sobota, 13 kwietnia 2013

epilog



Drogi Zayn’ie,
W zasadzie to nie wiem od czego powinnam zacząć. Przez dobre dwie godziny trzymałam otwarty zeszyt i zastanawiałam się, co chcę Ci napisać. Biorę do ręki otwartą obok mnie butelkę Jack’a Daniels’a, bo mam nadzieję, że z każdym kolejnym łykiem będę wiedziała więcej. Mam nadzieję, że się otworzę i powiem to, co naprawdę powinnam, a nie to co chcę.
Może powinnam zacząć od przeprosin? Tak, chociaż nie wiem czy głupie ‘Przepraszam’ jest w stanie naprawić to, jak wiele błędów popełniłam. Na początku powinnam Cię przeprosić za zniszczenie Twojego ulubionego dinozaura za czasów przedszkola. Pamiętasz, kiedy przypadkowo nadepnęłam na jego głowę, a ty gniewałeś się na mnie przez kilka dni? Dopiero kiedy razem z babcią upiekłyśmy babeczki i zaprosiliśmy Cię do naszego domu, ty potrafiłeś mi wybaczyć. I wiesz co? Wtedy tak naprawdę kogoś przeprosiłam, tak szczerze. Wtedy po raz pierwszy użyłam słowa ‘Przepraszam’ i żałowałam swojego błędu.
Następnym zdarzeniem jest mój wyjazd. Chociaż wiem, że w dużej części to przez moich rodziców, ale to ja nie sprzeciwiałam się, nie walczyłam tylko pozwoliłam im na to. Może byłam zbyt młoda, żeby zrozumieć, że nasza przyjaźń tego nie przetrwa, ale wiem, że już wtedy czułam coś więcej, bo przecież codzienne łzy z tego powodu, że nie mogę Cię zobaczyć to nie jest coś normalnego czy sprawdzanie co 10 minut skrzynki mailowej w celu zobaczenia czy czegoś nie napisałeś, prawda? Nigdy Ci tego nie mówiłam, może dlatego, że się bałam, że weźmiesz mnie za idiotkę? Chociaż wiem, że taki nie jesteś, bałam się odrzucenia przez Ciebie.
Jest kilka innych spraw, których bardzo żałuję, ale chyba najbardziej powinnam Cię przeprosić za to, co ma miejsce teraz. Powinnam Cię przeprosić za to, że nie umiem stanąć z Tobą twarzą w twarz i tak po prostu Ci powiedzieć, że jesteś dla mnie cholernie ważny. Byłeś w moim sercu od bardzo dawna, mimo tego, że mieliśmy swoje wzloty i upadki, ja nie potrafiłam o Tobie zapomnieć. Dziękuje za to, że zawsze potrafiłeś być dla mnie oparciem, że potrafiłeś mnie znosić, że przy mnie byłeś. Może i mówiłam, że Cię nienawidzę. Może udawałam, że nic nie czuję, ale to nieprawda. Okłamywałam Ciebie, przyjaciół, rodzinę i samą siebie, bo tak naprawdę kiedy słyszałam Twoje imię, czy o Tobie myślałam, miałam motylki w brzuchu. Czułam jak rośnie we mnie gniew, kiedy ktoś o Tobie mówi, ale wiesz dlaczego? Bo nie potrafiłam po prostu przyznać się do tego, że Cię kocham. Denerwowałam się, bo te słowa tak trudno mi przechodziły przez gardło. Zakochałam się w najlepszym przyjacielu, nie brzmi żałośnie? Dopiero kiedy TY wykonałeś pierwszy krok, zrozumiałam, że nie ma się czego wstydzić i nie żałuję, że dałam Ci szansę.
Ale wszystko ma swój umiar. Nie wiem czy potrafiłabym Ci tak samo zaufać. Przyznajmy, nie tylko ja jestem winna temu wszystkiemu. Może ty nie zawiniłeś tak samo jak ja, bo to nieprawda, że obwiniałam Cię za śmierć Jake’a. Mówiłam tak, bo nie potrafiłam się przyznać, że to ja, Julia Moon zabiłam swojego młodszego brata. Próbowałam obwiniać wszystkich dookoła, żeby tylko nie wierzyć w to, co naprawdę miało miejsce i tego również żałuję.
Widzisz? Moje życie to ciągła monotonia. Ciągle czegoś żałuję, po czym popełniam te same błędy. Wszyscy dookoła mają tego dość i wiem, że w głębi duszy ty również, mimo tego, że właśnie sobie myślisz, że to nieprawda. Czas z tym wszystkim skończyć, tak będzie po prostu lepiej. Nie ma tu już dla mnie miejsca. Szkoda tylko, że Jake musiał za to zapłacić swoim krótkim życiem, zanim ja to zdążyłam pojąć.
Nie ważne gdzie będę, czy tutaj na Ziemi, czy tam, gdzieś do góry, zawsze będę Cię kochać. Byłam okropna i wiem, że taką mnie zapamiętacie, jednak mam chociaż cień nadziei, że będziecie pamiętać też te wszystkie dobre chwile. Zwłaszcza TY, bo wiedz, że ja zawsze pamiętałam o tych z Tobą. One zamieszkały w moim sercu i na zawsze tam pozostały, tak samo jak moja miłość do Ciebie.
Twoja Julia. 

