poniedziałek, 5 listopada 2012

rozdział ósmy



/ MELANIE /

- Nigdy wcześniej tego nie robiłam – wyznałam, trzymając się mocno ścianki na torze wrotkowym, na który zabrał mnie Horan.
- Nigdy nie jeździłaś na wrotkach? – spytał zdziwiony i wyczułam na sobie jego lazurowe spojrzenie. Odwróciłam się w jego stronę i złapałam jego wzrok. Miał piękne oczy, które idealnie grały z blond włosami, lekko uniesionymi do góry, a zdziwiony wyraz twarzy dodawał mu uroku. Był marzeniem dla milionów dziewczyn, jeszcze niedawno również dla mnie, a jedno wydarzenie zmieniło tak wiele. Jeden koncert, jedna ukrywana prawda, która dała nam początek nowych doświadczeń. Wszyscy mówili, że to przez ten jeden koncert tak wiele się zmieniło, ale ja trzymałam się swojego zdania. To przez znajomość Julii z Zayn’em, my nadal utrzymywaliśmy z nimi kontakt. To Niall do mnie zadzwonił, prosząc o spotkanie z nami, z Julią w roli głównej, aby ta mogła wybaczyć Malikowi. To dzięki niemu, brunet przyszedł wtedy do mieszkania Rose i zaśpiewał ulubioną piosenkę Julii. To on ponownie ich uszczęśliwił, a teraz robi to samo ze mną. Teraz spełniał moje marzenie.
- Nie było okazji – odpowiedziałam na wcześniej zadane pytanie.
- W takim razie trzeba to nadrobić – oznajmił i podał mi swoją rękę. Zawahałam się nad swoim ruchem i kiedy tylko oderwałam rękę od barierki, czułam, że tracę równowagę, jednak Niall mocno mnie złapał za obydwie dłonie i poprowadził przed siebie.
Uśmiechnęłam się do niego wdzięcznie, nie ruszając nogami. Dałam się mu poprowadzić, bojąc się, że nawet jedno małe drgnięcie z mojej strony spowoduje upadek, nie tylko dla mnie, ale także dla mojego towarzysza.
Nawet się nie zorientowałam, kiedy zrobiliśmy jedno okrążenie wielkiej hali.
- Spróbuj sama – zachęcił mnie i powoli zaczął puszczać moje dłonie, jednak ja jeszcze mocniej się go złapałam.
- Nie dam rady – powiedziałam ze strachem przed tym wyzwaniem, ale on mnie nie posłuchał, tylko puścił moje dłonie i odjechał ode mnie na jeden metr na swoich czarnych wrotkach. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam swoją prawą stopą do przodu. Nic się nie stało, nadal czułam grunt pod nogami, więc powtórzyłam czynność z przeciwną nogą.
- Widzisz? Jest dobrze – pochwalił mnie Horan, a ja się szeroko uśmiechnęłam. Chciałam po raz kolejny powtórzyć czynność, kiedy straciłam równowagę i upadłam prosto na Niall’a, znajdującego się przede mną. On nie zdążył mnie złapać i skończyło się na naszym wspólnym upadku na środku hali, czyli porażce, której najbardziej się obawiałam.
- Przepraszam – zrobiło mi się głupio i niemal poczułam jak na mojej twarzy pojawiają się rumieńce ze wstydu.
- Nie masz za co – odpowiedział, wpatrując się mnie swoimi pięknymi oczami. Mogłabym się w nie wpatrywać dniami i nocami, były przepiękne. Jak spokojna woda w oceanie, w której to chcesz się zanurzyć. Po raz pierwszy widziałam je z tak bliskiej odległości i odnalazłam tylko jedno słowo, które je opisywało: IDEALNE.
Odchrząknęłam, czując się niezręcznie i powoli wstałam z Horan’a. Mój towarzysz uczynił to samo, po czym podjechaliśmy do najbliżej barierki, tym razem spokojniej i wolniej.
- Nie nadaję się do tego – skomentowałam ten kilkuminutowy wypad.
- Spokojnie, kilka treningów i wyprzedzisz samego mistrza – pocieszył mnie, a ja się zaśmiałam.
- Jesteś bardzo skromny – powiedziałam.
- A ty urocza – oznajmił, a na mojej twarzy po raz kolejny pojawiły się rumieńce, które starałam się ukryć, spuszczając głowę w dół. – Co powiesz na pyszną kawę? – zaproponował.
- Z przyjemnością – odpowiedziałam unosząc głowę, jednak nie spojrzałam na niego, bojąc się, że po raz kolejny nie będę mogła oderwać wzroku od jego pięknych oczu, a zamiast tego ruszyłam w kierunku wyjścia, wciąż trzymając się barierki.

