piątek, 4 stycznia 2013

rozdział jedenasty


- Dlaczego nam nic nie powiedziałaś? – spytałam ze smutkiem w głosie siedząc naprzeciwko Effie, która dosłownie kilka minut temu powiedziała nam o jej sytuacji w domu.
- Jesteśmy przyjaciółkami i myślałam, że nie mamy przed sobą tajemnic. Julia ostatnio otworzyła się przed nami jeśli chodzi o Zayn’a, dlaczego ty też tego nie zrobiłaś? – dorzuciła Rose, chociaż jej wypowiedź zabrzmiała bardziej jak oskarżenie, nie pocieszenie.
- Przepraszam, dziewczyny. Nie było mi łatwo. Ja.. – przerwała i jedna łza swobodnie spłynęła po jej policzku – wstydziłam się tego – dokończyła ze spuszczoną głową, bawiąc się swoją ciemną bluzką. Podeszłam do niej i mocno ją do siebie przytuliłam, razem z Rose i Melą.
- Czy to dlatego tak rzadko bywasz w domu? – spytała ostrożnie Melanie. Effie niechętnie wracała do domu i często przychodziła do mnie, Rose czy Melanie, a ostatnio także do chłopaków. Nie miałam jej tego za złe, byłyśmy przyjaciółkami, znałyśmy się bardzo długo. Nie rozumiałam tylko, dlaczego nam nic nie powiedziała, postarałybyśmy się jej pomóc. Ale wiedziałam, że nie mogę jej za nim obwiniać, też popełniłam taki sam błąd, nie mówiąc im o mojej przeszłości z Malikiem. Ukrywałam coś przed nimi, bojąc się tej prawdy, tak samo jak teraz Effie.
- Tak, wracam tam tylko na kilka minut i od razu potem wychodzę. Zdarzało się, że spałam w motelach czy hostelach, które znajdowały się obok mnie, żeby tylko się od nich uwolnić – poinformowała, a po jej policzkach spłynęło więcej łez.
- Wiesz, że mogłaś do nas zadzwonić.. – przypomniałam jej.
- I co miałam powiedzieć? ‘Czy mogłabym u was przenocować, bo boję się spać we własnym domu?’ – zapytała.
- Tak, właśnie tak – powiedziała do niej Rose i starła łzy z jej policzków.
- Przepraszam – wydukała nasza przyjaciółka przez łzy i położyła głowę na moim ramieniu.
- Rozumiem cię i wiem dlaczego to ukrywałaś, ale pamiętaj o nas następnym razem, a także o chłopakach. Jesteśmy z tobą – pocieszyłam z nią.
- Dziękuje – powiedziała cicho, a ja objęłam ją mocniej, a Rose i Mela również się w nas wtuliły, co sprawiło, że na moją twarz wtargnął delikatny uśmiech.
- Od teraz obiecujemy sobie, że mówimy sobie o wszystkim, nie ważne jak okrutna będzie ta prawda – Melanie wyciągnęła przed siebie rękę w wyciągniętym małym paluszkiem i my postąpiłyśmy tak samo, oplatając swoje małe palce wokół jej, składając obietnicę. Wszystkie delikatnie się zaśmiałyśmy, będąc szczęśliwe, że mamy siebie nawzajem.
Mówią, że przyjaciele to osoby, które odchodzą, które przyjdą na pewien okres, a potem odejdą, jak nigdy nic pozostawiając po sobie wiele blizn i wspaniałych wspomnień, ale ja miałam odmienne zdanie. Uważałam, że przyjaciele to osoby, które będą z Tobą na zawsze. W tych dobrych, jak i złych momentach. Wystarczy tylko, że znajdzie się odpowiednie osoby. Nie takie, które okażą się fałszywe i zostawią nas, kiedy najbardziej będziemy ich potrzebowali. Nie takie, które będą z Tobą tylko dla popularności, czy pieniędzy. Osoby, które będą z Tobą na dobre na złe, które będą Cię wspierać i razem z Tobą się śmiać. Ja właśnie takie miałam i byłam wielką szczęściarą, że napotkałam ich na swojej drodze.
- Niedługo wyjedziemy do Irlandii, tak jak planowałyśmy za dawnych czasów i wszystko będzie dobrze – pocieszyłam ją.
- Wszyscy wiemy, że nie pojedziesz ze mną do Irlandii – odpowiedziała, podnosząc głowę z mojego ramienia, a ja się zdziwiłam. – Nie zostawisz Zayn’a.
- Racja, zbliżyliśmy się do siebie z Zayn’em, ale obiecałam Ci to już dawno temu, a obietnica pozostaje obietnicą – uśmiechnęłam się do niej, chociaż od środka ogarnął mnie dziwny strach przed tym, co może być pomiędzy mną, a Malikiem. Związki na odległość zwykle nie kończyły się dobrze i obydwoje to wiemy poprzez sytuację z przeszłości i to mnie martwiło. Nie chciałam go po raz kolejny stracić, ale nie mogłam zawieść swojej przyjaciółki. Byłam w okropnej sytuacji i nie wiedziałam którą opcję wybrać, chociaż nie powinnam się nawet zastanawiać.

