanami, tak że teraz siedziałam mu na barana. Zaśmiałam się delikatnie, a on obrócił się kilka razy, po czym zeskoczyłam, czując grunt pod nogami. Poczułam jak Malik przyciąga mnie do siebie w talii i składa na moich ustach krótki pocałunek.
- Byliście świetni, jak zawsze – pochwaliłam ich pracę, kiedy się od siebie odsunęliśmy, a on obdarował mnie jednym ze swoich cudownych uśmiechów.
- Cieszę się, że Ci się podobało – odpowiedział i po raz kolejny mnie do siebie przyciągnął, chcąc złożyć na moich ustach pocałunek.
- Gołąbeczki, nie jesteście sami – przypomniał nam o sobie Louis, a ja się zawstydziłam.
- Nie mieliście iść czegoś zjeść? – dogryzł mu Zayn.
- Wszystko w swoim czasie, kolego – oznajmił mu Tommo z szerokim uśmiechem na twarzy, w czasie kiedy reszta chłopaków zajmowała się swoimi sprawami. Liam przeglądał jakieś papiery, Harry przyglądał się naszej rozmowie, natomiast Niall z kimś namiętnie smsował.
- Pozdrów ode mnie Melę – krzyknęłam w jego kierunku, a na jego policzkach pojawiły się rumieńce.
- Czyżby Samotny Chłopiec w końcu sobie kogoś znalazł? – zainteresował się Hazza.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła – odpowiedział mu blondyn.
- Uwierz, że dla niego miejsce tam czeka już od dawna – Louis dołączył się do ich rozmowy, zarzucając rękę na ramieniu Loczka, natomiast ten zadziornie się do niego uśmiechnął.
- To zdradzisz nam coś? – dopytywał się Styles.
- Tylko się przyjaźnimy – odpowiedział mu Niall spokojnie i odblokował swojego telefonu, czekając na kolejną wiadomość od mojej przyjaciółki.
- Tak, oni też tak mówili – Louis wskazał na nas, a ja po raz kolejny się zarumieniłam.
- Nas w to nie mieszaj – powiedział Zayn, przyciągając mnie jeszcze bardziej do siebie, a reszta chłopaków ponownie skierowała swój wzrok na Niall’a. Nawet Liam, który był zajęty papierami, odłożył je na bok i przysłuchiwał się naszej rozmowie.
- Ja.. ja.. – zaczął się jąkać blondyn.
- Jak będzie gotowy to nam o wszystkim powie – wybronił go Payne.
- Stary, po czyjej jesteś stronie? – powiedział Harry z wyrzutem w jego stronę.
- Po niczyjej, po prostu jak Horan nie chce nic powiedzieć to nie możemy go do tego zmusić – wyjaśnił Daddy Direction.
- Dziękuje, Li – odpowiedział mu wdzięcznie Horan i wrócił do odpisywania na dostaną przed chwilą wiadomość. Zobaczyłam jak Harry zagląda mu przez ramię, żeby tylko zobaczyć treść pisanego tekstu, a Lou się dumnie uśmiechnął. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu jakiejś twardej rzeczy i po lewej stronie zobaczyłam na czarnej misce, cztery jabłka. Oddaliłam się od mojego chłopaka w ich kierunku i złapałam jeden owoc w swoje palce, po czym rzuciłam je w stronę Stylesa. Czerwone jabłko uderzyło najmłodszego chłopaka w ramię tak, że ten jak oparzony odskoczył od swojego przyjaciela i spojrzał w moją stronę.
Uśmiechnęłam się do niego zadziornie i wróciłam do uśmiechniętego Zayn’a, który przybił ze mną piątkę w geście dumy.
- Masz cela, kochanie – pochwalił mnie.
- Mieszkanie z młodszym bratem robi swoje – odpowiedziałam mu, a on się zaśmiał. Uwielbiałam takie luźne, pełne zabawy momenty, które spędzałam z nim, bądź z chłopakami z zespołu. Mogłam wtedy po prostu się wyluzować, zapomnieć o Bożym świecie i po prostu powygłupiać się z najbliższymi.
Przyjaciele, czy tak mogę ich teraz nazwać? Spędzamy ze sobą każdą wolną chwilę. Nie tylko ja z Malikiem, ale z całym zespołem. Kiedy do niego przyjeżdżam, leżymy razem w salonie, a z nami inni członkowie zespołu. Nie zawsze, ale przeważnie i wcale mi to nie przeszkadza. W ciągu tych paru dni bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Oni znają moją prawdziwą historię, jaka mnie łączy z brunetem. Oni pomogli nam ponownie złączyć nasze ścieżki, a także respektują to, co się pomiędzy nami dzieje. Wiem, że mogę na nich liczyć, na każdego z nich bez wyjątku. Liam, jego cenne rady już zamieszkały w moim sercu i uchroniły mnie przed popełnieniem głupiego błędu. Niall pomógł mi, kiedy zobaczył mój pocałunek z Zayn’em. Nie nakrzyczał na mnie, nie zrzucił na mnie winy, ale pomógł mi ruszyć dalej. Nawet Harry i Lou, którzy nie wyglądają na zbyt poważnych, zawsze wyciągną w Twoim kierunku pomocną dłoń. Nie ważne jakby było źle, ta czwórka chłopaków przyjmie Cię z otwartymi ramiona, a piąty chłopak, otworzy przed Tobą serce i wpuści Cię do środka, aby pokazać Ci, jak bardzo mu na Tobie zależy.