Na mieście było wyjątkowo pusto. Dochodziła godzina 6 po południu i dziwiły mnie brak tłumów na Piccadilly Square, jednak to sprzyjało mnie i mojemu towarzyszowi. Nie przeszkadzali nam fotoreporterzy, czy jego fani. Byliśmy tylko my.
Niall zwolnił kroku, a po chwili całkowicie się zatrzymał, a ja razem z nim.
- Coś się stało? – spytałam troskliwie, a Horan, który miał spuszczoną głowę, po chwili spojrzał na mnie. Po raz kolejny zagłębiłam się w jego lazurowych tęczówkach, chociaż wiem, że nie powinnam, jednak nie umiałam się oprzeć. Były zbyt perfekcyjne.
- Czy jest możliwość, aby spodobała mi się fanka? – odpowiedział pytaniem, tym samym wyrywając mnie z ‘transu’, w który wpadłam poprzez jego tęczówki. Moje kąciki ust automatycznie powędrowały na dół, a mi zrobiło się.. przykro? Tak, chociaż nie wiedziałam dlaczego. Ostatnio dużo ze sobą rozmawialiśmy, staraliśmy się jak najczęściej spotykać, jednak nie przekraczaliśmy tej granicy przyjaźni. Z dnia na dzień poznawaliśmy się coraz bardziej i przez te kilka tygodni stał się dla mnie bliski, jako przyjaciel, jednak gdzieś wewnątrz mnie wciąż miałam nadzieję na coś więcej, a teraz to prysło, jak bańka mydlana..
- Jeśli tak, jest ona wielką szczęściarą – odpowiedziałam smutno, jednak stałam się jak najbardziej nie dać po sobie poznać, że jakkolwiek mnie to przejęło. Nie chciałam, żeby o tym wiedział. Może go okłamałam, a jako przyjaciółka nie powinnam była tego robić, jednak nie chciałam, żeby się mną przejmował. Nie chciałam być dla niego kłopotem, czy utrapieniem.
Niall nic nie odpowiedział, tylko się do mnie jeszcze bardziej zbliżył i zanim zdążyłam się zorientować, co takiego planuje, on złączył nasze usta w jedną całość. Po raz pierwszy poczułam jego malinowe usta na moich. Po raz pierwszy poczułam jego miętowy oddech, złączony z moim. Po raz pierwszy w moim żołądku pojawiły się tańczące motyle, które radośnie podskakiwały z każdym jego ruchem. Swoimi dłońmi objął moją delikatną twarz, a kiedy już brakowało nam tchu, oderwał się ode mnie.
- Miałem na myśli Ciebie – oznajmił, a ja poczułam jak wewnątrz otacza mnie radość, jakbym właśnie wygrała na loterii, jednak nie były to pieniądze, a jego uczucie, które wykraczało poza miano przyjaźni. Uczucie, które sprawiło, że poczułam się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, a przez które moje kolejne marzenie zostało spełnione.