/ MELANIE /

Siedziałam na łóżku, razem z Horan’em, który miał w ręce swoją akustyczną gitarę, z której co chwilę wydobywały się krótkie dźwięki. Nie znałam tej melodii albo po prostu trudno mi było ją zidentyfikować po tak krótkich dźwiękach.
- Co to za piosenka? – spytałam mając ugięte kolana i bawiąc się swoimi włosami.
- Nazywa się ‘Little Things’ – odpowiedział i ponownie zagrał jej krótkie dźwięki na swoim instrumencie.
- A coś więcej? – spytałam zaciekawiona.
- Dowiesz się w listopadzie, kiedy będzie na płycie – odpowiedział zadziornie i uśmiechnął się triumfalnie. Wzięłam pobliską poduszkę i rzuciłam ją w jego stronę. Na moją twarz wtargnął wielki uśmiech, kiedy jasna poduszka uderzyła prosto w głowę Horana.
- Tak się traktuje swojego chłopaka? – spytał groźnie, chociaż każdy wiedział, że temu słodkiego Irlandczykowi to nie wychodziło przez jego wrażliwą osobowość. Oparł swoją gitarę o ramę mojego łóżka i powolnym krokiem do mnie podszedł.
- Mam się bać? – spytałam.
- Powinnaś – odpowiedział i wszedł obok mnie na łóżko. Zbliżył się do mnie i spojrzał na mnie swoimi lazurowymi oczami, w których ponownie mogłam się zanurzyć i już kiedy chciałam spleść nasze usta w całość, on zaczął mnie łaskotać z triumfalnym uśmiechem na twarzy. Śmiałam się głośno, prosząc o to, żeby przestał, jednak on nasilał swoje ruchy jeszcze bardziej.
- Niall! – krzyknęłam głośno przez śmiech, próbując się bronić. Nie kontrolowałam tego, gdzie się teraz znajdowałam i zanim się zorientowałam, byłam na krawędzi łóżka. Jeden ruch, jedna sekunda i razem z moim chłopakiem wylądowaliśmy na podłodze, głośno się śmiejąc. Horan znajdował się nade mną, wpatrując się we mnie.
- Mówiłem – przypomniał mi i zbliżył się do mnie, całując mnie namiętnie. Poczułam jak łagodzi mój policzek, ja natomiast wplotłam ręce w jego włosy i dopiero po chwili, oderwaliśmy się od siebie z uśmiechem.
- Wariat – skomentowałam wciąż się w niego wpatrując.
- Wariat, który mocno Cię kocha – dodał i ponownie cmoknął mnie w usta, po czym wstał i wyciągnął w moim kierunku rękę. Chwyciłam ją i po chwili, wróciliśmy do swoich pozycji.
Zastanawiałam się czy dobrze robię. W zasadzie od naszego powrotu do siebie, po mojej głowie krążą same pytania tego rodzaju i za każdym razem nie znałam odpowiedzi. Fanki już zaczęły mnie atakować, jak i Niall’a za to, że jest nieodpowiedzialny i głupio wpatrzony w dziewczynę, której sam nie zna. Tak komentują nasz związek i pomimo tego, że nie powinnam się przejmować, nie umiem. Wiem, że to nie jest zwykłe zauroczenie. Wiem, że to coś silniejszego, inaczej nie byłoby drugiej szansy, ale czy dobrze przy tym wyjdziemy? Czy nie krzywdzimy się wzajemnie przez ten związek? On ma karierę, miliony dziewczyn na świecie za nim szaleją, a ja.. ja mam przyszłość, studia, pracę i nie mogę się rozpraszać miłością, jednak wiem, że on mnie dopełnia, że pomiędzy nami naprawdę coś istnieje. Boję się tylko, że przez tą miłość oboje ucierpimy.
- Co z nami będzie? – spytałam ostrożnie.
- A co ma być? – wciąż bawił się dźwiękami na swojej gitarze, co chwilę wydając ciche akordy.
- Mam studia, a ty karierę – oznajmiłam mu.
- To nam nie przeszkodzi – uniósł głowę i spojrzał na mnie z uśmiechem, jednak kiedy zauważył, że się waham, podszedł do mnie i usiadł obok mnie, łapiąc mnie za dłoń. – Kocham Cię i nie pozwolę by cokolwiek to zmieniło, by ktokolwiek czy cokolwiek stanęło nam na drodze, nie tym razem – oznajmił i ponownie złączył nasze usta w jedną całość.
- Też Cię kocham – odpowiedziałam, odrywając się od niego na chwilę. Uśmiechnął się i wykonał po raz kolejny przerwaną czynność, która przyprawiała mnie o tańczące motylki w brzuchu.