* * *

Spacerowaliśmy razem jedną z mniej tłocznych ulic w Londynie, a ja mogłem poczuć jej ciepłą dłoń, która była złączona z moją, natomiast jej oczy były lekko przymknięte z powodu rażących promieni słonecznych. Wyglądała przepięknie. Byłem szczęśliwy, że miałem ją u swojego boku. Nie jako wroga, nie jako przyjaciółkę, ale jako swoją dziewczynę. Osobę, która zawsze była w moim sercu, jednak teraz była kimś więcej niż znajomą z przeszłością. Była moim szczęściem, moim uśmiechem i moim marzeniem. Pamiętam, gdy bawiliśmy się razem plastikowymi dinozaurami, które przynosiłem do przedszkola. Spotykaliśmy się wtedy na środku placu zabaw i wymyślaliśmy im przeróżne imiona. Ja swojego niebieskiego Tyranozaura nazwałem Drapy, a ona swojego czerwonego Plateozaura – Gancy. Wymyślaliśmy różne historie. Jedna z nich nadal krąży w mojej głowie. Kiedy Drapy chciał zjeść Gancy, z tego powodu, że był mięsożercą, jednak ona zaczęła tak słodko się bać, mówiła innym, miększym głosem, a ja poległem i zmieniłem bieg wydarzeń. Zamieniłam jeden szczegół, w którym to mój bohater zakochuje się w jej. Wiem, że to niemożliwe, ale jednak zrobiłem to, aby jej nie było smutno, chociaż wiedziałem, że to tylko zabawa. Już wtedy była dla mnie Aniołem, kimś na kogo zawsze mogłem liczyć. Od zawsze była bliska mojemu sercu i kto wie, może te wszystkie zachowania w jej stronę były wykonywane przez miłość, o której jeszcze nie mieliśmy pojęcia. Mieliśmy 5 lat, tak wiele rzeczy się zmieniło od tamtego czasu.
- Zayn! – z myślenia wyrwał mnie krzyk jakiegoś wysokiego mężczyzny, który pstrykał nam zdjęcia, stojąc metr przed nami. Uśmiech automatycznie zniknął z mojej twarzy, a ja chwyciłem mocniej rękę Julii.
- Jesteście razem?
- Przecież mówiłeś, że to Twoja przyjaciółka.
Te same pytania, na które nie odpowiadałem. Poprowadziłem tylko Julię w inny zakątek Londynu, który prowadził do mojego samochodu. Kilka metrów i już się przy nim znaleźliśmy. Otworzyłem przed brunetkę drzwi pasażera, po czym sam pospiesznym krokiem podszedłem do miejsca kierowcy, które również zająłem. Paparazzi nie ustępowali, nawet kiedy odpalałem pojazd, oni musieli to mieć na zdjęciu. Dopiero kiedy znajdowaliśmy się od nich w bezpiecznej odległości, spojrzałem na swoją dziewczynę.
- Przepraszam – powiedziałem z troską w głosie.
- Nie masz za co, to normalne, że śledzą Cię na każdym kroku – odpowiedziała smutno.
- Wiesz, że w najbliższym czasie może być trochę niemiło z tego powodu, że tak jakby wszystkich okłamałem? – nie chciałem przed nią ukrywać tej bolesnej prawdy, więc powiedziałem to, co powinienem kiedy zaczęliśmy się spotykać, nie jako przyjaciele.
- Wiem i nie chcę, żebyś stawał pomiędzy mną, a swoich fanów, dlatego to szanuję – oznajmiła, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, który odwzajemniłem.
- Dziękuje – powiedziałem wdzięcznie, bojąc się jej reakcji na to wszystko, jednak było całkiem inaczej. Po raz kolejny nie zawiodłem się na wcześniejszych słowach – miałem najlepszą dziewczynę pod słońcem.