* * *

            Ubrałam ostatnią poduszkę w fioletową poszewkę i rzuciłam ją na ostatni materac, który znajdował się pod moim oknem, obok drugiego.
- Julia! – zawołała mnie mama z dołu, więc szybko zbiegłam po naszych jasnych schodach i już po chwili zobaczyłam swoją rodzicielką z resztą rodziny przy drzwiach wejściowych.
- Będziemy jutro po południu. Pamiętaj, żadnych szaleństw, tylko dziewczyny, na nikogo więcej nie wyrażam zgody – ostrzegła mnie.
- A Zayn z przyjaciółmi? – poprosiłam, a ona się zawahała.
- Tylko dlatego, że ufam temu chłopakowi i go dobrze znam, nie mam nic przeciwko temu, ale jak tylko dowiem się o jakiejś większej imprezie, to obiecuję, że nie będzie miło – wyczułam niemal groźbę w jej słowie, jednak ja tylko wdzięcznie się do niej uśmiechnęłam.
- Dziękuje – pocałowałam ją w policzek, po czym wszyscy wyszli na zewnątrz.
- Miłej zabawy – krzyknęłam za nimi, a oni pomachali mi na pożegnanie i odjechali naszym czarnym jeep’em. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 6:47. Szybko wróciłam do swojego pokoju, zamieniając czarny dres na szarą koszulkę z kolorowym nadrukiem, która była na szerokich ramiączkach oraz dżinsowe spodenki, po czym spryskałam się jeszcze perfumami, kiedy zabrzmiał pierwszy dzwonek do drzwi.
Uśmiechnęłam się pod nosem i po raz kolejny zbiegłam na dół.
Otworzyłam drzwi frontowe i zobaczyłam w nich swoją przyjaciółkę o ciemnych włosach, które były rozpuszczone, natomiast na sobie miała czarne rurki, tego samego koloru baleriny oraz luźną, morską podkoszulkę, którą ozdabiał srebrny łańcuszek.
- Rose - przytuliłam ją na powitanie i gestem dłoni zaprosiłam ją do środka.
- Pomóc Ci w czymś? - spytała, kiedy weszłyśmy do kuchni.
- Możesz położyć te szklanki na stole w salonie? - poprosiłam i wskazałam na szklane naczynia.
- Jasne - odpowiedziała z uśmiechem i już miałam się zabierać za przygotowywanie przekąsek, kiedy usłyszałam kolejny dzwonek do drzwi. Pośpiesznie do nich powróciłam i tym razem po drugiej stronie ujrzałam Paula, który również był zaproszony na dzisiejsza 'imprezę'.
- Hej - przywitałam się z nim tym samym gestem, co wcześniej z przyjaciółką i również zaprosiłam go do środka. Rose momentalnie się odwróciła i spojrzała w kierunku przybyłego gościa, jednak zamiast złowrogiego spojrzenia, podarowała go delikatnym uśmiechem, co mnie zdziwiło.
- Dobra, co się wydarzyło na weselu, o czym nie wiem? - spytałam opierając się o blat kuchenny, do którego podeszła moja przyjaciółka, zajmując miejsce obok Paula.
- Czemu tak uważasz? - bronił się mój przyjaciel.
- Bo jeszcze kilka dni temu wystarczyło, że poczujecie się na kilometr i już pojawiały się złośliwe komentarze, a teraz widzę słodkie uśmiechy - wyjaśniłam zaciekawiona, a moi goście spojrzeli ku sobie, wahając się nad odpowiedzią.
- Pocałowaliśmy się - oznajmiła mi po chwili Rose, a ja omal nie zakrztusiłam się własną śliną.
- Ja.. wow.. nie wiem co powiedzieć - powiedziałam po chwili. Rose i Paul? Przecież oni się nienawidzili, na każdym kroku się wyzywali, a teraz coś pomiędzy nimi zaczęło się dziać? Nie wiedziałam czy to głupi żart, czy może szczera prawda. To wydawało się niemożliwe, a może cuda się zdarzają? Już raz byłam tego świadkiem, przy sytuacji, kiedy Zayn sobie o mnie przypomniał. Myślałam, że nigdy to nie nastąpi, a jednak.. wszystko jest możliwe, nawet miłość dwóch wrogów.
Już chciałam im powiedzieć, że bardzo się cieszę, iż utopili topór wojenny, kiedy po pomieszczeniu rozbrzmiał kolejny dzwonek. Oddaliłam się od nich i tym razem w drzwiach zobaczyłam swojego chłopaka oraz jego przyjaciół potocznie zwanych Larry'm.
- Cześć - na moją twarz automatycznie wkradł się uśmiech i zanim wpuściłam ich do środka, cmoknęłam Zayna w usta na powitanie i gestem dłoni wpuściłam ich do środka.
- Liam musiał iść do Danielle, bo ma dzisiaj ważny występ - Malik usprawiedliwił brakującego chłopaka, kiedy wymijał mnie w drzwiach.
- Szkoda, ale mam nadzieję, że pójdzie jej jak najlepiej - odpowiedziałam z uśmiechem. Lubiłam Peazer. Widziałam jaki Liam jest przy niej szczęśliwy i że w żaden sposób ten związek nie jest udawany. Nie tak samo jak w stosunku Louisa i Eleanor, ale to całkiem inna historia.
- Nie wypada przyjść z pustymi rękoma, wiec proszę - Harry się zatrzymał i wręczył mi wizytową torebkę, w której znajdowała się butelka Jack'a, na której widok się zaśmiałam.
- I pomyśleć, że to ty jesteś ten najmłodszy - skomentowałam.
- A widzisz, pozory mylą - odpowiedział, a ja się tylko uśmiechnęłam. Nie zdążyłam odłożyć prezentu do kuchni, kiedy przybyli następni, a zarazem ostatni goście. Mela, Effie oraz Niall. Przywitałam się z nimi i całą paczką zasiedliśmy w salonie przy stole, gdzie w tle rozbrzmiewały dźwięki muzyki, puszczanej przez jedną stację radiową.