* * *

- Wolisz colę czy sok pomarańczowy? – spytałam swojego chłopaka, który siedział u mnie w salonie, wpatrzony w jakiś program telewizyjny.
- Colę poproszę – odpowiedział, więc wyjęłam dwie szklanki i nalałam do niego gazowego napoju, po czym wróciłam do Malika.
- Dziękuje – powiedział, kiedy wręczyłam mu wysoką szklankę, a ja sama upiłam łyka i odstawiłam ją na stolik przy kanapie, po czym położyłam się na kanapie, kładąc głowę na kolanach Zayn’a. On wyłączył telewizor i uśmiechnął się do mnie, bawiąc się moimi włosami.
- Jak twoi rodzice zareagowali na nasz związek? – spytał wpatrując się we mnie.
- Na początku byli zdziwieni, wspominając mi moje słowa na twój temat, ale po chwili zaakceptowali to i cieszyli się razem ze mną – odpowiedziałam mu z delikatnym uśmiechem na twarzy, który po chwili zniknął.
- Hej, co jest? – spytał bardziej poważnie, nie przerywając swoich ruchów na moich włosach.
- Jeszcze zanim się pogodziliśmy, obiecałam coś Effy. Przyrzekałyśmy sobie, że nieważne co, po skończeniu liceum wyjedziemy do Irlandii, gdzie wynajmiemy razem dom na obrzeżach wielkiego miasta, w którym będziemy studiować. Mieliśmy mieć ładny, mały domek z pięknym ogrodem, o którego nawzajem będziemy dbać i cieszyć się tą wolnością i piękną atmosferą w tym kraju, jednak.. boję się, że ją zawiodę – wyjaśniłam. Razem z Effy zaplanowałyśmy to już dawno temu i bałam się, że dziewczyna tak bardzo się zaangażowała, że ją zranię zmieniając swoje plany. Nie byłam jeszcze do tego planu przekonana, jednak Irlandia to jednak kawał drogi od Londynu.
- Chodzi o mnie, prawda? – domyślił się szybko, a ja tylko kiwnęłam głową – Nie przejmuj się mną. Jesteście przyjaciółkami, nie mogę stawać wam na drodze.
- Zayn, nie rozumiesz mnie. Już raz próbowaliśmy coś zdziałać pomimo dzielących nas kilometrów i sam wiesz, że nie skończyło się to happy endem. Co jeśli tym razem też tak będzie, tylko teraz stawka będzie o wiele większa? Nie jesteśmy już przyjaciółmi, jesteśmy dla siebie kimś więcej – oznajmiłam.
- Właśnie. Jesteśmy dla siebie już kimś więcej, a to coś znaczy. Ufamy sobie, zawsze możemy na siebie liczyć i kilometry tego nie zmienią. One nas nie rozdzielą, obiecuję – powiedział i cmoknął mnie delikatnie w usta, jednak ja nadal nie byłam przekonana. Nadal czułam się dziwnie na myśl o tym wszystkim, a termin składania podań zbliżał się wielkimi krokami.
- Nie chcę cię zawieść, ani Effy i czuję się zagubiona w tym wszystkim – oznajmiłam.
- Nie ma takiej potrzeby. Julia, zaufaj mi. Będziemy codziennie rozmawiać przez Skype, czy telefon, a co do wizyt to myślę, że da się załatwić jakiś raz na dwa tygodnie. Wiem, że to nie jest dużo, ale obawiam się, że Paul będzie miał pretensje, jeśli poproszę o częstsze odwiedziny. Przy okazji mógłby się z nami zabierać Niall, aby spotkać się z rodziną, czy Mela, aby spotkać się z Wami. Będzie dobrze – ponownie się do mnie uśmiechnął, utwierdzając mnie, że wcale nie robię źle.
- Może i masz rację.. dziękuje – tym razem to ja cmoknęłam go w usta i zaczęłam rozważać o swoich przyszłych planach. Nie wiedziałam jeszcze w jakim kierunku pójść ale na pierwszym miejscu było dla nas ważne miejsce zamieszkania. Musiało być tak, jak sobie wymarzyłyśmy, a to było możliwe dzięki słowom otuchy, wierze i wsparciu, które otrzymujemy od ludzi nas otaczających.