* * *

Siedziałem przy jednym z okrągłych, białych stołów, gdzie znajdowali się także dwaj moi kuzyni, którzy również przyszli z osobami towarzyszącymi. Rose tańczyła z moim chrzestnym, który poprosił ją kilka sekund temu o towarzyszenie mu podczas tej całkiem szybkiej piosenki. Gdy na nią patrzyłem, kiedy ta była roześmiana i pełna energii, czułem się dziwnie. Czułem wyrzuty sumienia, które nie wiedziałem czego dotyczą. Jej zgrabne ciało ozdabiała krótka, kremowa sukienka na ramiączkach, a nienaganne nogi wydłużały tego samego koloru szpilki. Kiedy odwróciła się w moją stronę, podarowałem jej jeden z moich nieśmiałych uśmiechów, a ona odpowiedziała mi tym samym. Była piękna. Pośród tych wszystkich par na parkiecie, ona się wyróżniała. Jej rozpuszczone i długie włosy rozwiewały z każdym ruchem szalonego tańca, a jej zgrabne ruchy sprawiały, że mój wuja sam czuł się zakłopotany.
Muzyka ucichła, a moja towarzyszka po chwili pojawiła się przy naszym stoliku, zajmując miejsce obok mnie. Pomimo tego, że można było w niej zaobserwować, iż alkohol zaczął działać ubocznie, ona chwyciła kolejnego drinka i upiła kilka łyków.
- Ładnie razem wyglądacie, Paul masz gust - usłyszałem od jednego z moich kuzynów, za którym nie koniecznie przepadałem. Zawsze się wywyższał, uważając, że jest we wszystkim lepszy. Pomiędzy nami trwała ciągła walka, w której on zawsze musiał być zwycięzcą. Kiedy w piątej klasie, podarowałem babci skromny bukiet kwiatów, uzbieranych po drodze, on następnego dnia przyniósł jej pięć razy większy, przywiązany ozdobnymi kokardkami i wstążkami. Kiedy pojechaliśmy nad jezioro i grając w piłkę, strzeliłem gola jego drużynie, on podłożył mi nogę, tym samym strzelając piłkę w naszą bramkę. Pieprzony egoista, który nie mógł znieść porażki. Wstydziłem się tego, że w jakiś sposób jestem z nim spokrewniony.
- Och, nie, my.. - zacząłem tłumaczyć nie chcąc kłamać, tym samym zniżając się do jego poziomu, ale brunetka przysunęła się do mnie i złapała mnie za moją prawą dłoń.
- To wspaniale jest mieć takiego chłopaka przy boku - wyjaśniła i cmoknęła mnie w policzek, a ja się nieco zdziwiłem. Nie byłem pewny czy działa tak na nią alkohol, czy może ta przepiękna istota z własnej woli uratowała mnie przed poniżeniem przez mojego kuzyna. Uśmiechnąłem się do niej wdzięcznie, po czym usłyszałem pierwsze nuty powolnej melodii.
- Czy zechcesz mi towarzyszyć podczas ostatniego tańca? - spytałem wyciągając w jej kierunku dłoń.
- Z przyjemnością - odpowiedziała z uśmiechem, a kiedy złapała moją dłoń, pociągnąłem ją delikatnie na środek parkietu. Położyłem swoje ręce na jej pasie, a ona natomiast otuliła swoje ciepłe dłonie na mojej szyi. Kolejne melodie piosenki rozbrzmiewały dalej, a w tym momencie zaczęły jej także towarzyszyć słowa. Ed Sheeran – Kiss Me. Piosenka, którą już od dawna darzyłem wielkim sentymentem.
- Dziękuję, że ze mną dzisiaj tutaj przyszłaś - powiedziałem do swojej towarzyszki, która uniosła swoją głowę, a ja po raz pierwszy widziałem jej piękne, brązowe oczy z tak bliskiej odległości.
- Zrobiłam to dla Julii, jednak nie żałuję - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem.
- Jesteś wspaniałą przyjaciółką - pochwaliłem ją, a na jej twarzy pojawiły się rumieńce.
- Po prostu wiem, że jesteś dla niej ważny - wytłumaczyła, tym samym sprawiając, że niemile wspomnienia, kiedy ta brunetka razem z dwoma innymi dziewczynami za mną nie przepadają, powróciły.
- Mogę Cię o coś spytać? - spojrzałem na nią.
- Jasne - odpowiedziała bez zastanowienia.
- Co ja Wam takiego zrobiłem, że za mną nie przepadacie? - pytanie, które dręczyło mnie od tak długiego okresu czasu, jednak wcześniej nie miałem odwagi go zadać, nawet Julii.
- Myślę, że stanowisz dla nas małe zagrożenie, jeśli chodzi o Julię - oznajmiła.
- Nigdy nie chciałem stawać pomiędzy Waszą przyjaźnią, a tym bardziej ją niszczyć - powiedziałem zgodnie z prawdą, a ona po raz kolejny na mnie spojrzała. W jej oczach odbijało się światło księżyca, a jej brązowe tęczówki po raz kolejny wpatrywały się w moje. Wtedy coś poczułem. Poczułem jak moje kąciki ust unoszą się lekko ku górze, a w moim żołądku pojawia się miłe ciepło, któremu towarzyszą roztańczone motylki. Czy to możliwe? Czy przez ten jeden wieczór tak wiele mogło się zmienić?
- Wiem, przepraszam - wyznała.
- Nie masz za co przepraszać, z czasem da się przyzwyczaić - uśmiechnąłem się do niej delikatnie.
- Nie lubiłam Cię tak naprawdę za nic - powiedziała z bólem w głosie.
- Chyba zdołam Ci to wybaczyć - zaśmiałem się, tak samo jak moja towarzyszka.
- Myślę, że ten wieczór dobrze nam zrobił - wyznała po chwili.
- Tak - zająkałem się. Nigdy nie byłem dobry w kłamaniu, zwłaszcza w sprawach miłosnych. Ponownie spojrzałem w jej oczy. Mogłem z nich wyczytać zakłopotanie połączone ze.. szczęściem? Nie, Paul, zaczyna Ci odbijać. Dopiero co się z tą dziewczyną zakumplowałeś, to nie możliwe, żeby ta brunetka poczuła do Ciebie coś więcej. Nie tak od razu. Jednak zagłębiając się jeszcze bardziej w jej brązowe tęczówki, chciałem spróbować. Chciałem jej pokazać co tak naprawdę się zmieniło podczas tego wieczoru, jakim uczuciem darze tą piękną dziewczynę.
- Wiem co chcesz zrobić - usłyszałem jej melodyjny głos, a ja zrobiłem zakłopotaną minę.
- Przepraszam, po prostu.. - zacząłem się głupio tłumaczyć, jednak ona zamknęła mi usta swoimi. Poczułem jej malinowe usta, kiedy muskały delikatnie moje. Jej miętowy oddech, który mieszał się ze smakiem alkoholu, jednak żadnemu z nas to nie przeszkadzało, jak i żadne z nas tego nie przerwało. W mojej głowie zaczęły się tworzyć miliony pytań, dotyczących tego wydarzenia, jednak na żadne nie mogłem znaleźć odpowiedzi. Nie teraz, kiedy ta brunetka była przy mnie, a ja chciałem się skupić tylko na tym pocałunku, który wkrótce został przerwany. Uśmiechnąłem się do niej ponownie, po czym Rose ponownie owinęła dłonie wokół mojej szyi i zagłębiliśmy się w dalszej melodii, wykonując przy tym parę obrotów i krótkich kroków.