* * *

- Za nas, naszą wspólną przygodę i nowe doświadczenia - wzniosłam swój kieliszek wypełniony czystą wódką do góry, a reszta towarzystwa zrobiła dokładnie to samo, po czym dotknęliśmy ze sobą wszystkie naczynia i każdy z nas jednym duszkiem opróżnił jego zawartość. Poczułam jak ciecz trafia do mojego żołądka, wcześniej pozostawiając ostre uczucie w przełyku, wiec szybko zlizałam sól ze swojego kciuka i od razu poczułam się lepiej. Odłożyłam kieliszek na stół i oparłam się o oparcie kanapy, tym samym wtulając się w siedzącego obok mnie Zayna.
- Proponuje grę w butelkę, co wy na to? - zaproponował najstarszy z nas i rozejrzał się wokół nas, jednak nikt się nie sprzeciwiał jego propozycji. Effie podała mu uzupełnioną już butelkę po alkoholu. Nawet nie wiedziałam, kiedy tak szybko poszła, jednak przeliczając jej zawartość na liczbę osób w tym pokoju, nie było tak źle. Pierwszy zakręcił Louis i szklane naczynie po kilku obrotach, wskazało na Rose.
- Pytanie czy wyzwanie? - spytał ją.
- Pytanie poproszę - odpowiedziała bez wahania.
- Czy jest jakiś chłopak w szkole, który może Ci się oprzeć? - zadał jej pytanie, a wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Nie mam dużej ilości wielbicieli, nawet nie wiem czy nie ogranicza się ona do zera, ewentualnie jednego - oznajmiła.
- Nie raz moi kumpli pytali o Twój numer telefonu - dopowiedział Paul, a ja się uśmiechnęłam pod nosem, widząc jak Ci dwaj się wzajemnie bronią, a nie działają na swoją niekorzyść.
- To nic nie znaczy - skomentowała.
- A czy to tak? - spytał i cmoknął ją w policzek. Całe towarzystwo rozbrzmiało w długie 'łuu', a Rose zawstydziła się obecną sytuacją i zaczęła kręcić butelką, która tym razem wskazała na Effie.
- Co wybierasz, siostro? - zapytała ją, a Effie, która siedziała obok mnie, przez chwilę się zawahała.
- Pytanie - odpowiedziała po chwili, a Rose zaczęła się głowić nad pomysłem.
- Co najbardziej podoba Ci się w.. - rozejrzała się po pomieszczeniu i zatrzymała swój wzrok na Stylesie - Harrym? - dokończyła.
- Jego włosy oraz dołeczki - oznajmiła moja przyjaciółka, a Hazza się do niej delikatnie uśmiechnął, jednak nic nie odpowiedział. Tym razem butelka trafiła na Nialla, który wybrał również pytanie.
- Czy jest jakaś rzecz, o której nie wiedzą chłopacy? - spytała go Effie.
- Tak - odpowiedział po chwili.
- No wiesz co? Jak ty mogłeś? - oburzył się Lou.
- Bo.. nie było kiedy, to wydarzyło się niedawno - bronił się blondyn.
- Jasne, jasne. Czy to ma związek z jakąś dziewczyną? - spytał go najstarszy.
- A to już jest następne pytanie - wybroniła go Mela, siedząca obok niego. Zobaczyłam jak Niall się do niej wdzięcznie uśmiecha, po czym sam zaczyna kręcić butelką. Paul, Zayn, a potem Lou, którego obrót trafił na Irlandczyka.
- Zadanie - odpowiedział mu wytykając język i zobaczyłam jak Louis się bulwersuje, jednak po chwili Hazza coś mu szepnął na ucho, a ten szeroko się uśmiechnął.
- Pocałuj Melanie przez 5 sekund - nakazał mu, a blondyn się nie zawahał tylko zbliżył się do mojej przyjaciółki, która również nie stawiała oporu i zaczął ją całować. Mogłam przysiąść, że minęło więcej, niż 5 sekund i gdyby nie krzyk Tomlinsona, pewnie zorientowaliby się dopiero po braku tlenu w ich ustach.
- Wiedziałem! - uradował się Hazza, przybijając piątkę z Lou.
- No więc, skoro już jest okazja, to.. – spojrzał na Melę, która tylko mu kiwnęła głową, a na mojej twarzy zawitał znak zapytania. – Od niecałej godziny mam przyjemność nazywać Melanie swoją dziewczyną – wytłumaczył wszystkim i splótł ich dłonie w jedną całość, a po całym pomieszczeniu rozniosły się brawa.
Moja przyjaciółka marzyła o tym od dawna. Nie tylko, kiedy go naprawdę poznała, ale już kiedy była ich fanką, najbardziej interesowała się Horanem. Byłam szczęśliwa, że spełniła swoje marzenie i, że on ją uszczęśliwia. Widziałam jak wcześniej ze sobą rozmawiali i to nie były przyjacielskie słówka, bo za każdym razem, kiedy ona dostawała wiadomość, na jej twarzy lądował uśmiech. Szczery uśmiech, który teraz dzieliła razem z nim.
Wstałam od stołu, idąc po więcej przekąsek, które się skończyły.
Kiedy sięgałam po jedną paczkę chipsów, które były na szafce powyżej, poczułam na swojej talii silne, męskie ręce, a cudowna woń mocnych perfum trafiła do moich nozdrzy. Uśmiechnęłam się pod nosem i pospiesznie odwróciłam, zapominając o ulubionej przekąsce swoich gości. Przeniosłam swoje dłonie, otulając je dookoła jego szyi i pocałowałam go namiętnie w usta. Po krótkiej chwili on jednak przeniósł swój pocałunek na moją szyję.
- Tęskniłem za Tobą – powiedział w przerwie.
- Ja za Tobą też – odpowiedziałam – ale chyba czas wrócić do naszych gości – przypomniałam mu po chwili, odchylając go od siebie. On tylko głęboko westchnął i ostatni raz cmoknął mnie w usta, po czym wzięliśmy miskę pełną chipsów i wróciliśmy do salonu.
Wszyscy się śmiali, zapewne z kolejnego żartu Lou, a na moją twarz automatycznie wkradł się uśmiech. Czułam się naprawdę szczęśliwa. Miałam u boku najlepszego chłopaka pod słońcem, a do tego przyjaciół, na których mogłam liczyć nie tylko w momentach smutku, ale także uśmiechu. Każdego dnia poznawałam ich coraz bardziej. Nie widziałam już w chłopakach tych rozpuszczonych gwiazd, które wybiły się dzięki X Factorowi, ale widziałam w nich bliskie mi osoby, które zawsze były przy mnie. Kiedy z moich oczu wylewały się litry łez, ale także kiedy czułam się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, tak jak teraz. Mając ich przy boku, nie bałam się o nic, a jedynie cieszyłam się wyborem losu, który tym razem mnie nie zawiódł.