Nasz spokój przerwał nam mój brat, który właśnie wparował do salonu.
- Julia, Julia! Muszę Ci się czymś pochwalić! – zaczął entuzjastycznie i dopiero po chwili zauważył, że mam towarzysza, na którego widok posmutniał.
- Jake, to jest Zayn, mój chłopak – przedstawił go mu, chociaż wiedziałam, że doskonale go zna.
- Cześć – przywitał się nieśmiało.
- Hej, mały – odpowiedział mu Malik z uśmiechem.
- To ja Wam nie przeszkadzam – powiedział.
- Nie – uniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na niego. – Nie przeszkadzasz – uśmiechnęłam się do niego i pokazałam mu gestem dłoni, aby usiadł obok mnie, a on szybko wykonał to polecenie.
- Zostałem zaproszony razem z Bart’em na mecz koszykówki razem z jego tatą. To nasz pierwszy mecz, który zobaczymy na żywo, nieprawdopodobne, prawda? – pochwalił się, a na moją twarz wtargnął jeszcze większy uśmiech.
- Tak! Cieszę się razem z Tobą – uścisnęłam go. Marzył o tym od zeszłego roku, kiedy zaczął się naprawdę interesować tym sportem i cieszyłam się, że i jego marzenie się spełnia. Zasłużył na to. – Kiedy dokładnie jest ten mecz?
- Za tydzień, w piątek – obliczyłam szybko dni i wywnioskowałam, że jest to dokładnie za 6 dni, zważając na to, że dzisiaj mamy sobotę.
- Zaczniesz odliczać dni, prawda?
- Jasne, że tak! To będzie najlepszy wieczór w moim życiu – skomentował. Był za bardzo przewidywalny, ale cieszył się. To było jego marzenie, więc to dla niego naprawdę wiele znaczyło.
Mój brat spojrzał na Malika, co mnie trochę zaniepokoiło poprzez jego ostatnią uwagę na temat mojego chłopaka.
- Miałem o Tobie niedobre zdanie, ale widzę, że naprawdę się opiekujesz moją siostrą i sprawiasz, że jest szczęśliwa, a to najważniejsze. Zgoda? – podał w jego kierunku rękę, co mnie z lekka zaskoczyła, ale też rozśmieszyło poprzez to, że nie byli ze sobą pokłóceni, tylko mój brat nie myślał o nim zbyt dobrze.
- Zgoda – odpowiedział mu Zayn i uścisnął jego dłoń, a na moją twarz wtargnął jeszcze większy uśmiech. Ucałowałam swojego brata w czoło, a on z uśmiechem szybko pobiegł do góry.
- Wow, nawet mój brat przestał mieć o tobie krytyczne zdanie – powiedziałam do niego, opierając się o jego ramię.
- Zdziwiona? To ten urok osobisty – skomentował.
- Tak, i ta Twoja skromność – odgryzłam mu, jednak on nic nie odpowiedział, tylko złączył nasze usta w jedną całość.
- I za to mnie kochasz – dodał, kiedy się ode mnie odchylił, a ja tylko wywróciłam oczami i ponownie go pocałowałam.
Byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie i nie miałam co do tego żadnych wątpliwości. Czułam się jak w tej taniej komedii romantycznej, gdzie dziewczyna miała wszystko czego pragnęła, tylko że ja w porównaniu do niej, nie potrzebowałam świateł, idealnego makijażu czy drogich ubrań, aby poczuć się jak księżniczka. Znalazłam swojego księcia, który akceptuje mnie taką jaka jestem. Pomimo potyczek, bólu który mu sprawiłam i nieprzyjemności w przeszłości, potrafiliśmy się ponownie odnaleźć, zakochać i codziennie się uszczęśliwiać. Kochałam go, a jeszcze kilka miesięcy temu, wyśmiałabym to wyznanie kierowane w jego stronę, ale nie dziś, bo dziś, tak wiele się zmieniło od tamtych czasów. 