_______________________________________________

wow, nie wierzę, że to już koniec. pisałam ten epilog ze łzami w oczach, jednak nie 
ze względu na smutną atmosferę, a przez to, że po raz ostatni pisałam coś na tego
bloga. 
chciałam Wam podziękować za to, że ze mną byliście. każdemu z Was. tym, którzy
za każdym razem zostawiali swoje opinie w komentarzu i tym, którzy tego nie robili.
tym, którzy przeczytali tylko jeden rozdział i tym, którzy byli od początku, aż do 
teraz. JESTEŚCIE WSZYSCY CUDOWNI. dzięki Wam pisanie ma sens i dzięki
Wam miałam do tego motywację. to było wspaniałe móc dzielić się z Wami tą historią
i cieszę się, że tak wieloma osobom ona przypadła do gustu :) 
chciałam też przeprosić, że czasami zawodziłam rozdziałami czy że musieliście
na nie tak długo czekać. wiem, że moje pisanie nie jest idealne i dużo mi jeszcze brakuje,
ale właśnie dzięki Waszym opiniom mogłam zobaczyć w czym jestem
dobra, a nad czym muszę jeszcze popracować, dlatego tak ważne było dla mnie,
abyście zostawiali komentarze pod rozdziałami i dziękuje każdemu, kto nie
bał się pisać prawdy i nie pisał miłych słów, żeby tylko mnie nie zranić, bo jestem
otwarta na krytykę :) 
+ dziękuje bardzo Ani za to, że tak bardzo mi pomagała w tym opowiadaniu. 
doradzała mi, podpowiadała mi jeśli chodzi o niektóre pomysły i pomogła mi stworzyć
to opowiadanie. kocham Cię <3  

mimo tego, że ta historia się skończyła, ja nie skończyłam z pisaniem, więc jeśli ktoś
jest zainteresowany, zapraszam do strony mojego profilu, gdzie znajdziecie moje inne
historie i mam nadzieje, że niektórym z Was przypadną tak samo do gustu jak ta historia :) 

KOCHAM WAS!
 
 

6 komentarzy:

  1. jeej, jak mi przykro.
    nienawidzę czytać prologów i epilogów, bo po prostu mnie to nudzi. ale nie w tym przypadku. nie byłam znudzona w ani jednej sekundzie, a wyrazy pochłaniałam z prędkością światła. pomysł, aby epilog był listem, uważam za świetny.
    trochę szkoda, że cała ta historia skończyła się właśnie w taki, a nie inny sposób, no ale to tylko i wyłącznie Twoja decyzja.
    właśnie zamierzam udać się na poszukiwania Twoich innych blogów i mam nadzieję, że znajdę tam coś równie dobrego, jak ten blog :)

    @anitka_1D

    http://welcome-in-tomlinsons-house.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę cholernie tęsknić za tym blogiem...
    Strasznie to wszystko smutne i tak Ty miałaś łzy w oczach ja to sie pobeczałam.
    Aż szkoda, że się kończy ale czekam na Twojego nowego bloga.
    życze weny w innych blogach a tego mam nadzieję, zę nie usniesz...