_________________________________________________

I jest kolejny rozdział. Przepraszam, że tak długo na niego czekaliście,
ale zaczęłam teraz też nowe opowiadanie o Zaylenie, na które przy 
okazji chciałam Was zaprosić - KLIK, i tak wyszło. Rozdziały będą się 
pojawiać co trzy tygodnie, ze względu na dwa inne opowiadania. Mam 
nadzieję, że nie macie nic przeciwko, no i do następnego <3 

czekam na szczere opinie :) 

Za nagłówek bardzo dziękuje @iWannaNakedZayn jest prześliczny :*


3 komentarze:

  1. a więc. pierwsze to będzie moje jak zwykle
    FAP FAP FAP a po drugie chciałabym powiedzieć, że uwielbiam jak piszesz. pod każdym względem czekam na nowy rozdział, chodź pojawi się on dopiero za trzy tygodnie wiedz, że będę czekać z utęsknieniem i nie mogę się doczekać. ale wracając do rozdziału. jest fantastyczny i jeszcze ta boska rozmowa Niall'a z resztą kiedy to sms'ował z Mła. xd btw. ten pocałunek Rose i Paul'a to normalnie się rozpłynęłam...
    xx Ann.
    P.S pamiętam jeszcze jak wymyśliłaś to opowiadanie w Londynie. nigdy tego nie zapomnę! może nasz kolejny wyjazd zapoczątkuje coś również podobnego ? <3

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne , nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału . <3 @onekarolina

    OdpowiedzUsuń