_________________________________________

Witam :3 Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, ale ocenę pozostawiam Wam :) 

ZAPRASZAM NA MOJE NOWE OPOWIADANIA PISANE RAZEM Z @xAniua:

czytam = komentuję
proszę, to dla mnie bardzo ważne. ostatnio mam wrażenie, że nikt tego
nie czyta, co równa się z tym, że mam ochotę to skończyć. jeśli zależy
wam na tym opowiadaniu, to proszę, zostawcie po sobie mały ślad w 
postaci komentarza. z góry dziękuje <3 


4 komentarze:

  1. ale cudowny rozdział! zresztą jak wszystkie.
    nie wiem czy już kiedyś komentowałam, ale na bieżąco czytam wszystkie rozdziały. dlaczego nie zostawiałam po sobie śladu w postaci opinii? proste. jestem zbyt chamska i zbyt leniwa.
    wybacz, poprawię się :)

    uwielbiam, gdy w opowiadaniach jest wszystko w jak najlepszym porządku, nikt się nie kłóci i jest opisana zwykła codzienność. wydaje się nudne, prawda? nie dla mnie :)
    uwielbiam to opowiadanie, serio.
    jest w nim więcej niż jeden wątek i to również czyni je ciekawym.

    Zayn jest cudowny, też chcę takiego chłopaka :) czytając, myślałam o tym, że sam zaproponuje, iż pójdzie na mecz brata Julii, ale się najwidoczniej pomyliłam :)
    czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że dodasz go szybciej :)
    pozdrawiam
    @anitka_1D

    u mnie też jest nowy rozdział. zapraszam :)

    http://welcome-in-tomlinsons-house.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja ci dam nikt tego nie czyta ! :D Już pisałam co myśle o tym rozdziale xD Hahah, napisze jeszcze raz. Jest super ! <3 I musze szybko nadrobić starsze rozdziały.. :)
    -Kiniia <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha, nic nie opisze mojego śmiechu, gdy mały tak z tym wyskoczył. xd
    Nie kończ! :(
    @Kitishaaa

    OdpowiedzUsuń
  4. AAAAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa.
    Zajebisty rozdział... czekam na kolejny... ;D
    Najfajniejszy moment to chyba pomiędzy dziewczynami....
    Powodzenia w pisaniu informuj mnie o rozdziałach jesli możesz ;D
    @Foodlena_love1D

    OdpowiedzUsuń