    OdpowiedzUsuń
  3. dzień dobry :) jak zapowiedziałam na twitterze, przeczytałam całość i zabieram się za komentowanie. na początek może napiszę, że strasznie mi się podoba wystrój bloga.

    cała historia jest naprawdę ciekawa i gdybym nie czytała notek pod rozdziałami, wciąż trzymałabym się myśli, że od początku do końca miałaś wszystko przemyślane. każdą sytuacje, każdą scenę, każdą pojedynczą łzę. mimo to, że miałaś wątpliwości co do zakończenia, podoba mi się ono. może to zabrzmieć nie na miejscu, ale uważam, że zrobiłaś najlepszą rzecz. niepotrzebnie nie słodziłaś, nie przedłużałaś czegoś, co i tak by się skończyło. napisałaś dramat romantyczny, który najbardziej do mnie trafia i chociaż ja bym pewnie ocaliła Jake, pasowało mi to, jak to wszystko rozegrałaś.
    cała historia jest niebanalna. opis trudnej miłość dwóch par i o dziwo par, w których panowie byli gwiazdami. trochę ciężko mi się czytało o Niallu, który wciąż ma jakieś przeszkody w swoim związku, ale z drugiej strony odpowiadało mi to, że nie zrobiłaś z niego słodkiego chłopca, któremu wszystko układa się pozytywnie. wciąż mam nadzieje, że w nienapisanym przez ciebie, ciągu dalszym, jednak do siebie wrócili i są szczęśliwi :) nadzieja ważna rzecz.
    chociaż były momenty, kiedy miałam ochotę Malika kopnąć w dupę, to miałam w łzy w oczach, kiedy opisywałaś jego ból, cierpienie, tęsknotę. Julią niejednokrotnie chciałam porządnie potrząsnąć, by obudziła się i wróciła do Zayna, który mimo wszystko był dla niej wsparciem. bynajmniej w moim mniemaniu. pasowali do siebie. byli cudowną parą. to samo co Mela i Niall, oraz Paul i Rose (przynajmniej ci nie mieli upadków :)) fakt, że zrobiłaś u Effy wciąż kłócących się rodziców był dobrym pomysł. Harry pomógł wykazać się opiekuńczością, być obok niej, kiedy tego potrzebowała. a wiem, że potrzebowała, bo było to widać.
    żałuje, że Louis i Liam byli tylko pobocznymi bohaterami, bo mam wrażenie, że ominęłaś coś ważnego w związku z Louisem i Eleanor, o której wspomniałaś w jednym z rozdziałów. jednak nie będę drążyć. widocznie taki miałaś zamiar - zostawić niedosyt i by czytelnik sam dopisał sobie resztę :)

    gratuluje naprawdę dobrego opowiadania! życzę weny na kolejne. pozdrawiam, matrioszkaa! :*

    [chocolattesmile]

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham twój blog. To było jedne z najlepszych opowiadań. Sorka że to zrobię, ale dopiero zaczynam więc się tu polecę : http://nakederm.blogspot.com/?m=0

    OdpowiedzUsuń
  5. super!! zapraszam do mnie, też mam opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  6. Będę płakać :c Co ja gadam? Już płaczę przez ten epilog. Jest cudowny! Szkoda, ze to już koniec. Spodobało mi się to opowiadanie mimo, ze znalazłam je dopiero po czasie. Kocham cię misiaku <3
    -Kiinia.

    OdpowiedzUsuń