________________________________________

Witam przy kolejnym rozdziale. Już ósmym. WOW. Mam nadzieję, że nie zawiodłam
co do treści, a jest on dedykowany ANI! <3 

OUTFIT : KLIK

Proszę o szczere opinie na temat rozdziału. Dla Was to tylko kilka sekund, a dla
mnie to wielki uśmiech na twarzy < 3


8 komentarzy:

  1. Rozdział oczywiście że cudowny :)Nie czytałam tego opowiadania wcześniej, ale przysięgam że zaraz nadrobię wszystkie notki ! <3 :)
    -Kinia:p

    OdpowiedzUsuń
  2. UMARŁAM. HORANGAZM...ZDECYDOWANIE NIE ZALICZAM SIĘ DO ŻYWYCH w tym momencie. jeszcze czytałam sobie to przy LITTLE THINGS. nie mogę w to uwierzyć, że cię znam i, że tak fantastycznie piszesz. nie! nie zaprzeczaj sobie pod nosem, bo ja znam prawdę!!!!!!! noo.. wrrr.. haha. soo. rozdział jest Z.A.J.E.B.I.S.T.Y nie wiem mogę jeszcze na jego temat powiedzieć, bo umarłam i nie żyję. wiesz, że moje marzenie jest właśnie dokładnie takie jak napisałaś. chcę żeby się spełniło. chcę !!!!!!!!!!!!!!!! CZEKAM NA KOLEJNY ZAJEBISTY ROZDZIAŁ <3333

    xx Ann

    + FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP FAP

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę świetnee . <3 Nie kłamiee . Będę stale bywać . :P Zapraszam do mnie : http://mydream1d-mylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. podoba mi się ;)
    mój twitter: /inspirations133

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem tu pierwszy raz , będe do cb wpadać *-* , piszesz boskei opowiadanie , chcę wiecej *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Naprawdę świetny blog, rozdział też :)
    Pozdrawiam

    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny :D Chce się czytać więcej i więcej ;3

    Zapraszam do mnie: http://meridoo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dobry rozdział... co ja gadam "bardzo dobry" to za słabe określenie. Jestem naprawdę zakochana w twoim opowiadaniu, niesamowicie mnie wciągnęło. Styl pisania, bohaterzy jakich wykreowałaś, fabuła którą wymyśliłać. BIG LOVE
    właśnie zaczynam, próbuję więc rozkręcić, zapraszam witness-the-slow-death.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń